
Kyle Lowry został przehandlowany do Toronto Raptors. Marc Gasol w Londynie sięgał po swoje drugie olimpijskie srebro. Serge Ibaka uzgadniał warunki przedłużenia debiutanckiego kontraktu po niezwykle udanym sezonie, który Oklahoma City Thunder zakończyli przegrywając dopiero w wielkim finale. Kawhi Leonard miał za sobą debiutanckie rozgrywki w NBA.
Były wakacje 2012 roku.
Masai Ujiri był wówczas generalnym managerem Denver Nuggets i jak zwykle latem pojechał do Afryki, żeby uczestniczyć w projekcie Basketball Without Borders. To wtedy po raz pierwszy zobaczył dzieciaka nazywającego się Pascal Siakam. Ale to jeszcze nie był moment, w którym wypatrzył swojego przyszłego zawodnika. Oglądając 18-latka z Kamerunu nie miał pojęcia czy będzie z niego dobry koszykarz, nie mówiąc już o graczu na miarę NBA. Siakam wyróżniał się warunkami fizycznymi, był bardzo atletyczny, do tego grał z ogromna energią i zaangażowaniem, ale brakowało mu koszykarskich umiejętności…
Co nie mogło dziwić, bo ten chłopak dopiero rok wcześniej po raz pierwszy pojawił się na campie Luca Mbah a Moute i nawet nie traktował tego specjalnie poważnie. Do tamtego czasu w ogóle nie grał w zorganizowaną koszykówkę. Czasem porzucał do kosza, albo zagrał z braćmi, ale wolał piłkę nożną. Nie planował kariery sportowej, dlatego też niczego nie oczekiwał po udziale w campie zawodnika NBA, poza dobrze spędzonym czasem z przyjaciółmi i okazją do rywalizacji, którą od zawsze bardzo lubił. Był bardzo zaskoczony, kiedy po drugich wakacjach na tym campie dowiedział się, że został zaproszony na Basketball Without Borders w Republice Południowej Afryki. Dopiero wtedy Pascal uświadomił sobie o co gra.
—
Tchamo Siakam marzył o tym, żeby któryś z jego synów został koszykarzem i dostał się do najlepszej ligi świata. Trzej starsi grali i dzięki koszykówce zdobyli stypendia, które pozwoliły im wyjechać na studia do Stanów Zjednoczonych. Ale najmłodszego z sześciorga rodzeństwa nie ciągnęło do koszykówki. Nigdy nie ekscytował się tak jak jego bracia meczami NBA pokazywanymi w telewizji. Tata też nie widział w nim przyszłego koszykarza. Uznał za to, że drogą dla niego będzie kapłaństwo i w wieku 11 lat wysłał najmłodszego syna do seminarium Świętego Andrzeja w małym miasteczku Bafia, oddalonym o osiem godzin jazdy od rodzinnego domu. Pascal nie czuł powołania, ale nie ważył się sprzeciwiać ojcu, który był dla niego ogromnym autorytetem. Dlatego nawet kiedy miał okres buntu i swoim zachowaniem próbował sprawić, żeby wyrzucono go z seminarium, po reprymendzie ojca, zgodnie z jego wolą dokończył naukę. Spędził tam siedem lat. Nie został księdzem, ale nauczył się dyscypliny, odpowiedzialności i samodzielności.
Podczas campu Basketball Without Borders Pascal miał okazję poczuć namiastkę świata NBA, co zrobiło na nim ogromne wrażenie. Ale przede wszystkim zdawał sobie sprawę, że to dla niego ogromna szansa, żeby tak jak jego bracia wyjechać do USA. Grać w koszykówkę i zdobyć dobre wykształcenie. Wiedział, że nie będzie najlepszym zawodnikiem na campie, bo brakowało mu koszykarskich umiejętności, ale zamierzał dać z siebie wszystko, żeby wykorzystać tę szasnę. Od zawsze lubił sport, był dobry w bieganiu i skakaniu i miał ogromną wolę zwyciężania. Właśnie to zaprezentował wtedy na boisku. Swoją nieustępliwość i pasję do gry. Jego rzut pozostawiał wiele do życzenia, ale walczył o każdą piłkę i miał dobre koszykarskie instynkty. Pokazał swój potencjał, a właśnie tego szukają skauci wśród afrykańskiej młodzieży. Zrobił dobre wrażenie i otrzymał wymarzony bilet do Stanów. Stypendium w szkole w Teksasie, skąd później trafił na uczelnię New Mexico State.
W Stanach uczył się nowej kultury, języka i gry w koszykówkę. Był już jednak przyczajony do życia z dala od domu, szybko przyswajał wiedzę, więc nie miał dużych problemów z odnalezieniem się w tej zupełnie nowej sytuacji. Dużo trudniej było mu poradzić sobie z wiadomością, którą otrzymał w 2014 roku, tuż przed swoim pierwszym sezonem gry w New Mexico – jego ojciec zginął w wypadku samochodowym. A on nawet nie mógł pojechać do Kamerunu, żeby być razem ze swoją rodziną. Akurat był w trakcie załatwiana nowej wizy, co sprawiło, że nie mógł wyjechać. Gdyby to zrobił, ryzykowałby brak możliwości powrotu do Stanów i utratę stypendium. Dlatego Pascal nie był na pogrzebie swojej ojca. Mocno to przeżył. Ale to też dało mu jeszcze więcej motywacji do ciężkiej pracy. Chciał, żeby tata był z niego dumny. Chciał spełnić jego, a teraz też i swoje marzenie o NBA.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Z powodu rosnącej globalizacji koszykarskie gwiazdy niedługo będą pochodzić z całej planety i NBA będzie wyglądać jak europejska piłka pod tym względem.
Btw, przerwa na ASW byłaby świetna z czwartym bodaj Fleszem w sezonie.
Nie wymagasz za wiele za te marne 18zł?
Chętnie bym płacił 30 jakby to coś zmieniło.
A to nie jest tak ze nie liczy się cena tylko liczba userow?
Komuś tu się ewidentnie przestało chcieć…
Świetny art Adam, dawno niczego takie od Ciebie nie było :)
Podbijam co napisał sian, super napisane, więcej takich mógłbyś wrzucać, bardzo dobrze się czytało!
Co do narzekań powyżej to ja się z tym wszystkim zgadzam, ale akurat do Adama to myślę najmniejsze można mieć zastrzeżeń, bo On tutaj pisze z największą regularnością. Plus ten tekst powyżej też świadczy o jego rozwoju w rzemiośle.
“najsłodszego z sześciorga rodzeństwa nie ciągnęło do koszykówki.” 😍😍😍 Pewnie miało być najmłodszego, ale co tam, na jedno wyszło :)
I też zgadzam się z przedmówcami. W zasadzie mógłbym płacić za same teksty Adama, wiadomo co, kiedy, i zawsze rzetelnie.
A zdecydowanie wkurwia brak sygnałów i kontaktu ze strony redakcji, jaki jest plan, kto kiedy co, etc. Bo miał być rytm dnia ale ostatnio to jak płacenie w ciemno.
Mam podobne odczucia. Dodam jeszcze, że brakuje np. rankingu 20 najlepszych debiutantów, więcej 5na5 czy 3na3 itp. które w poprzednich sezonach rzadko ale jednak się pojawiały.
“A zdecydowanie wkurwia brak sygnałów i kontaktu ze strony redakcji, jaki jest plan, kto kiedy co, etc. Bo miał być rytm dnia ale ostatnio to jak płacenie w ciemno.”
Parafrazując klasyka: szósty gracz jest jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz co ci się trafi😂