Warriors wyrwali mecz otwarcia w Memphis mimo wyrzucenia Greena

16
fot. League Pass

Draymond Green drugą połowę spędził w szatni. Stephen Curry w czwartej kwarcie wykorzystał tylko jeden z pięciu rzutów za trzy, pudłując nawet z otwartej pozycji w ostatniej minucie. Klay Thompson nie trafił dwóch wolnych w ostatnich sekundach. Mimo to Golden State Warriors udało się wyrwać zwycięstwo w Memphis na otwarcie półfinałów Zachodu.

To miała być niezwykle interesująca seria i już na początek dostaliśmy świetny, wyrównany mecz, w którym trzech 22-latków zdobyło ponad 30 punktów. Liderzy Memphis Grizzlies pokazali, że są gotowi na następny etap playoffowej rywalizacji, a też Jordan Poole znowu się rozstrzelał i kolejną serię rozpoczyna jako najlepszy strzelec swojej drużyny.

Młodzież zaprezentowała swoje możliwości, ale na koniec to starzy mistrzowie przypieczętowali zwycięstwo.

Na 36.6 sekundy przed końcem Klay trafił trójkę na prowadzenie, po czym w kolejnej akcji Stephen Curry zatrzymał Ja Moranta. Chwilę wcześniej gwiazdor gospodarzy mijał Poola i ogrywał Thompsona dostając się do kosza, ale tym razem został zablokowany przez Curry’ego.

Potem Klay zmarnował na linii szansę powiększenia przewagi, dając Grizzlies okazję do oddania zwycięskiego rzutu. Ale zrehabilitował się i był na miejscu, żeby przejąć i kontestować pędzącego do obręczy Ja.

GOLDEN STATE @ MEMPHIS 117:116 (1-0)

Splash Brothers nie byli tego wieczora za bardzo splash (Curry 24, Thompson 15 punktów), ale na finiszu wykonali pracę w obronie. Na finiszu goście zagrali z ogromną determinacją i wolą walki. To młodzi Grizzlies mieli mieć przewagę energii, ale w ostatnich minutach to niscy Warriors zdobywali piłki.

Steve Kerr przez ostatnie dwie minuty grał super smallballem wstawiając Gary’ego Paytona II za Kevina Looney’a. Najwyższy w ekipie gości był Andrew Wiggins, ale świetnie walczył na tablicach (8 zbiórek) i Warriors w tym czasie byli lepsi 5-1 w zbiórkach, choć po drugiej stronie byli Jaren Jackson Jr i Brandon Clarke.

Warriors zaczęli nisko, ale zamiast Poola, w pierwszej piątce pojawił się Payton, który miał za zadanie pilnować Moranta. Na niewiele to się zdało, bo Ja w pierwszej kwarcie rzucił 14 punktów. Szybko się wstrzelił, wykorzystując zostawiane mu miejsce na dystansie i otworzył mecz dwoma trójkami. Przez tę zmianę wyjściowym składzie, kłopoty z faulami Splash Brothers, a potem wyrzucenie z boiska Draymonda Greena, nawet przez chwilę nie zobaczyliśmy na parkiecie nowego lineupu śmierci.

Green w drugiej kwarcie wszedł na parkiet i zaraz pomógł Warriors odpowiedzieć na 13-punktową stratę runem 10-0. Grał bardzo dobrze (zdążył zaliczyć 3 asysty, 3 przechwyty i blok), ale pod koniec pierwszej połowy mocno sfaulował Clarke’a. Uderzył go w twarz i pociągnął za koszulkę, ściągając na ziemie. Sędziowie ocenili to jako flagrant faul 2 i występ Draya dobiegł końca.

Warriors stracili swojego kluczowego zawodnika, co Grizzlies dało dodatkowy zastrzyk energii, ale podczas przerwy goście ochłonęli i byli gotowi do dalszej gry. Drugą połowę rozpoczął Looney, a też Poole i zaraz razem z Curry’m rozkręcili atak (w trzeciej kwarcie zdobyli 23 z 36 punktów).

Poole znowu zagrał fantastycznie. Miał 31 punktów trafiając 5/10 za trzy, do tego 8 zbiórek, 9 asyst i najlepsze w drużynie +10.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułPoznaliśmy trzech kandydatów do objęcia posady trenera Kings
Następny artykułZamieceni przez mistrzów

16 KOMENTARZE

    • Tak, poziom sędziowania na granicy skandalu. Tak samo było z mocno naciąganym flagrantem II dla Greena, oraz ewidentnym aucie dla GSW w ostatniej minucie, którego nawet sobie nie powtórzyli na wszelki wypadek. Mimo takiej pomocy sędziów i własnego parkietu MEM 1 w plecy.

      0
      • To nie był fragrant II. To były dwa flagranty I – w ten sposób to ma bardzo dużo sensu. Pierwszy za uderzenie w tył głowy (widać to była na powtórce z innej kamery) + drugi za ściągnięcie za koszulkę w trakcie wznoszenia się zawodnika w powietrze.

        Też wydawało mi się, że flagrant II to za dużo. Po zobaczeniu powtórki nie mam jednak wątpliwości.

        0
  1. Właśnie.
    Ciekawie byłoby, gdyby Grizz wyrwali ten mecz, bo dostali w nim max na co mogli liczyć.
    Średni Steph i Klay, wykluczenie Greena a także bardzo dobre występy Ja i JJJ’a.
    Mimo to oddali mecz otwarcia na swoim parkiecie.

    Szkoda, bo ta seria może sie teraz szybko skończyć.

    0
  2. Ależ to była cudowna odtrutka po tym paździerzu w TD Garden.

    Jeszcze ze dwie godziny po zakończeniu tego meczu nie mogłem zasnąć.
    Rewelacyjny mecz JJJ i Jordana Poola.
    Bardzo dobrze zagrali też Ja Morant i Steph, ale w samej końcówce obaj byli już potwornie zmęczeni. Przy całej mojej sympatii do Ja – to on spieprzył dwie ostatnie akcje Miśków. Jak można dać się zablokować przez Stepha? No to jest duża sztuka ;-P W tej ostatniej akcji miał już o wiele trudniej.

    Sędziowanie w tym meczu to było delikatnie mówiąc gospodarskie. Ile razy kroków nie odgwizdano w obydwu meczach (Tatum i Giannis) to ja nie mam pytań.

    No i Wiggins, który po cichutku zagrał bardzo solidny mecz i jako 3 a nawet bardziej 4 opcja w zespole sprawdza się znakomicie. Jeżeli zgodzi się na nowy kontrakt w okolicach 15 baniek za sezon to powinien zostać i tworzyć nowy team razem z Poolem i Kumingą za 2 lata. Z weteranami którzy powoli będą schodzić ze sceny to nadal powinien być Play offowy team.

    0