Wake-Up: Heat zatrzymali Hornets. Nuggets rozjechali Mavs

2
fot. Twitter

James Harden wrócił na linię rzutów wolnych.

LeBron James i Nikola Jokić wrócili do gry.

Nie wrócił Kristaps Porzingis, ale to nie jest wystarczające wytłumaczenie kompromitującej porażki Dallas Mavericks.

Orlando @ Toronto 109:110 C.Anthony 24 – S.Barnes 21
Indiana @ Brooklyn 98:105 T.Craig 28/11z – J.Harden 29
Charlotte @ Miami 99:114 G.Hayward 23 – J.Butler 32/10z
Sacramento @ New Orleans 113:109 D.Fox 23 – J.Valanciunas 24/13z
Dallas @ Denver 75:106 L.Doncić 16 – W. Barton 17
LA Clippers @ Portland 92:111 P.George 42 – D.Lillard 25
Cleveland @ LA Lakers 101:113 E.Mobley 23 – L.James 26

1) W pojedynku najlepszej obrony pierwszych dni sezonu z najlepszym atakiem, górą okazała się defensywa.

Miami Heat zatrzymali gorących dotychczas Charlotte Hornets poniżej 39% z gry i 100 punktów. Zdominowali również walkę na tablicach i w pierwszej połowie prowadzili już +26. Hornets jak zwykle po przerwie spisywali się znacznie lepiej i w czwartej kwarcie zmniejszyli stratę do jednocyfrowej różnicy. Nie pozwolili na blowout, walcząc do końca, ale nie byli już w stanie poważnie zagrozić gospodarzom. Heat nie tylko mieli swoją obronę, także trzech gwiazdorów.

Jimmy Butler znowu był świetny na 32 punkty, 10 zbiórek i 5 asyst. Bam Adebayo niszczył rywali w pomalowanym w drodze do 26 punktów i 19 zbiórek. A z ławki ponownie rozstrzelał się Tyler Herro – 4/6 za trzy na 26 punktów.

Miles Bridges po ostatnich występach na 30 punktów, teraz skończył dorobkiem 22, po raz pierwszy w sezonie trafiając mniej niż połowę swoich rzutów (9/21 FG).

2) Złoty medalista Bam dostał swój baner

3) Nikola Jokić zagrał, ale nie doczekaliśmy się wielkiego pojedynku europejskich gwiazd. Była tylko jednostronna dominacja Denver Nuggets, którzy przeszli się po tym niedziałającym ataku Dallas Mavericks: 75 punktów i 29.5% z gry.

Mike Malone nie musiał nawet zastanawiać się czy ograniczać czas Jokica i oszczędzać jego kolano. 25 minut w zupełności wystarczyło. Choć nie do tego, żeby zanotować triple-double: 11 PKT, 16 ZB i 8 AST.

Luka uzbierał 16 punktów z 18 rzutów.

Długi garbage time, więc na boisku mógł też pojawić się Bol Bol

4) Portland Trail Blazers wzięli rewanż za blowout w Los Angeles i na własnym parkiecie pewnie pokonali osamotnionego Paula George’a, przerywając swoją serię siedmiu porażek z LA Clippers.

Damian Lillard wreszcie odnalazł swój rzut, trafił 5 z 7 trójek i miał 25 punktów.

PG robił co mógł, ciągnąc swój zespół. Rozstrzelał się na 42 punkty (6/9 3P) i goście wrócili jeszcze do gry z 20-punktowej straty, ale w połowie czwartej kwarty Blazers znowu odjechali. Koledzy George’a złożyli się na ledwie 30% z gry.

Po dwóch meczach nieobecności, do gry wrócił Norman Powell.

5) W pierwszych pięciu meczach James Harden oddał w sumie tylko 15 rzutów wolnych. Wczoraj wreszcie znalazł drogę na linię i miał aż 19 wolnych, co pomogło mu zdobyć najlepsze w sezonie 29 punktów. Do tego dołożył po 8 zbiórek i asyst, a Brooklyn Nets wymęczyli zwycięstwo z osłabionymi Pacers.

Malcolm Brogdon nie zagrał, Caris LeVert nadal jeszcze nie wrócił, ale wchodzący z ławki Torrey Craig rozegrał swój mecz życia. Ustanowił rekord kariery z 28 punktami i zebrał 11 piłek, choć w pierwszej kwarcie Kevin Durant (22 PKT, 11 ZB, 7 AST, 7 STR) połamał mu kostki:

6) Fred VanVleet w czwartej kwarcie rzucił 16 ze swoich 19 punktów i celną trójką na dwie minuty przed końcem dał Toronto Raptors 12-punktowe prowadzenie. W tym momencie wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty. Ale Orlando Magic jeszcze ruszyli w pogoń, prowadzeni przez młodego Jalena Suggsa.

Ma on coś coś do udowodnienia Raptors i w Kanadzie rozegrał swój najlepszy mecz krótkiej kariery. Zdobył 21 punktów, z czego 5 na finiszu, popisał się też wtedy blokiem na OG Anunoby’m, a Orlando Magic zyskali szansę oddania rzutu na zwycięstwo.

Gospodarzy uratował Gary Trent Jr (19 PKT), który wybił piłkę Cole’owi Anthony’emu (24 PKT)

W pojedynku debiutantów z czołówki draftu ostatecznie był remis, bo Scottie Barnes również zdobył 21 punktów.

7) Sacramento Kings jeszcze nie wygrali meczu przed własną publicznością, tak samo jak New Orleans Pelicans, ale pozostają niepokonani na wyjeździe. W Nowym Orleanie mieli pięciu zawodników z dorobkiem co najmniej 17 punktów i to już ich trzecie zwycięstwo.

8) LeBron James wrócił, ale Los Angeles Lakers musieli się sporo namęczyć, żeby pokonać na własnym parkiecie Cleveland Cavaliers. Jeszcze w trzeciej kwarcie to goście byli na prowadzeniu i dopiero mocny finisz uratował Lakers przed kolejną wpadką.

LeBron po dwóch meczach przerwy miał 26 punktów i 8 asyst, ale popełnił też 7 strat i spudłował aż 9 z 10 prób zza łuku. Choć jak już trafił, to z logo:

Gorący na dystansie był natomiast Carmelo Anthony. To jego trójka dała Lakers decydujące prowadzenie w czwartej kwarcie, a kolejne dwie przypieczętowały wygraną. Ostatecznie miał 24 punkty przy 6/8 zza łuku.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMiles Bridges nie żałuje niepodpisanego przedłużenia kontraktu
Następny artykułCo oznacza dla Bulls kontuzja Williamsa?

2 KOMENTARZE