Porażka po oddaniu 25-punktowej przewagi na parkiecie w dawnej Staples Center zakończyła poprzednie playoffy Utah Jazz i pewnie jeszcze przez całe wakacje męczyła ich w koszmarach sennych. Pozwolili sobie wyrwać niemal wygrany mecz i też drugi rok z rzędu przegrali serię, w której byli na prowadzeniu.
To była niezwykle bolesna porażka, o której w Salt Lake City jeszcze długo będą pamiętać, ale przekonywali, że wykorzystają to jako motywację, wyciągną wnioski i będą silniejsi. Ten sezon miał być inny. Teraz wreszcie mieli stać się realnym kontenderem. Ale czy coś się zmieniło?
Na niespełna trzy tygodnie przed startem playoffów, demony powróciły. Znowu przyjechali do Los Angeles, znowu uciekli rywalom na 25 punktów, po czym znowu to Clippers opuszczali boisko ze zwycięstwem.
Po raz kolejny Jazz zostali upokorzeni i to dokładnie w taki sam sposób.
Donovan Mitchell: I don’t know what to say….this is the same shit….this is literally the same thing as last year…
— Tony Jones (@Tjonesonthenba) March 30, 2022
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Powrocily? Przepraszam, a kiedy oni cos wygrali?
To takie dziwne ze Jazz, ktorzy mądrze przebudowali się po stracie Haywarda i byli w stanie stworzyć dobry zespol, podejmowali ostatnio tyle kiepskich ruchów. Kontrakt dla Favorsa (za ktory musieli potem oddac pick 1 rd) jest sztandarowym przykładem. Ale niezrozumiała jest też pasywność w sytuacji, w ktorej:
– Ingles wypada na cały rok
– zespół ma ogromną dziurę na skrzydle
a klub wykonuje tylko jakieś pozorowane ruchy.
Ten sezon jest już przegrany, nawet jeśli jakimś cudem przejdą 1 rundę. Pytanie co mogą zrobić dalej. Bo chętnych na płacenie Gobertowi 45 mln w sezonie 25/26 może nie być za wielu.
Nie jingla :(