Wake-Up: ZOMBIE SPURS, DeRozan zabił Bouchera, Jazz już nr 2 na Zachodzie

12
fot. NBA League Pass

Nie ma to jak reakcja ZOMBIE SPURS na jeden z dunków sezonu.

Wsad DeMara DeRozana nad Chrisem Boucherem odwrócił nagle mecz w Toronto i kilka dni po efektownych zwycięstwach z Milwaukee i w Bostonie – i po niezłej grze w piątek w Memphis – San Antonio Spurs wrócili z 18 punktów straty w trzeciej kwarcie i wygrali w Kanadzie przegrany mecz. Po nim DeRozan posiedział sobie z Kyle’m Lowry w szatni Raptors i wszystko było jak za starych lat. DeRozan po raz 11-ty z rzędu rzucił 20+ punktów na skuteczności 50+ procent.

Utah Jazz za to oczywiście, że pokonali to co zostało z tego co zostało z Washington Wizards i nie patrz teraz, ale po wygraniu 14 z 15 kolejnych spotkań, wbili się na 2. miejsce Zachodu.

Z kolei Memphis Grizzlies wygrali już piąty mecz z rzędu, 12 z 18 ostatnich i są 13-9 od 1. grudnia.

W niedzielę wrócili wreszcie do gry Pascal Siakam i Kyrie Irving (“I love this game, I missed it so much.”).

Do gier:

Miami Heat @ New York Knicks 121:124 (60-55) J.Butler 25/10/6 – J.Randle 26
Utah Jazz @ Washington Wizards 127:116 (55-68) B.Bogdanović 31 – B.Beal 25
Atlanta Hawks @ Brooklyn Nets 86:108 (46-70) C.Reddish 20 – K.Irving 21
Golden State Warriors @ Memphis Grizzlies 102:122 (59-60) D.Russell 34 – J.Valanciunas 31/19z
San Antonio Spurs @ Toronto Raptors 105:104 (43-51) D.DeRozan 25 – S.Ibaka 21/14z
Los Angeles Clippers @ Denver Nuggets 104:114 (52-66) K.Leonard 30 – N.Jokić 20/15/6
Charlotte Hornets @ Phoenix Suns 92:100 (45-46) D.Bacon 24 – K.Oubre Jr. 25/15z

1) Pascal Siakam wrócił niespodziewanie, trafił pięć pierwszych rzutów w niedzielę, dwa za trzy, w tym jeden z kozła po wyprowadzeniu piłki spod swojego kosza i powiedzieć, że odnalazł rytm, to jak nic nie powiedzieć. Jak on to zrobił? Wrócił też drugi raz do Toronto DeMar DeRozan i drugi raz w pierwszej kwarcie otrzymał pod kopułą hali na jumbotronie wspominkowy highlight:

“I don’t know anybody else who has had two video tributes in a row. Find somebody who has had that.”

Rudy Gay też wrócił, nikt nie zauważył.

Wrócił też Lonnie Walker IV do …ekranu, żeby tylko szukać każdej okazji, żeby z niego wyskoczyć. Nieprawdopodobnie odróżnia się LWIV od …ekranu. Gdy biegnie, ma się wrażenie, jakby tylko sufit hali powstrzymywał go od tego, żeby z niej wyskoczyć.

W niedzielę to był jednak inny team Spurs, niż te z ostatnich gier. Wiadomo – gdzie by Serge Ibaka nie grał, zawsze będzie cierniem w koronie Spurs. W niedzielę wyszedł inny team. Bez energii – Aldridge bez uśmieszku, DeRozan z miną jakby cały czas jeszcze zaskakiwały go Wiadomości. W dodatku trafiał tylko co trzeci rzut. Już w siódmej minucie Popovich miał na boisku czterech rezerwowych, a po kilku minutach drugiej kwarty trzy wzięte dwa timeouty. Raptors się nawet nie spocili w drodze do 39-27. Nick Nurse raz jeszcze z ławki grał drugim rzędem trybun, ale Raptors z szybkich podwojeń raz dwa trzy rzucali piłką po obwodzie, aż na trzy docierała ona właśnie do Ibaki, który żądlił i ranił – 21 PKT, 14 ZB. Na półmetku sezonu, gdy myślę swing piłki, myślę “Raptors”. A gdy myślę “swing piłki Raptors”, myślę “Lowry miał na niej ręce”.

Kiedy wygrali ostatnio w Bostonie, Spurs switchowali więcej. Nie robili tego w takiej ilości w niedzielę. Usprawnieniem defensywnym Popovicha było za to wstawienie na drugą połowę w miejsce Trey’a Lylesa Jakoba Poeltla, ustawienie go na O.G’m Anunoby’m, odpuszczanie O.G. na obwodzie i pomoc w polu trzech sekund przy Siakamie. Ofensywnie może to teraz działać, bo LaMarcus Aldridge doznał epifanii i odkrył linię rzutów za trzy punkty.

Nie zadziałało. Anunoby trafił za trzy nad Poeltlem, Norm Powell skończył obok. Zdecydowanie bardziej atletyczni i z czasem też żywsi Raptors prowadzili w tym dosyć mętnym meczu dwucyfrowo od czasu, gdy okazało się, że zegar może pokazywać taką przewagę. Przy 70-53 Popovich wziął kolejny timeout. Kyle Lowry całował dzieci.

