Nie ma Kyle’a Lowry’ego, jest Gabe Vincent i nie ma problemu. Nie ma Jimmy’ego Butlera, jest Victor Oladipo i jakby się nic nie stało. Nie ma w NBA drugiej takiej drużyny jak Miami HEAT. W omikrogrudniu Erik Spoelstra zrobił 9-3 ze składem, dla którego najwięcej minut grali Max Strus, Caleb Martin, młody Radek Pazura, wielki Kyle Guy i legendarny Omer Yurtseven.
Po kontuzji Lowry’ego w meczu nr 3, Victor Oladipo znalazł się w niedzielę na parkiecie w kluczowej drugiej kwarcie meczu nr 4, żeby we wtorek po prostu zastąpić w pierwszej piątce Jimmy’ego Butlera w meczu nr 5 i rzucić 23 punkty. Poobijany Bam Adebayo – czworogłowy – rzucił 20 punktów i miał 11 zbiórek. Dla Hawks 35 rzucił De’Andre Hunter w meczu, który znów do najpiękniejszych nie należał z powodu bardzo nierównego traktowania koszykarzy się nawzajem.
Trae Young rzucił w ostatnim meczu 11 punktów z 12 rzutów i to było raz jeszcze to samo podwajanie i ta sama bezradność trenera, który nie wypracował przez ten sezon zagrywek dla Younga bez piłki.
Malutki Trae trafił tylko 32% rzutów z gry w tej serii i miał tyle samo asyst (30), ile strat (30). Pokazał, że brakuje mu tego mojo i miękkości zmian kierunku – które ma wiesz kto – żeby splitować pułapki niskim kozłem, żeby z jakimś większym ferworem, z jakąś większą intencją, z jakimś rozmachem, z jakąś degradacją rywali jednym, giętkim ruchem zostawić ich za plecami. Trae Young tymczasem zakozłowuje się często, rozkracza i przypomina wtedy malutkiego szczeniaczka, który stawia swoje pierwsze kroki.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Abonenci. To się dzieje na naszych oczach.
“Luka Doncić rozjechał Jazz. Mitchell kontuzjowany”.
“Spoelstra i HEAT zamordowali Trae’a w 4-1, McMillana i Thibodeau”.
Nie ma Wake-Upów i Fleszy, to “mordujemy” tymi krzykliwymi tytułami?
Dojdą pewnie jeszcze rozczłonkowania, gwałty i grzmocenia.
Ale tak poza tym, dobry wpis, Macieju.
Przemoc i sex sprzedają się najlepiej.
Maciek to wie.
A konkurencja z Gwiazd Basketu nie śpi.
Jutro pewnie dostaniemy tytuł:
“Kozły ostatecznie wydymały Byki”
Jeżeli Byki wygrają, to będzie “Giannis przestraszył się byczych jak Caruso”.
Lepiej w stylu wp czy innego portalu newsowego, coś jak: “James, coś ty narobił!? Ależ afera. Embiid ujawnia co mu powiedział trener. ” A w środku 5 tys. znaków o tym, że Harden założył czapkę tyłem naprzód jak wychodził z hali, a Doc powiedział do Embiida “w następnym meczu musimy zagrać lepiej”
to chyba dlatego zamiast “poobijany Bam” przeczytałem “pojebany Bam” i nawet się to kleiło :)