Flesz: Dlaczego Finały 2020 to mismecz

21
fot. League Pass

Słyszałeś pewnie o tym, że dziennikarze i analitycy denerwują się czasem, gdy widzą byłych koszykarzy zajmujących ich miejsca w telewizji. Chyba byłem jednym z nich, gdy miałem jakieś trzynaście lat. Ale przez lata nauczyłem się respektu dla byłych graczy i zmieniłem zdanie. Dziś słucham byłych graczy uważniej, bo ci ludzie byli w ogniu walki i mieli lepsze miejsce do oglądania koszykówki: te kaski VR, które chcemy mieć, mieli na swojej głowie. Szukam podpowiedzi, czasem jest to jedna rzecz.

Lubię także Kevina McHale’a za to, że potrafi bardzo szybko przejść do brzegu. Dlatego poniżej McHale mówiący po meczu nr 4 dla “Miami Herald” o tym dlaczego Finały 2020 to “dupczenie flaków” i “tracenie czasu”:

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

21 KOMENTARZE

  1. Przywolany do tablicy McHale kojarzy mi sie z poczatkami ogladania NBA. Starzejacy sie zespol oddzialu geriatrii z Bostonu. Zywy trup Parish, Bird bez kregoslupa i ten McHale… co on nosil na glowie??? I ten trener z wasikiem? Ford?

    Ciezko sie bylo wtedy zakochac w NBA przez te ochlapy z TVP.

    0
  2. Tak odpowiedź na komentarze pod wczorajszym Wake Upem ;-) a mówiłeś Macieju że nie czytasz komentarzy… haha. A tak serio to bardzo fajne wyjaśnienie tematu. Brak go to guy.. nawet drużyna Pistons 2004 która nie miała gwiazd miała jednak Big Shota Chaunceya Billupsa

    0
  3. Da się. Ale trzeba mieć Popovicha, grać jak orkiestra symfoniczna oraz przede wszystkim mieć grupę wybitnych, chociaż będących już wyraźnie poza (a w jednym przypadku przed) primem graczy. No i być mocno wkurwionym za poprzedni rok.
    To pisałem ja, fan najprzyjemniejszej dla oka drużyny SAS z 2014 roku, kibicujący w tych finałach Miami i wielkiemu sercu Jimmiego :)

    0
      • Miał zawsze, ale w tym 2014, przynajmniej wg mojej opinii, wygrał właśnie bez takiego klasycznego/wyraźnego (zwał jak zwał) bo trio było już za swoją górką. Wygrali maksymalnie zespołową grą w ataku i tych go tu graczy można było wskazać kilku. Najlepszym przykładem MVP finałów, wybrane raczej za inne dokonania niż w przypadku standardowego go to guya.
        Oczywiście postprimowy Timmi czy Manu będący daleko już za swoimi górkami będą i tak lepsi od naprawdę wielu. Ale jednak jest to dla mnie przykład takiego typu drużyny.

        0
  4. Z tym go-to-guy to akurat prawda. Taki gość po prostu jest potrzebny zawsze. Miami zaszło naprawdę daleko nie mając takiej gwiazdy i za to należą się oklaski, rzadka sprawa. Ale to prawda – nie da się tej trudnej gry ciągnąć w nieskończoność. Zagrywki nie wyszły – szukasz na boisku gościa, którego Heat akurat brakuje. Butler i Herro to na ten moment za mało.

    0
  5. Nie odniosłem wrażenia, że osoby wczoraj komentujące, w tym ja, podbijały sztucznie zajebistość tych finałów. Finały są słabe, dwa pierwsze mecze były deprymujące. I Panie Kwiatkowski, o tym wie były gracz NBA, obecny gracz NBA, ktoś kto zarabia na pisaniu o NBA jak i ja jako luźny kibic (fan Spurs, ale też przeogromny fan LeBrona Jamesa).

    Wiem także, że koszykarskiej logiki nie ma w szukaniu dziś nadziei na 3 z rzędu zwycięstwa Heat w tym nierównym matchupie ale zarzut do wake-upu po G3 jest inny: po niewątpliwym sukcesie organizacji i potwierdzenia potwierdzonego dawno serca gry Miami oraz ukazaniu słabości zespołu Lakers zaczyna Pan tytuł od “LeBron wyprzedził Stocktona”. Przyznaję, nie czytam nagłówków ESPN i Yahoo jednak wątpię, by tam przyćmiono już na starcie sukces Drużyny (nie przypadek z dużej litery).

