5 na 5: Nasze pytania, nasze odpowiedzi

19
fot. League Pass

1. Jaka jest Twoim zdaniem szansa na to, że pierwszy mecz NBA po powrocie rozegrany zostanie z kibicami na trybunach?

Piotr Sitarz: 0%. Zakładam, że NBA wróci już w lipcu, więc zgodnie z zaleceniami fachowców na pierwszym meczu nie będzie kibiców i myślę, że do końca roku wszelkie większe wydarzenia sportowe będą odbywać się bez udziału publiczności.

Adam Szczepański: 0%. Na ten moment wszystko wskazuje, że NBA wróci do gry najpóźniej pod koniec lipca, więc będzie to jeszcze za wcześnie, żeby eksperymentować z kibicami, a tym bardziej z wpuszczaniem ich do „bańki”. Ale kiedy już ruszy kolejny sezon, obojętnie czy na jesieni czy zimą, myślę, że jest 50% szans na to, że trybuny nie będą zupełnie puste.

Michał Kajzerek: 2%. Moim zdaniem nawet cały sezon 2020/2021 może zostać rozegrany bez kibiców na trybunach. Myślę, że w tym momencie nie ma nawet rozmów w tym temacie, bo nie jest to kwestia, która może podlegać jakiejkolwiek dyskusji, przynajmniej w tym momencie.

Maciej Kwiatkowski: 25%. To co dziś może wydawać się absurdalne, za dwa miesiące może być normalnością. Dlaczego w miejscach, w których na trybunach siedzą porozdzielani piłkarze, nie mogliby siedzieć kibice? Nie chodzi tylko o to, by zarobić – dajmy na to – 20%, które ma się z biletów, ale by wokół mógł funkcjonować biznes: sklepy, restauracje.

Maciej Staszewski: 0%. NBA nie zdecyduje się na zwiększanie poziomu ryzyka w sytuacji kiedy podnoszone są pytania nawet o bezpieczeństwo ludzi w “bańce”, takich jak np. starsi trenerzy. Nie widzę na to żadnych szans.

2. Adam Sz. pyta: Która drużyna najbardziej straci na braku home court advantage w przypadku wznowienia sezonu na naturalnym gruncie bez kibiców?

Sitarz: Denver Nuggets. Gdybym wziął pod uwagę tylko kibiców, to wskazałbym Utah Jazz, ponieważ od lat w ich hali bywa najgłośniej. Natomiast liczy się też grunt, a że Nuggets rozgrywają swoje mecze na wysokości ponad 1500 metrów nad poziomem morza, zaś badania potwierdzają, że nieprzyzwyczajeni do tej wysokości sportowcy szybciej się męczą, no to mam tutaj zespół z Denver, wierząc że kiedy ciało mówi dość, to mówi dość, a psychikę – nie lekceważąc rzecz jasna wpływu głowy na dyspozycję – da się w miarę okiełznać.

Szczepański: Milwaukee Bucks. Jako najlepsza drużyna NBA mieliby przewagę własnego parkietu przez całe playoffy. Tak wiec także w ewentualnych pojedynkach z Sixers czy Lakers, z którymi wygrywali u siebie, a przegrywali na wyjeździe. Przypomnijmy, że w Fiserv Forum zanotowali bilans 28-3. Oczywiście rok temu przewaga parkietu nie uratowała Bucks w finale Wschodu, ale przegrali wtedy wszystkie 3 mecze w Toronto, co tylko potwierdza jak ważna jest dla nich gra przed własną publicznością.

Kajzerek: Philadelphia 76ers. Mieli w tym sezonie ogromne problemy z wygrywaniem poza własną halą. U siebie nadrabiali straty wynikające z wyjazdowego bilansu. Ta ekipa nie ma ustalonej tożsamości, wygląda na rozdartą, dlatego tak bardzo potrzebuje komfortu miejsca, które dobrze zna. Mogą mieć problem, gdy dojdzie do starcia charakterów, bez wsparcia trybun i bez wsparcia ścian, które dobrze znasz.

