37% z gry Bostonu, 40% z Milwaukee, ale poza tym?
Koszykówko, bloody hell.
“It was very close.”
Tylko w formacie playoffowym, tylko w formacie serii do czterech zwycięstw, wygrywają drużyny na pewno lepsze. Ale czasem o wszystkim decydować potrafi 0,1 sekundy. Tyle właśnie zabrakło, żeby w meczu nr 3 półfinału Konferencji Wschodniej doszło do dogrywki. Tyle też brakuje Celtics do najlepszego two-way koszykarza w znanym nam kosmosie.
MILWAUKEE 103, BOSTON 101 (2-1)
Na 4.6 sek. przed końcem, przy trzech punktach straty, Celtics mieli jeszcze jeden faul do wykorzystania. Dopiero kolejny byłby z automatu karany rzutami wolnymi. To zaważyło na strategii w końcówce.
Podwojony za linią za trzy Marcus Smart jeszcze na dole został zahaczony przez Jrue Holidaya, gdy dokładnie tego faulu szukał. Pozorował, że idzie do rzutu. Nie szedł do rzutu i wszyscy o tym wiemy. Marcus Smart z takich sytuacji po prostu nie rzuca, bo potem Tatum się do niego w szatni nie odzywa. Ime Udoka miał na ten temat niby inne zdanie od sędziów i Bogów Koszykówki: “He’s curling into his shot. He’s getting fouled on the way up. Bad missed call.” – ale też udawał. Dla jakiejś sprawy, pewnie wewnętrznej. Smart trafił pierwszy rzut wolny na 101-103.
Celtics mieli jeszcze timeout, tracili dwa punkty, ale gdyby pozwolili trafić Smartowi drugi rzut wolny (na 102-103), musieliby jeszcze nie raz, tylko dwa razy faulować, żeby Bucks w ogóle stanęli na linii. A tylko 4.6 sekundy pozostawało na zegarze.
Smart umiejętnie więc uderzył drugim wolnym o pierwszą obręcz, poszedł za piłką, podbił ją, wrzucił z powrotem na kosmiczne koło ruletki, zaraz podbił ją z lewej strony do góry Robert Williams, zaraz ponowił to z prawej Al Horford i ta piłka, ta nieznośna i nie dająca się opanować piłka wróciła do niego. Wtedy Mały Al skoczył raz jeszcze i tym razem lekko jedną ręką dobił to sprawnie jak wtorek w Stuttgarcie. Trafił – tylko że o 0,1 sekundy za późno.
W pierwszych 47 minutach i 55 sekundach przyszedł w tym meczu ten, który – nieco obiecany (to znaczy – żebyśmy się zrozumieli – ja się naprawdę nie poklepuję po plecach, że to przewidziałem) – zacisnął zęby w przerwie drugiego meczu w Bostonie i dopiero od tamtego czasu jął smagać Celtics. Był w Milwaukee od startu meczu nr 3 i już od trzech połów dominuje.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Giannis wszedł w tryb god mode, a to ledwo wystarczyło do wygrania.
Obrona nadal świetna zarówno po stronie Bucks jak i Celtics.
Aczkolwiek gra Bostonu w ataku nadal wygląda mocno topornie. Tatum musi się ogarnąć jeśli Boston myśli o awansie.
To nie był wybitny mecz w wykonaniu Bucks, ale cieszę się że G3 nasze.
Można napisać recap tego meczu i poza ostatnim rzutem Smarta nie napisać o sędziowaniu?? Poziom fizyczności sprawiał, że ciężko się to oglądało, a sędziowie- nie dobra lepiej to przemilczę. Napiszę tylko, że Bucks 3 razy uderzyli Boston łokciem w twarz i nie było ani jednego flagranta. https://mobile.twitter.com/NOSTRAYZ/status/1523065974098112513/photo/1
Szkoda, bo w takim meczu na styk gdzie różnica 0.1 sekundy zadecydowała o wyniku, każda decyzja sędziów jest ważna i ma wpływ na końcowy wynik. Nawet bez oglądania powtórek i na siłę szukania gdzie był faul, a gdzie nie, analizując tylko oczywiste sytuacje Celtowie stracili ok 10 punktów przez błędy sędziów. Żenada i smutek.
szacun dla Granta za to silowanie sie z Giannisem
Grant jest x-faktorem w tej serii. Dzisiaj pewnie ma całe ciało sine. Szkoda, że memem tego meczu jest sytuacja, gdy Grant stoi w obronie na linii 3 sekund, Giannis w niego wbiega z impetem bez piłki żeby zająć pozycję, powala Granta na parkiet i… tak jest faul obrońcy.
W tej sytuacji Grant powinien dostać ostrzeżenie za flopowanie.
