Donovan Mitchell jest jednym z dwóch zawodników Utah Jazz u których testy na obecność koronawirusa wypadły pozytywnie. Nie wiadomo, czy Mitchell zaraził się od swojego kolegi Rudy’ego Goberta, czy też odwrotnie, jednak zachowanie centra Jazzmanów, który w jawny sposób drwił sobie z szybko rosnącego zagrożenia epidemią nie przysporzyły mu fanów.
Od razu pojawiły się pytania na temat tego, czy przyjaźń Mitchella i Goberta przetrwa tą największą dotychczas próbę i czy w dłuższej perspektywie będą potrafili dalej dogadywać się na parkiecie. Kilkanaście godzin temu Mitchell udzielił video-wywiadu, w którym przyznawał, że cała sytuacja mocno nim wstrząsnęła, ale powoli dochodzi do siebie:
Jeśli mogę być szczery, to chwilę zajęło mi, aby ochłonąć po tym co się wydarzyło. Przeczytałem i słyszałem to, co powiedział na temat swojego aktualnego stanu zdrowia.
Cieszę się, że tylko dwie osoby z naszego otoczenia zaraziły się wirusem. Ani ja, ani Gobert nie mamy w domu dzieci, a wielu z naszych kolegów i członków drużyny ma, dlatego szczęście w nieszczęściu, że tylko my dwaj ucierpieliśmy.
Mitchell wyjawił w wywiadzie, że czuje się dobrze i jak na razie nie ma żadnych objawów choroby COVID-19, którą wywołuje koronawirus SARS-CoV-2.