Flesz: Finały 2011 Revisited, cz.1. “LeBron jest lepszy!”

23
fot. League Pass

Więc oglądam cały czas te mecze i niestety z każdym kolejnym tygodniem stają się one dla mnie coraz większą strefą komfortu: miejscem i czasem, w którym można oderwać się od rzeczywistości 2020 roku. Po oglądaniu w poprzednim tygodniu przez cały tydzień wygranych meczów Mike’a przeciwko przecenianym po latach New York Knicks, przesiadłem się w tym tygodniu na obejrzenie meczów numer 2, nr 3, nr 4 i nr 5 Finałów 2011. Na półce mam niewygodną do trzymania – z racji gabarytów – książkę Roba Mahoney’a o tamtych magicznych play-offach Dallas Mavericks, ale Finały 2011 znane są przecież jako największy “choke” w karierze LeBrona Jamesa.

To z tamtych Finałów właśnie pochodzi mój ulubiony pojazd w historii NBA i jest to pojazd po Jamesie:

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

23 KOMENTARZE

  1. Super, że wreszcie cos o Miami, choć szkoda że to te najmniej lubiane przeze mnie Finały.
    Nigdy później nie oglądałem już tych Finałów, żeby nie przywoływać bolesnych wspomnień, ale Nowitzki był niewiarygodny, do tego Chandler i Barea – chyba dwaj najważniejsi gracze, którzy niespodziewanie przeważyli szalę na stronę Mavs.
    Warto pamiętać, że Haslem wtedy grał z urazem i wrócił na playoffs bo bardzo poważnej kontuzji. Miller miał nienajlepszy sezon po tym, jak jeszcze na campie James kontuzjował mu kciuk.
    Heat mogli mieć wtedy Pata Beverleya – brakowało im niskiego na Bareę (dlatego w drafcie po tych Finałach wzięli Norrisa Colea), ale zwolnili go, żeby zrobić miejsce w składzie dla Jerry Stackhousea.

    0
  2. “Wielokrotnie w tej serii James stoi w rogu boiska, na skrzydle i czeka. Nie pamiętam, żeby ktoś wtedy bronił LeBrona, tak jak ludzie bronili Kevina Duranta, kiedy to Russell Westbrook grał sam. Durant po prostu nigdy nie grał w tej samej lidze. ”

    ?
    O którą “ligę” tutaj chodzi?

    0
  3. Najlepsze finały. Cudownie było oglądać jak po tej decision i maybe 5 czy chuj wie ile dostają soczysty wpierdol od znacznie lepszej DRUŻYNY. Nie pamiętam dokładnie gościa z ani wcześniej ani później ale jakiś destevenson grał w s5 w Dallas. Nie sprawdzam żeby nie burzyć wspomnień 😉 cale PO na dallas, cale finały to samo i ponad 100k plus u buka. Dzięki Dirk, zajebiscie się oglądało 😊 też Dirk jakąś chorą jak na tamte czasy, A może i w ogóle miał serie trafionych FT chyba 😉

    0
  4. Oczywiscie, ze LBJ jest lepszy od Mikea. Tu naprawde nie potrzeba wielkiej filozofii: wystarczy nie zyc wspomnieniami z podstawowki, tylko odpalic 3 losowe mecze jednego i drugiego.

    Porownac poziom koszykowki wokol. Poziom atletyzmu. Poziom obrony. Poziom techniczny. Poziom IQ graczy/trenerow/analitykow. Poziom obroncow indywidualych oraz calych game planow na danego gracza/team.

    Na koniec mozna tunelowo ogladac jednego i drugiego i zobaczyc na czym polega kontrola CALEGO meczu i wszystkiego co sie dzieje na parkiecie.

    PS Drugi jest James Harden ;P

    0
    • Każdy sport jest coraz lepszy, zarówno na poziomie atletyzmu jak i analitycznej wiedzy, zdobytej przez lata.

      Nie jest jednak winą Jordana ,że nie urodził się w epoce zaawansowanych game’planów, podobnie Russella -który zdobywał swoje tytuły w trampkach.

      Ciężko na tej podstawie, jednoznacznie wyrokować, o tym kto był najlepszy ever, pozostają nam raczej porównania w poszczególnych epokach, czy w ramach wyznaczanych przez zmiany przepisów.

      Talent, poparty w dodatku ciężką pracą i wyjątkową mentalnością, zawsze się odnajdzie.

      0
  5. Mavs 2011 to mój ulubiony team wszechczasów. Świetnie się oglądało JJa robiącego z obrony jesień średniowiecza. Co mi najbardziej zapadło w pamięć? Za Markiem Breenem: “Terry a long three… BAAANG”. In your face Bron!

    0
    • no właśnie pamiętam (podkreślam to słowo, nie oglądałem tego od lat) jak LBJ w tej serii był mało aktywny w ataku (ok, taktyka pod Wade’a) ale ssał również w obronie (tez taktyka?) i Terry czy Barea rukali go jak w masełko. właśnie na takich przykładach widać najbardziej, gdzie MJ i LBJ się rozjeżdzają w dyskusjach o GOAT – chodzi o mentalność boiskowego killera. LBJ ma lepsze warunki fizyczne, ma być może (teraz, w 2011 miał jakąś blokadę) najlepszy analityczny ingame mózg w historii tej gry ale gdy on topornie klepie sobie gałę i bawi się w rozgrywanie Mike podżynałby gardła i zdzierał skalpy. tu jest między nimi różnica, nie w żadnych zaawansowanych statystykach. no i MJ każdy element koszykarskiego rzemiosła robił po prostu wizualnie ładniej

      0