Pamiętamy Allena Iversona za kilka rzeczy, które zrobił, ale chyba najbardziej za przejście ponad leżącym Tyronnem Lue w dogrywce meczu nr 1 Finałów 2001, w którym “AI” rzucił 48 punktów. Philadelphia 76ers wygrali tamten mecz i był to chyba najwyższy punkt kariery Iversona, bo Lakers wygrali kolejne cztery. Nawet ja miałem koszulkę (ciemno-brązową, czy czarną) z nr 3, choć większość jego naśladowców była po prostu wkurwiająca, bo nie podawała piłki.
Ale “AI” uosabiał na szczęście wtedy znacznie więcej niż Kobe – czarną kulturę i rap, nawet jeśli to był już Ja Rule, a nie Nasty Nas.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.