W drugiej kwarcie środowego meczu w wypełnionej po brzegi starej Staples zdarzył się dziwny moment. A nawet dwa. Wszyscy przyszli na 40-40 Los Angeles Clippers.
Wracający od tygodnia po 3 miesiącach przerwy Paul George zajął z powrotem miejsce w pierwszej piątce jako all-everything rzucający obrońca i grał z czterema rezerwowymi na początku drugiej kwarty. Ale jako, że był to pierwszy od 10 lutego mecz Normana Powella, nie było nagle na parkiecie drugiego z dwóch – obok Cama Johnsona – najlepszych strzelców za trzy NBA w tym sezonie, Luke’a Kennarda (45%). Był George, był Powell, był Terrence Mann. Tak jakby nie było nagle miejsca dla najlepszego leworęcznego shootera ligi?!
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Przerzucam się na Clippers
Friendship with LBJ is over, now Clippers are my best Friends