Zapowiedź półfinału Wschodu (2) Toronto Raptors vs. (3) Boston Celtics

4
fot. newspix.pl

Już dziś o godz. 19 rozpoczynamy półfinały konferencji od meczu nr 1 Toronto Boston i starcia prawdopodobnie dwóch najlepszych obecnie trenerów w NBA. Przewaga umiejętności strzeleckich wydaje się być po stronie Celtics, głębia składu wskazuje na Raptors.


Piotr Sitarz: Chciałbym przejść do tej serii bez przygotowania i mecz po meczu uczyć się tego, co pokażą świetni trenerzy i świetni gracze. Bez dwóch zdań to pojedynek Pascala Siakama i Jaysona Tatuma, ale z drugiej strony – i nieco paradoksalnie – to matchup po prostu drużyn: czyli 8-9 koszykarzy. I tutaj mam pierwszy problem: patrzę na składy i nie do końca wiem, który jest lepszy. To raz. Dwa: patrzę na potencjalne strategie defensywne i nie do końca wiem, czy będą skuteczne w dłuższym wymiarze niż dwa mecze. Może ta seria powinna zostać sprowadzona do zestawienia możliwej liczby usprawnień obu zespołów z możliwą do zastosowania taktyką? Czyli kto będzie bardziej elastyczny i przede wszystkim podatny na zmiany? Raptors pokazali mnóstwo rzeczy w obronie. Z kolei Celtics pokazali mnóstwo rzeczy w ataku i w crunchtime, czasami robiąc w defensywie dokładnie to, co Raptors: czyli dominując i to opierając się na podobnej strategii, czego Sixers nie wykorzystali. A czy wykorzystają Raptors? Powinni. Czy Celtics w kontekście obrony Toronto? No też, bo Tatum, Brown i zwłaszcza Walker, ale też Smart – gracz kluczowy – będą czekać na spot-up rzuty, które z kolei są trafiane przez Raptors na efektywności równej 1.23 PPP, a to bardzo dużo. Ta efektywność oczywiście spadnie w serii z lepszym rywalem niż Brooklyn Nets, natomiast co jeśli pierwszą rundą Raptors rozpoczęli ofensywny prime-time tutaj w Orlando? System „penetracja, podanie, podanie” nie jest łatwy do obrony. Mało tego: Boston też tak gra. W obu przypadkach należy skupić się na zatrzymaniu ataku już w pierwszej fazie: czyli na penetracji. A to oznacza m.in. izolacje. Więc: czy to się wszystko sprowadzi do gry 1-na-1? Myślę, że Stevens i Nurse zostawią ją na koniec. Jeśli ta seria ma lśnić brudem i błotem, no to nie od razu. Ale nie zaszkodzi zapytać: kto gra lepiej w ISO? Wszechstronny Tatum czy oddający 16-footery Siakam? Walker na koźle czy Lowry? Jaylen Brown czy może VanVleet? Czy najważniejszą konkluzją po ostatnim meczu będzie ta, że Toronto zabrakło Kawhi’a Leonarda? Myślę, że jest na to względnie duża szansa. Wczoraj spoglądając wstecz na sezon regularny doszedłem do wniosku, że to Boston ma większą szansę rozegrać serię, w której będzie lepszym zespołem po obu stronach parkietu. Dzisiaj nie jestem tego pewien. Rezerwowi z Toronto dopiero co rzucili 100 punktów w 48 minut gry, a nawet bez tej erupcji, to lepsza grupa niż ta Bostonu. Ale znowu: ustawienia Bostonu Tatum+Rezerwowi grają zaskakująco dobrze. A co z grą w transition? Z obroną i z atakiem? Na to o czym pomyślę w kontekście jednego zespołu, równie szybko znajduję odpowiedź drugiego. Oprócz jednego aspektu: przewaga Raptors na pozycjach 4-5. Gasol, Ibaka, Siakam. Czy wysocy zostaną MVP’s tej serii? W 2020 roku? Zastanawiam się. Póki co nie wiem który zespół wygra i w ilu. I z tą niepewnością chętnie tę serię obejrzę.

Adam Szczepański: Toronto Raptors zanotowali drugi najlepszy bilans (7-1) podczas seeding games, Boston Celtics drugi najwyższy NetRtg (8.3), a w playoffach potwierdzili formę robiąc szybki sweep. Od czasu restartu to dwie najlepiej grające drużyny na Wschodzie, dlatego zapowiada się niezwykle ciekawa rywalizacja. Rywalizacja, która ma też pomóc nam odpowiedzieć na pytanie, czy zwycięzcę tej serii możemy postrzegać jako realnego kontendera, bo przecież dotychczas mimo świetnych wyników od początku sezonu, żadna z tych drużyn nie była traktowana jako poważny kandydat do tytułu. W tej serii będzie wiele interesujących historii, jak chociażby pojedynek młodych All-Starów. Czy Jayson Tatum w zderzeniu z obroną Raptors (w sezonie tylko 16.5 punktów, 37% z gry) będzie dalej grał tak fantastycznie jak w pierwszej rundzie i potwierdzi, że jest już super gwiazdą? Czy Pascal Siakam odzyska formę z początku sezonu i pociągnie za sobą zespół? Ciekawie zapowiada się także starcie na pozycji rozgrywającego – Kemba Walker, który dopiero zadebiutuje w drugiej rundzie i Kyle Lowry, który po raz pierwszy zmierzy się w playoffach z Celtics. Ale główną historią tej serii będzie pojedynek dwóch fantastycznych trenerów. Nick Nurse i Brad Stevens są jednymi z najlepszych w lidze. Potrafią świetnie ustawiać swoje zespoły, szukać usprawnień i zaskakiwać rywali, dlatego to powinny być prawdziwe szachy na parkiecie. A już od startu obaj mają przed sobą duże wyzwania. Stevens musi porazić sobie z nieobecnością Gordona Haywarda, co przy krótkiej ławce Celtics i głębi rywali będzie dużo trudniejsze niż przeciwko Sixers. Nurse natomiast musi znaleźć sposób na to, żeby ofensywa Raptors nie dała się spowolnić i zamknąć w halfcourt jak to działo się podczas meczów fazy zasadniczej (zdobywali przeciwko Celtics tylko 102.9 na sto posiadań, prawie 8 mniej niż ich średnia). Ostatecznie stawiam na mistrzowskie doświadczenie, głębszy skład i COY. Toronto w 6.

