Flesz: Próbuję rozpraszać się świecącym w szybę słońcem

2
fot. YouTube.com

W poprzednim sezonie, po wszystkich dniach pisania Wake-Upów, oszalałem w trzeciej rundzie playoffów, na jeden dzień mi po prostu odjebało, bo gwiazd, które mieliśmy w styczniowy piątek czy marcową środę – gdy nie mogłem zdecydować się czyj wielki występ wrzucić do nagłówka Wake-Upa – nie mieliśmy nagle w najważniejszym momencie rozgrywek.

Był, przypomnę – nie chcę – czas w samych finałach konferencji, gdy nie grali Giannis Antetokounmpo, Kawhi Leonard, Trae Young i Chris Paul, czyli prawdopodobnie czterej najlepsi tam gracze.

Phoenix Suns awansowali do Finałów NBA, w każdej serii korzystając z potężnych osłabień Lakers (Davis), Denver (Murray) i Clippers (Leonard). Natomiast Bucks zrobili to bez Antetokounmpo w dwóch ostatnich meczach finałów Wschodu, tylko że kontuzjowany był też wtedy po drugiej stronie boiska Trae Young. Truck Holiday był spektakularny dla dorosłych, ale to był Jrue Holiday, nie Dwyane Wade, ciągnący Bucks do Finałów. Rozpieszczony przez sezony asencji Moranta, Doncicia i Ziona, byłem prywatnie wściekły, że najważniejszym momentom bardzo brakowało sosu. W końcu, po to mamy ligę, żeby prezentować się na końcu w playoffach najlepiej. Na szczęście mieliśmy potem niezłe Finały i jeden mecz Antetokounmpo, który wyraz ogólny troszeczkę uratował. Powiedzmy. Pamiętam jak kazano mi się cieszyć Khrisem Middletonem. Potem już nigdy nie chciałem prezentów.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Buzzer-beater Dinwiddie’go na Brooklynie. Kontuzja Stepha
Następny artykułFlesz: Gra dziś w NBA żart, wszyscy mają z nich pompę

2 KOMENTARZE

  1. Zastanawiam się czy trochę nie jest tak, że liga/my staliśmy się nieco “ofiarami” medycznych sukcesów. Kiedyś, być może, wielu z ciągle bardzo dobrych zawodników po prostu by już nie grało. A teraz potrafimy ich lepiej utrzymywać przy zdrowiu, ale to ciągle gracze, którzy mają pewną łatwość w łapaniu kontuzji. Zamiast Davisa, CP3 czy może i Embiida mielibyśmy graczy zdrowszych, ale jako że ze zmniejszonej puli talentów, to być może gorszych.

    0