W trakcie koronalokautu często wspomina się Golden State Warriors, ich obecną sytuację kadrową i możliwości na to, aby w najbliższej przyszłości wrócić do walki o najwyższe cele. Jeżeli chodzi o nazwiska, to najczęściej łączeni z Dubs są Giannis Antetokounmpo oraz Bradley Beal, ale praktycznie każdy scenariusz wzmocnienia się jedną z ligowych gwiazd wiąże się z pożegnaniem Andrew Wigginsa, który przeniósł się do San Francisco przed kilkoma miesiącami w wymianie D’Angelo Russella.
Tymczasem Anthony Slater z The Athletic posiłkując się swoimi źródłami z otoczenia drużyny donosi, że Warriors nie mają zamiaru pozbywać się byłego gracza Timberwolves i widzą dla niego miejsce w składzie na kolejny sezon:
Spytajcie kogo chcecie w organizacji, nieważne prywatnie czy oficjalnie. Andrew Wiggins ma być starterem na pozycji niskiego skrzydłowego w przyszłym sezonie. Nie będzie zawodnikiem, którego jedyną wartością będzie kontrakt jak miało to miejsce w przypadku Russella.
W Warriors liczą na to, że Wiggins okaże się idealnym uzupełnieniem składu u boku Curry’ego i Thompsona. Przed rozpoczęciem kolejnych rozgrywek chcą dać tej trójce jak najwięcej czasu na wspólne treningi, tak aby mogli dobrze przygotować się do wspólnej gry.
Bo to dobry fit powinien być, a że za drogi, to już inna sprawa.
Fit (Wiggins) zyska na wartości i wtedy się go wymieni, teraz jest za mało wart.
Tak samo widzieli ponoć miejsce dla Rusella i chcieli go zatrzymać, a oddali go po 3 miesiącach.Wiggins to co najwyżej bardziej atletyczny i gorzej zbierający Harrison Barnes.Jeszcze bardziej przepłacony i tak samo chimeryczny.Ten sam typ zawodnika co Jeff Green, dla którego każdy następny sezon miał być przełomowy a przez lata nic się nie zmieniło.Przy końcu umowy będzie przerzucany jak gorący ziemniak.
pierwsze 8-12 meczy Wiggins wygladal jak uber steal w fantasy drafcie.. Swietne statystki , efektywnosc , steale, trojki- a pozniej wrocilo do starego niedobrego Andrzeja