Milwaukee Bucks zdominowali dwa mecze w United Center różnicą 54 punktów i wygląda na to, że tutaj jest już po wszystkim.
Podobnie było rok temu na początku playoffów. Bucks męczyli się w pierwszym meczu, po czym w dalszej części zrobili blowout na Miami Heat. Teraz potrzebowali nieco dłuższej chwili, żeby się rozkręcić i przegrali jeden mecz, ale kiedy rywalizacja przeniosła się do Chicago, po prostu zabrali serię. Tak jak można było się tego obawiać przed jej rozpoczęciem, Chicago Bulls nie mają na nich żadnych odpowiedzi. Udało im się powalczyć w pierwszych meczach, ale teraz już nie są w stanie nic zrobić, ogrywani po obu stronach parkietu.
Milwaukee @ Chicago 119:95 (3-1)
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
W środę kończymy serię. Nie wiem co musiałoby się stać, żeby Chicago jeszcze cokolwiek w tej serii ugrało.
Jedyna różnica z G3 taka, że Chicago miało jakieś pojedyncze zrywy jak na początku 3 kwarty, kiedy zbliżyli się na 8 pkt chyba.
Gra bez Middsa wygląda lepiej, mamy fajny ruch piłką, Holiday więcej rozgrywa. Bobby i Grayson znów świetni.
Seria z Bostonem zapowiada się miodnie.
A Chicago, cóż ze zdrowym Lonzo i jakimiś wzmocnieniami pod koszem (w szczególności w obronie) powinni o TOP4 Wschodu w przyszłym sezonie powalczyć.
Yep. Chicago zrobilo PO, zapraszamy za rok z Caruso i Ballem i moze jakims centrem.
Btw Czy Giannis nie goni tatusia pod wzgledem umiejetnosci odgrywania?
I drugie: czy Embiid nie wydaje sie zostawac mocno z tylu w tym elemencie?