Sitarz: Wtórna właściwość NBA

4
fot. AP Photo

Przed startem sezonu regularnego, zwłaszcza w ostatnich 7-8 latach, kiedy rewolucja analityczna potrafiła zintensyfikować się podczas trzymiesięcznej przerwy, a nawet na końcu lutowego trade-deadline, towarzyszy mi – już wiem, że niezdrowe – podekscytowanie na myśl nowych trendów, wielkich odkryć, transferów idei sprzed lat. Zawsze tli się nadzieja, że podczas blisko 130 lat istnienia tej dyscypliny, coś wymknęło się ewolucji. Nie chodzi o wymyślenie koła na nowo, a o rzecz precyzyjniej okrągłą, która w założeniu miałaby zdefiniować pięcio-, dziesięcioletni okres nazywany potocznie „erą”.

Jakże jednak wielkie potrafi być rozczarowanie kiedy początkowo palące koncepcje szczelnej obrony lub ataku nie do zatrzymania, dostosowują się do postępującej unifikacji stylów gry, a trenerzy i koszykarze nie protestują wybrawszy bezpieczną egzystencję w symbiozie z 1) wyliczeniami analityków, 2) opiniami medyków, 3) poradami konsultantów, 4) zobowiązaniami wobec agentów, 5) uwagami prywatnych trenerów, 6) kuszącą wizją zwycięstwa. Absorbując konteksty na końcu zostaje tylko rozczarowanie. Bardziej niewdzięcznym uczuciem jest frustracja rosnąca z powodu dysproporcji pomiędzy tym, co jest, a tym, co mogłoby być.

Być może niesłusznie wymagam od czasu, żeby przyspieszył. Być może proces rozpoczęty np. w 2014 roku potrzebuje jeszcze trzech trudnych lat, ażeby domknąć pewien cykl przygotowawczy i dopełnić się dopiero pod koniec dekady. Ale wobec dwóch faktów, które brzmią: 1) koszykówka NBA jest przewidywalna, 2) koszykówka NBA bazuje na jednolitych konceptach – brakuje mi cierpliwości.

Sednem tego wstępu jest pytanie. Co się stało z koszykówką Golden State Warriors z lat 2014-2016?

Spektakularni i wyjątkowi Warriors nie stanowią inspiracji. Co sezon, o ile otrzymuję taką okazję, nadmiernie oglądam zespoły prowadzone przez trenerów debiutantów. W tym zadebiutuje pięciu. Ime Udoka w Bostonie, Chauncey Billups w Portland, Wes Unseld Jr. w Waszyngtonie, Jamahl Mosley w Orlando i Willie Green w Nowym Orleanie. Każdy z nich dysponuje różnym, mocniej lub mniej zbieżnym materiałem personalnym. Większość z nich spróbuje zniwelować problemy trapiące zespół w ubiegłym sezonie. Wszyscy wprowadzą nowych graczy w meandry strategicznych instrukcji. Dobiorą raczej prawidłowe tempo gry. W meczach przedsezonowych najszybciej grali Blazers – 9. miejsce, przed Pelicans – 10. miejsce, przed Waszyngtonem – 14. miejsce, Bostonem – 24. miejsce, i ostatnimi Orlando.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.