Dokładnie w rocznicę swojego debiutu w All-Star Game, Julius Randle znowu wyglądał jak gwiazda. Poniedziałkowy mecz w Sacramento był zdecydowanie jego najlepszym występem sezonu. Tego rozczarowującego sezonu, w którym nie utrzymał fantastycznej dyspozycji z zeszłego roku. Poprzednio był objawieniem, wyrósł na bohatera Nowego Jorku i dołączył do grona najlepszych zawodników NBA. Był Most Improved Player, a teraz pewnie byłby wśród kandydatów do Most Regressed Player gdyby przyznawano taką statuetkę, bo jego regres jest jednym z głównych powodów kiepskich wyników New York Knicks. Nie mają już tego gwiazdora, który prowadził ich do playoffów.
Randle od początku tego sezonu gra dużo słabiej, przestał trafiać i starać się w obronie, podejmuje za dużo złych decyzji na boisku i nie zachowuje się też jak przystało na lidera, tracąc panowanie nad swoimi emocjami. Ale w poniedziałek przypomniał jak wszystko może zupełnie inaczej wyglądać, kiedy jest w ogniu i rzuty mu wpadają. Nie tylko trafił najwięcej w karierze 8 trójek, ale też zdobył 18 punktów w pomalowanym, kończąc cały mecz z rekordowym dorobkiem 46. Do tego dołożył 10 zbiórek, przez 34 minuty popełnił tylko jedną stratę, a Knicks wygrali.
Gra staje się o wiele prostsza, kiedy Julius trafia swoje rzuty i ostatecznie to właśnie strzelecka skuteczność wydaje się być głównym czynnikiem całościowego regresu jego boiskowej wartości. Przypomnijmy, że w zeszłym sezonie był wyjątkowo gorący na dystansie trafiając aż 41.1% zza łuku. To był ogromny skok jakościowy, bo wcześniej nie miał nawet sezonu na 35%. Jak się jednak okazało, to nie był progres, tylko fluke. W tym sezonie jego skuteczność na dystansie spadła aż o dziesięć punktów procentowych i wynosi ledwie 30.9% (już po tym rekordowym występie w Sacto). Ale to nadal jego trzeci najlepszy wynik kariery, co też świetnie pokazuje jak bardzo ten poprzedni sezon ‘odstaje’.
Teraz Randle wreszcie znowu się rozstrzelał, a warto przypomnieć, że nieco wcześniej, w pierwszym meczu drugiej części sezonu także rekordowe 46 punktów rzucił jego kolega. RJ Barrett po ASW jeszcze nie zszedł poniżej poziomu 20, tymczasem przed przerwą Randle miał serię kilku kolejnych meczów z średnią na poziomie prawie 30.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
I teraz trzeba się zastanowić czy literówka w nazwisku Westbrooka to brak szacunku czy wyróżnienie… ;P
Westbrook właśnie sięgnął dna. Jest prosta zasada “don’t tell them, show them”. Żalenie się w mediach nigdy nikomu nic dobrego nie przyniosło.
Cap space Oklahomy czeka na come-back story.