Kwiatkowski: Houston Rockets. Nie myślałem o tym dłużej niż pięć sekund: wybrałem po prostu drużynę najbardziej uzależnioną w swojej grze od rzutów za trzy, a te siedzą lepiej na swoich koszach.

Staszewski: Milwaukee Bucks. Najlepszy bilans w lidze, przewaga parkietu przez całe playoffy i jako drużyna grają dla oka wyraźnie lepiej u siebie niż na wyjeździe – w domu przegrali tylko 3 razy. I teraz to wszystko pójdzie psu w dupę. Giannis i spółka mogą być sfrustrowani. (Miałbym tu Sixers, ale Sixers mogliby nie mieć przewagi parkietu nawet w pierwszej rundzie gdyby liga została dokończona normalnie.)

3. Michał K. pyta: Jesteś zawodnikiem NBA, który właśnie ma zostać zamknięty na dwa miesiące w Disneylandzie. Zabierasz ze sobą trzy osoby ze świata sportu, polityki, showbiznesu, cokolwiek (mogą być historyczne postacie). Dlaczego akurat te trzy?

Sitarz: David Foster Wallace – żeby mi poopowiadał filozoficznie. Roger Federer – żebym miał z kim uprawiać inny sport. I Laura Harring – żeby była przy mnie.

Szczepański: Łukasz Szumowski, żeby zadbał o moje zdrowie, a przy okazji nauczył jak zadbać o rodzinne interesy. Sławek Peszko, żeby zajął się rozrywką w czasie wolnym. Jason Hehir, żeby wszystko filmował i stworzył dokument o moim pobycie w „bańce”.

Kajzerek: Zabieram Ryszarda Kapuścińskiego, bo tylko on byłby w stanie pięknie o tym napisać, łącząc wszystkie wątki w absolutnie niepodrabialnym stylu (byłbym nawet znieść małe kłamstewka, które czasami uskuteczniał). Zabieram także Boba Kane’a, bo narysowałby komiks utrzymany w detektywistycznym tonie, opowiadający zapewne historię na miarę tej Bruce’a Wayne’a. Zabieram więc dwóch ludzi, którzy nie marnowaliby swojego czasu. No i Marcelinę Zawadzką z Pytania na Śniadanie, bo kolega prosił.

Kwiatkowski: Użyłbym Roberta Makłowicza do gotowania i opowiadania, Marka Niedźwieckiego do muzyki i rozmawiania oraz Margot Robbie do leżenia na kanapie.

Staszewski: Margot Robbie, Sebastiana Hetmana i Notoriousa B.I.G. Istnieje spora szansa, że by nas z tego Disneylandu przed upływem dwóch miesięcy wyjebali, ale historie o tym co się działo byłby powtarzane w kulisach ligi po wsze czasy.

4. Piotr S. pyta: Czy wolałbyś grać w koszykówkę w zespole z LeBronem czy Jordanem?

Sitarz: Z LeBronem. Duh. Moja idea sportu polega na tym, że owszem próbuję wygrać, ale nie za cenę spalonych mostów czy objawienia się światu jako socjopata. Moja idea koszykówki polega na grze zespołowej, na angażowaniu tych, którzy stoją gdzieś tam z boku, na wykorzystywaniu tych spisanych na straty, na byciu lepszym od innych, ale też na akceptacji tego, że są lepsi, i że w danym posiadaniu istnieją lepsze rozwiązania niż mój rzut, moje podanie. A i jako gracz słaby z miejsc 8-15 w rotacji wolałbym czuć się częścią drużyny zamiast drżeć o to, co się mojemu liderowi nie spodoba. W sumie tak, jest ta moja wizja koszykówki zdecydowanie soft i lewacka, ale niech będzie, jeśli później J.R. Smith zdobędzie mistrzostwo, po którym popłacze się przy ojcu ze szczęścia w szczytowym momencie życia.

Szczepański: Z LeBronem. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi jego styl liderowania. Nie chciałbym czuć się zastraszany albo patrzeć jak gnębieni są inni. To na pewno nie zadziałałoby na mnie motywująco. Dużo lepiej grałbym w zespole LeBrona.

