Dniówka: Kontuzja LaMelo. Ostatnie dni przed trade deadline

Dotychczas głównie mieszał covid, kiedy drużyny nagle traciły po kilku zawodników, albo pojedynczy lądowali na kwarantannie, teraz natomiast coraz większym problemem stają się kontuzje. Tym bardziej, że szybko wydłuża się lista nieobecnych gwiazd. Kevin Durant i Anthony Davis wypadli z gry jeszcze przed przerwą na ASG, potem urazu kolana doznał Joel Embiid, Stephen Curry opuścił dwa ostatnie mecze, a teraz w weekend LeBron James mocno skręcił kostkę, podczas gdy LaMelo Ball złamał nadgarstek. Najgorzej sytuacja wygląda w przypadku tego ostatniego, ponieważ wszystko wskazuje na to, że przy okazji powrotu do rodzinnej Kalifornii młody lider Charlotte Hornets rozegrał ostatnie mecze w tym sezonie.

Ball szybko potwierdził swój ogromny potencjał i nie tylko jest zdecydowanie najlepszym debiutantem, ale też stał się nową twarzą Hornets. Sprawił, że ten dotychczas nieinteresujący szerokiej publiczności zespół zyskał nową energię, stał się drużyną do oglądania, która gra ładną koszykówkę i coraz częściej wygrywa. Odkąd na początku lutego LaMelo wszedł do pierwszej piątki przejął rolę drugiego strzelca drużyny zdobywając 19.5 punktów, był najlepszym podającym z średnią 6.2 asyst, do tego zbierał 5.8 piłek i zaliczał 1.7 przechwytów. Warto też zwrócić na jego efektywność, z którą młodzi zawodnicy przeważnie mają problem, a do tego w przypadku Balla były duże obawy o jego rzut. Ale po 41 meczach ma skuteczność 45.1% z gry i trafia średnio 2.5 trójek przy 37.5%. To daje mu TrueShooting na poziomie 56.2%. Dla porównania dodajmy, że u Anthony’ego Edwardsa, który obecnie jest najlepszym strzelcem wśród rookies, ten wskaźnik wynosi 48.3%. Poza tym, Ball nie ma też poważnych problemów ze stratami. Wskaźnik AST/TO 2.18 daje mu miejsce między Trae Youngiem a Benem Simmonsem.