Dniówka: Pierwsze mecze nr 2, w Milwaukee i Denver

3
fot. NBA League Pass

Rok temu cieszyliśmy się, że NBA w ogóle rozgrywa playoffy, ale tamtym meczom w bańce daleko było do atmosfery, którą mogliśmy poczuć w miniony weekend, oglądając zapełnione kibicami trybuny. Jeszcze nie wszystkie krzesełka mogą być zajęte, ale w każdej hali przynajmniej połowa, więc znacznie więcej niż jeszcze kilka dni temu w ostatnich meczach fazy zasadniczej  i od razu przypomnieliśmy sobie jak bardzo tego brakowało. Zupełnie inna energia. Nagle mecze znowu wyglądały jak za dawnych, dobrych czasów, dzięki czemu jeszcze lepszy był początek tego najważniejszego momentu sezonu. Choć nie wszystkim to od razu pomogło. Niektórzy mówili wprost, że na nowo muszą przyzwyczaić się do hałasu wokół i w meczach otwarcia tylko połowa drużyn wykorzystała przewagę własnego parkietu.

Milwaukee Bucks to się udało, choć niewiele brakowało, żeby szybko powróciły demony przeszłości. Rok temu przegrali pierwszy mecz z Miami Heat, a potem dwa kolejne. Wtedy też byli wyżej rozstawioną drużyną, nic im to jednak nie dawało, bo nie mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców. Teraz otworzyli serię we własnej hali, co miało zapewnić większy poziom komfortu, ale równocześnie znaleźliby się pod jeszcze większą presją, gdyby już na starcie pozwolili sobie odebrać przewagę parkietu. A ta presja i tak jest już ogromna, bo to oni są teoretycznie znacznie silniejszą drużyną, która wcale nie jest postrzegana jako wyraźny faworyt serii. Dlatego dla Bucks ten pojedynek w dużej mierze jest też testem psychicznej wytrzymałości ich liderów i całego zespołu. Nie mogą sobie pozwolić, żeby Heat ponownie weszli do ich głów, a kiedy Giannis Antetokounmpo pudłował kolejne rzuty wolne w ostatniej minucie czwartej kwarty, już pewnie pisały się teksty o tym jak wymięka w kluczowych momentach. W dogrywce natomiast to Khris Middleton spudłował swoje trzy pierwsze rzuty z gry i jeden z dwóch wolnych. Ostatecznie jednak Bucks przetrwali trudne momenty, Middleton trafił ten najważniejszy rzut, a blok Jrue Holidaya przypieczętował zwycięstwo.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

3 KOMENTARZE