Kajzerek: Z Jordanem. Najbardziej “smooth” gracz w historii gry. Obejrzałem już wiele meczów MJ-a i nie mam wątpliwości, że nikt nie poruszał się z taką gracją jak on. Oglądanie tego na żywo musiało być czymś absolutnie wyjątkowym i wcale nie miałbym mu za złe tego, że łamie zagrywkę rozpisaną dla mnie. Czy z LeBronem miałbym równie dużo zabawy? Niewykluczone, jednak MJ – mimo swojej twardej filozofii – ma znacznie większą siłę przyciągania, co w dużej mierze wynika z chęci zgłębienia jego prawdziwej natury.

Kwiatkowski: Z Jordanem. Preferowałbym bym raczej grę z LeBronem jako Ivica Zubac, ale podejrzewam, że wspólna gra z Jordanem oznaczałaby występowanie w moich Charlotte Bobcats, więc zrobiłbym to dla zespołu.

Staszewski: Z LeBronem. Mimo, że LeBron też miewał w drugiej części kariery pasywno-agresywne komentarze i zachowania względem swoich kolegów, to tylko “miewał” i mimo wszystko “pasywno”. Oprócz tego w większości swoich zespołów miał świetną atmosferę, a jego ekipy mimo, że skoncentrowane na wygrywaniu działały jak jeden zgrany mechanizm. Nawet Kyrie naprawdę poważnie się zepsuł dopiero jak od LeBrona odszedł. Dodaj do tego różnicę między: “spodziewam się podania zawsze kiedy jestem na dobrej pozycji”, a “muszę być gotowy na okoliczność gdyby mi podał piłkę” – prawie to samo, a różnica w komforcie gry kolosalna. Myślę, że gra z Jamesem to przyjemność, a z Jordanem twórcza męka. Wolę to pierwsze.

5. Wooden pyta: Jaka jest Twoja ulubiona teoria spiskowa?

Sitarz: Przed laty ta, że „władza nas szpieguje”, ale ona jest już nieaktualna, no bo jesteśmy śledzeni, szpiegowani i pod kontrolą sieci. Obecnie? Bez dwóch zdań o tym, że szczepionki powodują autyzm. To jest dopiero odjazd. Albo ta o tym, że Bill Gates chce zaczipować kilkaset milionów ludzi. O! Albo że przyczynił się do zmniejszenia populacji w Afryce. W ogóle fascynują mnie wszystkie teorie związane z miliarderami: „Soros chce zniszczyć Polskę” – to też jest teoria dosłownie najwyższych lotów.

Szczepański: Nie mam. Nie lubię zabawy w teorie spiskowe.

Kajzerek: Wszelkie historie o amerykańskich żydach opłacających Lenina, którego rękami chcieli wyplenić chrześcijaństwo w Europie. Fascynujące…

Kwiatkowski: Ta, że nie byliśmy na Księżycu, skoro nie byliśmy tam od czterdziestu lat. Nie umiem uwierzyć, że jest tyle ciekawszych rzeczy do roboty, żeby nie chcieć tam znowu polecieć.

Staszewski: Zawsze lubiłem tę o reptilianach przybyłych z Alfa Draconis, żeby niecnie kontrolować ludzkość, przy okazji wyświetlając im hologram księżyca, ale jej popularyzator, David Icke poszedł teraz w combo-breakera: Moja nowa ulubiona to ta, że reptilianie przybyli z Alfa Draconis w czasach starożytnego Sumeru (święte jaszczury – niepodważalny dowód!) żeby niecnie kontrolować i niszczyć ludzkość, a żebyśmy byli bardziej posłuszni wyświetlają nam na niebie hipnotyczny hologram Księżyca. Do tego wymyślili Covid-19 jako pretekst, żeby zamknąć nas w domach i w trakcie lockdownu zamontować jak najwięcej anten 5G, poprzez które zaimplementują w komórkach naszych ciał miliony mikroskopijnych pól siłowych, za pomocą których ci źli reptilianie (m.in. prezydenci USA, Królowa Brytyjska, Angela Merkel i chyba Bill Gates), będą wreszcie mogli kontrolować nasze umysły. Jakby media im nie wystarczały. To musi być prawda, bo ostatnio masowo cytują go (Davida Icke, drugiego syna Boga i demaskatora reptilian) nasi celebryci. A oni nie mogą się mylić.