Myślę, że to sytuacja co najmniej dyskusyjna. Janis ma 211 cm i min. 110 kg wagi, był w biegu a Grant stał. Chyba niewielu ludzi w nba utrzyma się na wyprostowanych nogach w takiej sytuacji.
Jaylen Brown zawiódł w meczu nr 1, Tatum w meczu nr 3 – tylko Al Horford gra jakby był rok 2018 a nie 2022. Lider Bostonu w tej serii.
To tylko kolejny dowód na to, że młode gwiazdy Celtics wciąż nie są jeszcze w swoim prime.
Ewentualnie są, ale w takim razie Boston nie zagra w finałach NBA w najbliższej dekadzie.
Ja jednak jestem w tym obozie, który uważa, że Tatum i Brown za dwa lata będą dużo lepszymi graczami niż teraz.
Boston ma cały czas jeszcze jeden oczywisty problem, czyli brak jakości na ławce. Będę to powtarzał do usranej śmierci – nie możesz celować w najwyższe cele mając na ratunek Derricka White, Daniela Theisa i Peytona Pritcharda.
Giannis wszedł dziś w god mode i był bestią na tle elitarnej obrony Celtics. WoW!
To było do przewidzenia, że minimum jeden taki mecz zagra w tej serii.
I pomimo tego wszystkiego Boston był o 0,1sec od dogrywki.
Dlatego nadal będę się upierał, że w tej serii wszystko jest otwarte i nadal daję po 50% szans na awans obu drużynom.
Oglądałem mecz tunelowo patrząc, na obronę Granta Williamsa na Giannisie. Bardzo nie wygodnie sie Antkowi grało przeciw takiemu czołgowi stąd te -2. Szkoda,ze później glownie szukał switchów na Browna .Nie mogę sie doczekać 4 meczu, frustracja rośnie po Greckiej stronie.
Giannis zrobił co od niego oczekiwano, ale tak jak koledzy wcześniej zauważyli mecz był ewidentnie gwizdany pod mistrzów.
Niektóre faule w ofensywie wręcz wzorcowe.
Nieodgwizdane. Sam Giannis miał dwa czy trzy.
Do tego ewidentny goaltending na Tatumie.
Fajna, twarda, świetnie broniona seria, ale w tym meczu sędziowie wyraźnie pozwalali na wiecej jednej drużynie.
Horford jest najlepszym graczem Bostonu, czyli coś tutaj jednak nie gra.
Ej, nie płaczcie już. Wygrali lepsi.
Po pierwszej efektownej wygranej serii z Nets, pojawiło się dużo osób sympatyzujących z Bostonem, którzy być może poprzez emocje zatracili troszkę ostrość widzenia :)
Seria jest sędziowana jak do tej pory całkiem nieźle i przede wszystkim równo, czyli tak jak być powinno. Podkreślam słowo SERIA. Niezależnie od nominowanego zespołu sędziowskiego, w każdym meczu danej serii powinna zostać zachowana konsekwencja w kontekście ogólnej interpretacji gry przyjęta od początku. Ta seria jest od pierwszego meczu bardzo fizyczna i sędziowie pozwolili zawodnikom grac w taką grę, oczywiście w ramach przepisów.
Szanuję Twoje wpisy, ale hej. Nba wprowadziła przepisy przeciwdziałające uderzeniom w głowę, nawet te przypadkowe są karane szczególnie ostro. W tym meczu były 3 uderzenia Bucks łokciem w głowę i 0 flagrantów. Do tego ewidentny goaltending Giannisa, a ruchome zasłony gwiżdżą tylko Bostonowi. Sorry, ale ten mecz nie był sędziowany równo.
Mecz nr 4 to mecz trenera Udoki. Naoglądał się 3 mecze i pora ustawić prawidłowo rotację. Smart nie grał w drugim meczu i poszło lżej. Przypadek? W sportach drużynowych jest czasem lepiej grać krótszą rotacją. Nie ma oglądania się przez ramię, czy jeden błąd posadzi mnie na ławkę. To ważne dla takich graczy, jak White o kruchej psyche.
Z drugiej strony jaja Holidaya. Gra pewniej niż można się było spodziewać. W teście oka jego skuteczność jest wyższa niż na papierze. Trafia, kiedy powinien trafić. No i “irlandzki łącznik” Pat (nie piszę nazwiska, bo zrobię literówkę). Jeśli sypnie co mecz 3-4 trójki na 40% skuteczności, to Bucks zawsze będą w grze
Giannis to ma. To nie jest cwaniactwo i śmieszki Point Buca. On to ma. Dojrzał, zmęrzniał, nie grzmoci by poniżyć, grzmoci by pokazać, gdzie jest jego miejsce. Nie korzysta z okazji by pchać się bez kolejki w roślinnym po swoje kiełki, zaprasza wszystkich na grilla, stawia piwo i rozmawia bez chwalenia się, spłaca zadłużenia.