Terry Stotts nie jest już trenerem Blazers. Lillard chce Jasona Kidda

14

Portland Trail Blazers nie czekali z decyzją dotyczącą swojego trenera i tak jak można było się spodziewać, rozstali się z Terry’m Stottsem. W czwartek zakończyli swoje występy w playoffach, a już w piątek w oficjalnym komunikacie poinformowali o zakończeniu współpracy za porozumieniom stron.

Stotts odchodzi z Portland jako drugi najbardziej zwycięski trener w historii klubu (402-318). Spędził tutaj dziewięć sezonów, a w ośmiu ostatnich za każdym razem wprowadzał drużynę do playoffów. Jego największym sukcesem był awans do Finałów Zachodu w 2019 roku, ale teraz Blazers drugi raz z rzędu odpadli w pierwszej rundzie.

Już pod koniec kwietnia pojawiły się raporty o tym, że Stotts jest na wylocie i tylko znaczący sukces w playoffach mógłby uratować jego posadę. Blazers przystępowali do tego sezonu z dużymi oczekiwaniami, mając nadzieję, że przebiją się do grona kontenderów. Potem mocno przeszkadzały im kontuzje, ale w playoffach mieli już wszystkich swoich najważniejszych zawodników. Jednym z największych problemów Stottsa była też fatalna obrona drużyny, której nie udało mu się poprawić mimo wzmocnień składu i dodania defensorów.

Adrian Wojnarowski ma wstępną listę kandydatów na nowego coacha Blazers.

Tymczasem Damian Lillard już wskazał kogo on chce mieć na ławce – Jasona Kidda. Obaj pochodzą z Oakland, znają się od lat i bardzo dobrze dogadują. Dame ma ogromny szacunek do Kidda i jest przekonany, że on pomoże jemu i drużynie wejść na wyższy poziom.

Poprzedni artykułZapowiedź półfinałów Wschodu (2) Brooklyn Nets vs. (3) Milwaukee Bucks
Następny artykułWake-Up: Masterpiece Kawhia Leonarda w Dallas. Czas na mecz nr 7

14 KOMENTARZE

  1. Ciekawe jak ewentualny wybór Kidda skomentuje pastor Stephen A.
    Zamieszanie na stołkach w Bostonie zdążył już określić jako “white privilege”.

    Facet pogrąża się coraz bardziej, zachowując się bardziej rasistowsko, niż większość ludzie których o to pomawia, a pieniążki z ESPN’u płyną oczywiście szerokim strumieniem.

    Osobiście boleję nad tą – delikatnie mówiąc – jednostronną retoryką, bo w ramach “guilty pleasures”, lubię posłuchać tych jego “gorących tejków”.

    0