Do tej pory wysłuchaliśmy wiele historii o tym, że pomiędzy Benem Simmonsem i Joelem Embiidem wszystko było w porządku. Choć ich prywatne relacje rzekomo nie były idealne, to na pewno nie można było doszukać się w nich większych problemów.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Uwielbiam Simmonsa jako gracza tak jak np uwielbiam Kyriego ale poza grą … te wieczne dramy coraz bardziej zniechęcają mnie do ligi … chyba już stary jestem
Mało inteligentni życiowo ludzie, wciąż mogą być dobrymi koszykarzami, tak było, jest i będzie. Sama staram się skupiać na oglądaniu zawodników na boisku, bo wiele już takich zawodów przeżyłam…
Najgorzej, że nawet mimo dobrych chęci ciężko jest czegoś nie usłyszeć/przeczytać i potem człowiek czuje się dziwnie jak się patrzy na niektórych delikwentów na boisku
No i wszystko jasne!
Tak mi się zresztą wydawało od początku, że to wszysrko to wina tego egoisty JoJo, który wziął sobie całe pomalowane i się nie podzielił.
Ten cały Embiid od zawsze wydawał się podejrzany, zresztą tak samo jak to jego drugie imię …
Biedny Ben.
Przykro to pisać ale Ben Simmons to kretyn.Jego drogą do sukcesu było wykonywać swoja pracę,czyli nauczyć się rzucać.Nawet nie dobrze,wystarczyłoby akceptowalnie.Postanowił że się nie nauczy-niech wypierdala.
Dajcie na luz. Akurat nie powiedział niczego, co nie byłoby prawdą.
Australii nie odkrył.