Michał Kajzerek: Ciekawi mnie starcie trenerów, czyli dwóch wyróżniających się myśli wschodniej konferencji. Nick Nurse i Brad Stevens należą do grupy bardzo kreatywnych coachów, którzy potrafią reagować w trakcie meczu, więc pod kątem elementów zaskoczenia to może być ciekawa seria. Interesujące będzie także to, jak Jayson Tatum poradzi sobie w sytuacji, w której zostanie otoczony szczególną opieką defensywy Toronto Raptors. W pierwszej rundzie młody lider zaznaczył, że lekceważenie jego obecności może się źle skończyć, a przecież Raptors do swoich zadań defensywnych podchodzą bardzo skrupulatnie. Mam także nadzieję, że nie wydarzy się nic niepokojącego w kontekście zdrowia obu rozgrywających. Zarówno Kyle Lowry, jak i Kemba Walker walczyli ostatnio z różnymi dolegliwościami. Ich bezpośrednie starcie powinno dodać całemu widowisku ciekawego smaku, poza tym będzie w dużej mierze decydować o ostatecznym rozstrzygnięciu. Odnoszę wrażenie, że Celtics są na tyle mądrym zespołem, że mogą w tej rundzie sprawić niespodziankę i odesłać mistrzów do domu. Celtics w 6.

Maciej Kwiatkowski: Toronto Raptors wygrali dotychczas w Orlando wszystkie oficjalne mecze oprócz jednego. Ten jeden raz 8 sierpnia spełniły się najgorsze obawy fanów Raptors o atak pozycyjny swojego klubu koszykówki, a szybkość Bostonu i przewaga technicznych umiejętności graczy obwodowych zrobiły różnicę. Celtics mają wystarczająco dużo tej szybkości – i nigdy nie atakują deski więcej niż jednym graczem – żeby wracać się do obrony przeciwko kozłującemu Siakamowi, outlet-passom Lowry’ego i niebezpiecznym ucieczkom, jednego z najbardziej niedocenianych i najlepiej biegających do kontry graczy NBA Normana Powella. Klucz do tej serii jest dla mnie prosty: kto zatrzyma kogo przed sobą? Czy Celtics zatrzymają transition-game Raptors? Czy obrona Raptors wyrzuci Jaysona Tatuma na półdystans? Czy pozwoli się objeżdżać Kembie Walkerowi? W jednym meczu wybrałbym Celtics, ale przed rozpoczęciem tej serii Raptors – ci od 100 punktów z ławki w poprzednim meczu – wydają się mieć ogromną przewagę w głębi składu. Czyści, punktujący i nietracący piłki Powell z Terence’em Davisem, plus będący w wielkiej formie Serge Ibaka wchodzili będą po sześciu-ośmiu minutach gry i z biegiem serii, zwłaszcza w przypadku ewentualnych urazów i kontuzji graczy Celtics, może zabraknąć Bostonowi marginesu błędu. Strata najlepiej w Celtics swingującego piłkę Gordona Haywarda przeciwko najlepiej broniącej drużynie kampusu to problem i przy takim zasięgu ramion Raptors to problem i jeszcze trochę. Właśnie wtedy potrzebny jest ruch piłki i atak po chwycie, by zdążyć przed rotacją, zamiast tonąć w męczących izolacjach. Żeby je grać trzeba nie tylko siły fizycznej, ale mentalnej determinacji, by robić to i robić. Tatum dodał stepbacki za trzy do swojej gry, ale jego kozioł nadal bywa przy nich zbyt mechaniczny i ciekawe jak poradzi sobie z O.G’m Anunoby’m, którego łatwiej objechać niż trafiać sprzed niego. Tatum musi grać do, a nie od kosza, Brown atakować obręcz jak młody Eddie Jones. Celtics mają od tego swingu piłki (i ataku, ruchu do przodu po jej otrzymaniu) jeszcze Smarta, mają na dziś dwóch najlepszych jeden na jednego graczy w Tatumie i Walkerze, a na przeciw taktyka Nicka Nurse’a wystawiają zen Brada Stevensa, którego teamy już od czasów Butler odnajdują się, gdy dużo kontuzji, a mało graczy. Klucz: Niżsi Celtics muszą przetrwać na bronionej desce, bo Raptors mogą defaultowo skakać całą serię, by dodatkowo wymęczyć wąską rotację Bostonu.

Poprzedni artykułPlayoffowy Typer 6G 2020: Bucks – Heat
Następny artykułCarmelo Anthony liczy na powrót do Portland

4 KOMENTARZE