Poprzedni artykułGra Draftowa: Szybkość mózgów graczy w drużynie Sitarza
Następny artykułGra Draftowa: Ten jeden, świetny sezon Geralda Wallace’a

19 KOMENTARZE

  1. Kajzerek: Wszelkie historie o amerykańskich żydach opłacających Lenina, którego rękami chcieli wyplenić chrześcijaństwo w Europie. Fascynujące…

    Poczytaj sobie Michał o Aleksandrze Parvusie :) Kasa szła od Niemców przez m.in. szwedzie banki na rewolucję. A kasę od amerykańskich żydów zbierał z kolei Trocki. I to nie są żadne teorie spiskowe, a zwykłe fakty – sporo o tym znajdziesz materiałów.

    Moją ulubiona teorią spiskową jest ta, w której pozamykają wszystkich ludzi w domach na długie tygodnie pod pretekstem groźnej grypy, a później każą ludziom chodzić w kagańcach na twarzy :)

    0
  2. Plus za Margot Robbie, bez dwóch zdań.
    A co do teorii, to mają się dobrze. Świat coraz bardziej skomplikowany a lud chciałby prostych odpowiedzi i recept. A nie jakieś nudziarskie tłumaczenia, które winnych wskazać nie potrafią i na szafot zaprowadzić nie chcą. Nuda! Psychologia i psychiatria też by coś mogły w temacie powiedzieć.
    PS. A że jakiś procencik czy promil okazał się realny po latach, to chyba normalne, ale czy świadczy od razu, że ziemia jest płaska? :)

    0
  3. Jaki był adres do pytan? Nie mogę znaleźć a mam jedno, na które odpowiedź mnie bardzo ciekawi: jakie jest Wasze największe „what if?”. I nawet nie chodzi o decyzje typu draft/trade/injury, bo te są powszechne i pewnie będziecie się powtarzać. Bardziej o jakiś kompletny przypadek – np. jedna akcja w meczu.
    (Albo zróbmy dwa „what if?” Te BIG i small)

    0
    • Dla przykładu jako fan PTB: BIG biorą Jordana (wtedy pewnie nie zostałbym fanem) a nie Bowie, Duranta zamiast Odena, Sabonis przychodzi 6-8 lat wcześniej, Walton się nie rozsypuje; generalnie w ich przypadku przykładów moze być sporo. A small: w 90 WCF przeciwko LAL game 6 w końcówce przy -1 kończą kontrę 3-1, w 2000 w WCF game 7 sędziowie gwiżdżą choć raz w druga stronę
      Itp

      0
  4. Alexander Parvus nie był amerykańskim Żydem, tylko rosyjskim, który osiadł w Niemczech, i w końcu stał się sponsorem Lenina, z tym że pomagał mu rząd Rzeszy, który widział interes w sponsorowaniu bolszewików. A to dlatego, że uznali ich władze za nie mającą większych szans powodzenia. Kiedy jednak Parvus stał się niepotrzebny Lenin się od niego odciął i właśnie między innymi o nim miał powiedzieć swój słynny slogan o pożytecznych idiotach.

    Z drugiej strony poparcie społeczności Żydowskiej dla bolszewii jest powszechnie znane, a to dlatego, że reżim carski był skrajnie antysemicki, tak samo jak biali w czasach wojny domowej. Do tego dochodzi liczna reprezentacja Żydów w ścisłym kierownictwie w latach początkowych, takich jak Trocki, Swierdłow, Zinowiew, czy Kamieniew, co niewątpliwie dawało nadzieje na poprawę losu mieszkańcom judejskiego pochodzenia. Były rzeczywiście małe pomoce zagraniczne dla czerwonych, ale z tak różnych środowisk, że zagraniczni Żydzi stanowią tylko ich część.

    Szybko jednak te nadzieję wzięły w łeb i Żydzi tak samo jak i inni przekonali się o “skuteczności” władzy radzieckiej…

    0