A miało być tak pięknie… NBA jak zwykle bardzo postarała się, żeby przygotować na pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia atrakcyjny zestaw meczów z udziałem największych gwiazd i najlepszych/ najpopularniejszych drużyn. Nic w tym dziwnego, bo to w końcu najważniejszy punkt całego kalendarza sezonu regularnego obok meczów otwarcia i All-Star Weekend, kiedy NBA przyciąga najwięcej kibiców przed telewizory. Właśnie dlatego rok temu przyspieszono start rozgrywek, żeby nie stracić 25 grudnia.
Oczywiście te światowcze mecze przeważnie najlepiej wyglądają w zapowiedziach i rzadko spełniają ogromne oczekiwania, bo za często rozgrywane są w zbyt świątecznej atmosferze. Ale mimo wszystko jest to dobra okazja dla NBA, żeby przyciągnąć uwagę kibiców na całym świecie, a dla nas przyjemna rozrywka w świąteczny wieczór.
Święta zawsze były też świętem NBA, dlatego też tak przygnębiająca jest obecna sytuacja, w której tego świętowania właściwie nie będzie, bo drużyny wystąpią w mocno osłabionych składach i zabraknie gwiazd. Covid wszystko popsuł. Na ten moment w dziesięciu drużynach mających wystąpić w sobotę, w sumie aż 47 zawodników znajduje się w protokołach. A wśród nich Kevin Durant, Trae Young, Luka Doncić i nadal jeszcze Giannis Antetokounmpo. Zabraknie też kontuzjowanego Anthony’ego Davisa i nie będzie MVP, ale to akurat z winy NBA, która pominęła Denver Nuggets przy ustalaniu świątecznego grafiku.
A miało być tak pięknie… Pierwsze od Finałów 2018 spotkanie LeBrona Jamesa i Kevina Duranta w pojedynku drużyn uważanych przed sezonem za głównych faworytów do tytułu. Trae Young przyjeżdżający do MSG po raz pierwszy od playoffów, w których uciszał tu kibiców i odesłał New York Knicks na wakacje. Giannis Antetokounmpo w kolejnym pojedynku z Celtics, z którymi niedawno przegrali w Bostonie i to mając trójkę swoich gwiazdorów. Luka Doncić natomiast miał powalczyć o swoje pierwsze w karierze zwycięstwo w Salt Lake City (jest tam 0-4).
Co nam zostało?
Przede wszystkim trzeci pojedynek na szczycie NBA.
Golden State Warriors i Phoenix Suns to cały czas dwie zdecydowanie najlepsze drużyny ligi, które wygrały ponad 80% swoich meczów. Devin Booker zdążył się wyleczyć, niestety tym razem to Golden State Warriors będzie brakować starterów i nie doczekamy się też zapowiadanego przed sezonem, świątecznego powrotu Klaya Thompsona. Ale Stephen Curry będzie grał (o ile nic się nie wydarzy, odpukać) i będzie na nim duża presja, żeby pociągnął swój osłabiony zespół. Tak samo jak zrobił to minionej nocy w rewanżu na Grizzlies. Choć oczywiście w starciu z obroną Suns będzie to dużo trudniejsze. W dwóch meczach zatrzymali go na łącznie 35 punktach przy 29.3% z gry, w tym 9/25 za trzy. Poprzednio Warriors wykorzystali osłabienie rywali i przerwali ich rekordową serię zwycięstw. Suns z Bookerem nie przegrali już od 20 meczów.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Wesołych świąt!
Na zdjęciu to musi być Dionte Lamont Christmas, który życzy wszystkim czytelnikom i redaktorom 6gracza ‘Merry Christmas’. I ja się dołączam – Wesołych świąt!