    Po G4 zarzut był także inny: najlepszy thriller, mecz najbardziej trzymający w napięciu, z grindem w obronie, z ciężką harówą o każde udane posiadanie ocenia Pan jako zieeewgame, dupczenie flaków, tracenie czasu w pewnym 3-1 Lakers i że nie ma co tego przedłużać. Nie odbieram Panu posiadania swojego zdania, ale Pan w odróżnieniu ode mnie zarabia na pisaniu o koszykówce a piękny mecz zrównał się w Pana oczach z nudnym jak flaki z olejem gniotem, którego końcowy scenariusz jest dawno znany. Ja miałem mnóstwo wątpliwości, czy na pewno ten mecz pójdzie w strone Lakers (nie, nie przeciwko statystyce 56-0 Lakers gdy prowadzą po 3Q). Nie wiem jakie klapki na oczach i jaka narracja sportowa przesłania Panu ten dobry jakościowo 4 mecz Finałów.

    Heat w koszykówkę potrafią, bo w końcu znaleźli się w tych Finałach i all-against-odds wygrali też G3 Lakers, w G4 dali sobie szansę. Dla moich oczu grają ładniejszą też koszykówkę niż Lakers tylko koniec końców wiem, że nie za ładną grę daje się mistrzostwa.

    0
  6. Jakoś brakuje mi perspektywy na te play-offy o tym, jak bardzo umiejętność granie bez publiki pomaga Lakers. Mając w Lebronie, Rondo i Howardzie graczy, którzy swoimi akcjami i zachowaniem po udanych akcjach potrafią obudzić emocje w całej drużynie. To oczywiście namiastka tej euforii, którą potrafi dać publiczność, ale gra Miami czy wcześniej Bostonu ma atmosferę treningu. Dzięki takiemu chłodnemu podejściu potrafią niektóre rzeczy zrobić dokładniej, ale brakuję im energii by wyjść z siebie. Nie zarzucam im braku serca do walki, ale gdzieś tam brakuje im doświadczenia, by tym sercem do walki zarażać resztę. Pewnie trochę jest to połączone z brakiem go-to-guya.

    0
  7. “Jesteśmy coraz bliżej Lakers-Heat i to nie będzie wcale mismecz.”

    Maciej Kwiatkowski. Wake-Up, 25 września. Drugi akapit.

    https://szostygracz.pl/2020/09/25/wake-up-latajacy-cyrk-jamala-murraya-lebron-troche-wyplakal-3-1-dla-lakers/

    Się optyka pozmieniała. Czyli ja odbieram Flesza tak, że Maciek jest wyjątkowo osobiście rozczarowany finałami (stąd “dupczenie flaków”) bo wyszło, że był w błędzie przed ich startem i teraz się do tego przyznaje znajdując słuszne zresztą argumenty u byłych graczy.
    Gracze > dziennikarze.

    Szósty Gracz rozszyfrowany ;)

    0
  8. Generalnie kolega Ostry z grubsza wyczerpał temat, że zupełnie nie kumasz bazy o co ludziom chodzi, ale jeszcze sobie coś dopiszę. Jak wszyscy mówią: Heat są undersized i nie zatrzymają Lebrona ani Davisa i zostaną zjedzeni na tablicach, Heat nie mają go to guya i nie ma jak zdobyć punktów kiedy nie idzie, do tego wszystkiego Heat są z kontuzjami. Wszystko prawda, na papierze nikt nie daje im szans i w zasadzie słusznie. Ale to właśnie ta drużyna z NCAA rzucona na pożarcie, mimo że oberwała dwoma blow outami była o przysłowiowy błysk szprychy, czyli o dwie minuty lepszej gry swojej, czy gorszej LA (niepotrzebne skreślić) od wyrównania serii. No ale Ty w ogóle na to nie zwracasz uwagi, bo Twoja jest bardziej Twojsza i “tata, a McHale powiedział…”
    I nie, nie boli mnie dupa jako fana Heat, bo choć znacznie bardziej wolę ich wygraną w tej serii i jestem murem z nimi, to czwarty tytuł Lebrona, zwłaszcza przy takiej jego grze, też mi bardzo podejdzie.
    Ciekawe, że jak GSW zaserwowało Cavs 8-1 w dwóch finałach z zestawem konkretnych blow outów albo Spurs rozmontowali Heat na czynniki pierwsze, to jakoś czasu się nie traciło i dupczenia flaków też nie było.
    Totalny brak konsekwencji i chyba kiepsko znosisz to, że ktoś ośmieli się mieć inne zdanie niż Twoje. Słaba cecha jak na kogoś, kto zawodowo wygłasza swoje opinie w internetach, ale co tam… Peace and out

    0