Flesz: Nikt nie lubi Atlanty Hawks? Może teraz

8
fot. NBA League Pass

Dawno dawno temu, kiedy Kyle Korver biegał jeszcze sprintem do zasłon, Al Horford przemierzał płaskowyż Piedmont, Millsap wyciągał wysokich spod kosza, a Joe Johnson upychał swoim masywnym zadkiem ludzi na bloku, Przemek Kujawiński w przypływie niezrozumienia dla braku zainteresowania koszykówką Atlanty Hawks napisał i nagrał o nich piosenkę. Lata minęły, zmienili się gracze, przesunęły się kontynenty, ptaki wyleciały i powróciły zza mórz kilkukrotnie, a Hawks nadal są w miejscu, w którym fajnie, że są, ale …kto tak naprawdę czyta to w szercie z Jastrzębiem?

Już wtedy odbijano te wątpliwości tym, że Hawks nawet w Atlancie nie byli teamem, który miejscowych kibiców przykuwał do siedzeń. I może to dlatego, że był to czwartek w środku tygodnia, znowu jednak trybuny przy boisku w deklasacji Dallas Mavericks w pierwszym meczu sezonu świeciły pustkami – w pierwszym meczu nowego sezonu kilka miesięcy po niespodziewanym awansie do finałów Konferencji Wschodniej.

“Myślę, że nie dostajemy szacunku, na który zasłużyliśmy”

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

8 KOMENTARZE

  1. No chyba to po prostu mało medialne miasto, dla mnie jako NBA geeka Atlanta jest fun-to-watch, ciekawy skład, nawet intryguje mnie granie twardo Collinsem i Capelą razem (aż dziw bierze, że nie ma krzyków, że Collins na 5; albo jeszcze nie ma), Trae ma swag i skill, niech się Atlanta nie przejmuje, niech grają na 60+ zwycięstw, medialność przyjdzie, tak jak z Milwaukee.

    0