Mama, here goes that man
Nie grał przez trzy tygodnie na końcu sezonu regularnego, zanim wrócił na jeden mecz. Czy grał przez cztery pierwsze mecze tej serii, przez pierwszą połowę i jedenaście minut trzeciej kwarty meczu nr 5?
Są różne opinie na ten temat.
Czy to na pewno był on?
Nie.
MEMPHIS 111, MINNESOTA 109 (3-2)
Ja Morant trafił wszystkie sześć swoich rzutów wolnych w ostatnich dwóch minutach meczu, rzutem za trzy na minutę przed końcem dał Memphis pierwsze od pierwszej kwarty prowadzenie, na sekundę przed końcem se-wefrunął-se do obręczy na leworęczny gamewinner, aż 18 ze swoich 30 punktów rzucił w samej czwartej kwarcie, a wszystko zaczęło się tu w ostatniej akcji Grizzlies w trzeciej.
XJS*SX782:
Kto widział to na żywo, to nasze.
Patrick Beverley z sześcioma faulami na ławce, podobnie jak w niedzielę Draymond Green, nie mógł uwierzyć w jak infantylny sposób jego koledzy – strata Townsa po nodze na 50 sek. przed końcem, katastrofalne posiadanie z ciężką półdychą D’Angelo Russella na 11 sekund – skasztanili już drugie “zwycięstwo” w tej serii. W meczu nr 3 stracili 25 punktów z końcówki trzeciej kwarty, tym razem stracili 13. Jeszcze na 105 sekund przed końcem Timberwolves prowadzili różnicą czterech.
Dillon Brooks poszedł w 3/18 z gry, spudłował aż 9 z 10 trójek i Memphis przez trzy kwarty strzelało sobie w stopę za linią za trzy – 7/28 i za linią rzutów wolnych – 26/39. Do tego Morant, znów w trybie bardziej rozgrywającego, nie mógł wczuć punktów w polu trzech sekund, czym cały czas zabierał Memphis pół oddechu, a Jaren Jackson Junior znowu miał więcej fauli (6), niż celnych rzutów (4) – Towns ma naprzeciw naprawdę godnego siebie głuptaska.
Ale przy stanie 72-85 Morant zjednoczył się wreszcie na jedną akcję w sobie poważniej, skończył z tymi koszykarskimi panenkami, z tymi świrglami, z tymi wkrętaskami i se-wziął-se zamordował Minnesotę jakby to było czwarte “Fargo” i budynek rzeźni w Duluth. Nagle zrobiło się dziwnie. Było to słychać w przytłumionej reakcji kibiców na trybunach w jego własnej hali. Takie akcje nie mają bowiem miejsca w NBA. Nic tak lekkiego nie wzlatuje tak nagle, żeby z takim hukiem eksplodować. Ian Eagle krzyczał “Ja Breaker!” – w jednym z lepszych momentów swojej kariery – i cała ortodoncja na Hubalczyków, cała prywatna stomatologia w mieście poniżej, wszystkie gabinety mojej matki w Bruskowie, w Słupsku, wszystkie stomatolożki pracujące w szkołach podstawowych drzwi obok hali od wuefu – wszystkie one zastanawiały się czy moja szczęka wróci kiedykolwiek jeszcze z powrotem nad brodę.
Ktoś napisze o tym, że wtedy wszystko się zmieniło. Zmieniło i nie zmieniło się. Zmieniło się przede wszystkim na linii rzutów wolnych, co z erekcją raczej mało ma wspólnego. Taylor Jenkins na ostatnie osiem minut meczu wrzucił swój najlepszy, niski lineup z Tyusem Jonesem i z MVP tej serii Brandonem Clarke’em – 21 punktów, 9 zbiórek w ataku, 15 w ogóle w już 37 minut – i Ja Morant zrobił w czwartej kwarcie i w ostatniej minucie meczu nr 5 playoffów to, co dopiero 21-letni Ja Morant robił w czwartej kwarcie i w ostatniej minucie meczu w sezonie regularnym.
Morant rzucił 30 punktów z 22 rzutów, miał znowu 13 zbiórek, 9 asyst, 3 przechwyty, trafił tylko 11 z 17 rzutów wolnych, ale on i Grizzlies trafili 11 z 12 ostatnich w tym meczu, byli clutch na linii i to było kluczem. Desmond Bane dodał 25 punktów.
Dla Minnesoty Towns rzucił 28 punktów, miał 12 zbiórek i przez długi czas piłka fruwała po obwodzie bardziej dojrzalszej Minnesoty, ale Towns nie ustrzegł się błędów, popełnił 7 strat i miał trzy faule ofensywne, 5 ogółem. Anthony Edwards trójką na 3.7 sek. przed końcem doprowadził do remisu, rzucił 22 punkty, ale w 35 minut miał zaledwie 1 zbiórkę, 0 asyst, 0 przechwytów, 0 bloków i ból kolana. Russell rzucił tylko 12 punktów, wobec bardzo dobrej gry Taureana Prince’a i rezerwowych.
22 straty i 29 fauli Minnesoty, 42% z gry i 16 strat Memphis. Tę młodość widać w tej serii, w porównaniu z innymi, wszędzie. Wyskakuje z ekranu, gromadzi facepalmy, pisze w każdej kwarcie długie listy niezręczności, doprowadza do frustracji trenerów, trybuny, żeby zaraz raz jeszcze wyskoczyć z ekranu i zmienić wszystko.
Edwards miał swój mecz nr 1, Morant ma swój nr 5. Mecz nr 6 wow kiedy? Piątek.
Widać, że już dużo umiom Ci Młodzi Wilcy, Radosław Mirosław Zbigniew, ale znowu brawurowa jazda samochodem Cinkłeczento skończyła się w rowie.
Podobno przyszłość stoi przed nimi otworem.
Jaki to otwór, nie do końca jednak wiadomo.
Chociaż warto stawiać sobie ambitne cele…
#Produkcja
#Dystrybucja
#Masturbacja
Tę relację pan redaktor pisał ewidentnie razem z szanownym kolegą „Wiatr w oczy”.
Grizz uciekli spod katowskiego topora, bo poza otwierającym mecz run’em do ostatnich minut wyglądało, że Minny weźmie ten mecz.
Ja wyrwał to jednak w jordanowskim stylu, pomimo kaszany Brooks’a i JJJ.
Junior jest w tej serii hamulcowym.
Pogo stick w obronie i mental “ociec prać?”
Widać wyraźnie, że bilans z RS to jedno a playoffowy matchup to inne zwierzę.
Gdyby nie Brandon “Wilt” Clark to Ja nie miałby z czego wracać.
Chapeau bas. Lider Grizz to ma.
Jego czas jeszcze nadejdzie.
popieprzony ŚWIR ! jedziecie z Minnesotą !
JEZUSMARIA
find someone who looks at you like Maciek looks at Ja playing basketball
Eh Minny… nawet KAT w końcówce coś grał, ale jednak nie.
TBH – Grizz grali b.kiepsko do Q4 ale kiedy przyszedł czas, przyszedł i Ja.
Wrzuciłem sobie ten mecz przed pracą i musiałem w przerwie wziąć wolne, przypadkiem się schlalem żeby dostosować się do poziomu gry.