Amare Stoudemire ostatni sezon spędził jako asystent trenera do spraw rozwoju zawodników w Brooklyn Nets, ale teraz opuszcza organizację i korzystając z okazji postanowił wskazać osobę, która jego zdaniem zaważyła na kiepskim sezonie drużyny z Nowego Jorku. Dostało się Kyriemu Irvingowi i jego niechęci do przyjęcia szczepionki przeciwko Covid-19, która odegrała bardzo dużą rolę – zarówno w rozpadzie „wielkiej trójki” Nets, jak i w finalnym wyniku.
Tak, to nas zabolało. Zabolało bo nie mieliśmy ani możliwości, ani czasu, aby zbudować z Kyriem chemię, a on nie mógł przez to wkomponować się w drużynie. Grał później tylko wyjazdowe spotkania, ale nawet wtedy nie wszędzie. Nie mógł grać w Nowym Jorku. Mieliśmy różne lineupy, rózne matchupy, które nie dość że musiały być dostosowane do przeciwnika, to jeszcze na dodatek dostosowane do tego, czy Kyrie będzie mógł wystąpić. Dla nas jako trenerów było to niezwykle ciężkie, wręcz niemożliwe, aby udało się wszystko połączyć
Zdaniem Stoudemire’a Kyrie Irving musi umocnić swój status super gwiazdy, który został mocno nadszarpnięty. Musi zaangażować się mocniej w koszykówkę i pokazać jak bardzo mu zależy, aby być wybitnym zawodnikiem.
Powinien znaleźć się na liście najlepszych 75 graczy. Ma szanse potraktować to jako motywację dla siebie, która przeniesie go w nowy sezon i budować na tym kolejne miesiące.
Irving podobnie jak jego były kolega z drużyny James Harden ma przed sobą do podjęcia decyzję w sprawie opcji zawodnika na kolejny rok. Doniesienia są oczywiście takie, że latem zostanie wolnym agentem i będzie chciał podpisać z Nets nową umowę. Stoudemire uczula management Nets, aby w negocjacjach wyczuli motywacje i chęci Kyriego – tylko wtedy należy myśleć o dużych pieniądzach dla zawodnika.
Trzeba to wypracować na etapie negocjacji. Nie można dopuścić do sytuacji, w której zawodnik teoretycznie powinien być dostępny do gry, a w praktyce może przez swoje indywidualne decyzje nie będzie występował. To musi być jasno określone w kontrakcie.
Lekko nieprofesjonalne ze strony Amare, ale pewnie ten cały Kyrie elejson naprawdę dał popalić wszystkim w klubie ze mu się ulało.
A dla mnie odświeżające, że ktoś miał w tym przypadku otwarcie nazwać rzeczy po imieniu.