Flesz: Kevin i (wreszcie) jego Nets w Krainie Covid

W środę Philadelphia 76ers udało się przegrać w Spectrum z drużyną bez Jimmy’ego Butlera, bez Tylera Herro i bez Bama Adebayo. Z drużyną, która przez pięć minut crunchtime nie mogła trafić rzutu i której najlepszą ofensywą okazała się nagle zbiórka w ataku i trójka niejakiego Gabe’a Vincenta na 39 sek. przed końcem, właśnie po zbiórce w ataku.

Tyrese Maxey i Sixers odrobili aż 23 punkty straty z trzeciej kwarty (73-56), żeby na końcu przegrać u siebie z Miami Heat 96:101 (zasada wyłączania meczu przy +25 w trzeciej kwarcie raz jeszcze dowiodła swojego sensu). Trzy noce temu Sixers w ostatniej chwili wycofali z gry Joela Embiida – bóle żeber – i przegrali z korzystającymi z takich okazji Grizzlies. W ostatniej minucie wczorajszego meczu Embiid podkręcił kostkę i nie wiadomo czy zagra dziś w back-2-backu przeciwko Brooklyn Nets o godz. 1:30 w CANAL+ Sport (powtórka w piątek o 10)

42 pozytywne testy na COVID-19, zebrane przez tydzień, ogłoszono w poniedziałek w Premier League. To nowy rekord od początku pandemii. W ostatnim tygodniu odwołano trzy mecze. W NBA odwołano dopiero dwa – wtorkowe Chicago z Detroit i dzisiejsze Chicago z Toronto – a pozytywnych testów przez dwa tygodnie zebrano 43, w tym rekordowe jednego dnia 13 we wtorek. Odkryto już wśród graczy NBA nowy wariant Omnicron – prawdopodobnie jeszcze mocniej zaraźliwy niż wariant Delta, ale mniej śmiertelny.

COVID-19 dotknął już w tym sezonie dziś grających w relatywnie pełnym składzie Sixers – Embiid, który ciężko go przeszedł, cały czas dochodzi jeszcze do siebie – a obecnie wirus przechadza się po szatni Nets. W drużynach tych w dodatku nie ma od startu sezonu Bena Simmonsa i Kyrie’ego Irvinga. Dużo rzeczy jest od dwóch lat trudnych, tylko nie chce się o tym mówić – trudne jest zarządzanie krajem w czasie pandemii, a w tym sezonie trudne jest bycie Docem Riversem i Steve’em Nashem.