 

I wtedy DeRozan zabił Chrisa Bouchera.

Po prostu zabił ziomka.

Poskładał go jak mebel.

Patrz. Patrz na twarz Rozana, patrz na twarz Bouchera:

Koniec.

Nie piszę.

Wynik u góry.

Kilka minut później Spurs postawili dziwną 2-1-2 strefę z Aldridge’m w środku, w ataku ustawili small-ball bez centrów i 5-0, Lowry i Raptors popudłowali trochę niezłych rzutów, po drodze DeRozan zaczął grać jeden na jeden ze swoim fumflem z Toronto (jechał go) i nagle Zombie Spurs zakradli się runem 25-4 na prowadzenie 98-91. Tak o. Trochę z czapy, a nie że “dunk DeRozana zmienił mecz”. Zmienił co najwyżej wynik. Mecz był szemrany, chodzony. Niedziela, sklepy zamknięte.

A może to byli właśnie Zombie Spurs? Starzy ludzie potrzebują z reguły więcej czasu, żeby się rozgrzać.

Czy boisz się?

Że wrócą?

Nick Nurse odpowie jeszcze na 5-0 z Aldridge’m ustawiając dziwną strefę z dupą Lowry’ego na linii rzutów wolnych – po prostu ją tam postawił – ale Siakam spudłuje prosty lay-up na 20 sekund przed końcem, na dowód tego, że z tym rytmem po długiej przerwie to różnie bywa.

105:104 Spurs. Tylko 44% z gry i 7/32 za trzy, ale sam DeRozan – 25 PKT – na linii był więcej razy (11/14) niż Raptors (11).

2) To grano wczoraj wieczorem:

Miami Heat przegrali jeszcze jeden w ostatnich dwóch tygodniach mecz z drużyną, z którą przegrywać raczej nie powinni. Julius Randle wrócił po dwóch meczach przerwy, rzucił 26 punktów, miał 8 zbiórek i 4 asysty w zwycięstwie New York Knicks nad Heat 124:121. Wielki Jimmy Butler – 25 punktów, 10 zbiórek, 6 asyst – na końcu raz stracił piłkę i pomylił się na linii.

R.J. Barrett trafił 7 z 8 rzutów wolnych i dodał efektywne 22 punkty bez straty, Knicks popełnili ich tylko siedem, a Heat w meczu, w którym sami trafili 54% rzutów nie potraktowali Knicks z drugiej strony boiska poważnie.

W Miami do rotacji poważnie wbija się nasz ulubiony James Johnson (hello!) – 19 PKT – przed Derricka Jonesa Juniora.

3) Kyrie Irving w pierwszym meczu po powrocie trafił 10 z 11 rzutów – jaki rytm – i rzucił 21 punktów w 20 minut gry. Trafiał wszystko, zanim usiadł na ławce na początku trzeciej kwarty, bo Brooklyn Nets jechali sobie z Atlantą do 108:86.

Jarrett Allen w ostatnich sekundach tego blowoutu potwierdził raz jeszcze, że koszykówka to tylko jego hobby:

 

We wtorek Nets podejmą Utah. Będzie ciekawie.

4) Denver Nuggets bez Paula Millsapa (kolano) zrehabilitowali się za 103:111 w sobotę u siebie z rąk Dariusa Garlanda i Cavaliers. Nuggets trafili 48% rzutów, byli aż 37 razy na linii i pokonali Los Angeles Clippers bez Paula George’a (ścięgno podkolanowe) 112:104. Nikola Jokić miał trochę problemów z faulami, rzucił 20 punktów, miał 15 zbiórek i 6 asyst.

Kluczowy okazał się bezbłędny początek drugiej kwarty Nuggets (9/9 FG) i zmiennicy Torrey Craig, Michael Porter Junior i Monte Morris, którzy trafili 15 z 23 rzutów.

Clippers za to grali w trzech i spudłowali 25 z 33 trójek – Kawhi, Sweet Lou i Montrezl Harrell rzucili 81 ze 104 punktów.

To jest K faul i Doc Rivers i Pat Beverley nie powinni się tak przepraszam pruć.

 

Szósty faul flopującego Psa i które to już wyrzucenie Riversa z boiska.

5) Utah Jazz nie są w tym dziwnym sezonie pierwszą drużyną, która rypie wszystkie teamy poniżej 0.500. To samo wytknąć można i Bucks, i Lakers, Raptors czy Heat.

Jazz szczęśliwi byli grać przeciwko jednej z najgorszych defensyw ligi i nawet bez Donovana Mitchella trafili 53% rzutów w wyjazdowej wygranej 127:116 z Washington Wizards. Bojan Bogdanović rzucił 31 punktów, a Jordan Clarkson 23. Dla WizKids Bradley Beal rzucił 25 punktów, ale z 25 rzutów, a Davis Bertans 18 z ławki.

Wizards podpisali trzyletni kontrakt z łotewskim centrem Anzejsem Pasecniksem, którego dotychczas mieli na “two way” kontrakcie. Frontcourt WizKids stał się więc jeszcze bardziej międzynarodowy i jeszcze fajniejszy.

6) Nie spuszczają też z tonu Memphis Grizzlies, którzy trochę się pomęczyli, ale ostatecznie w drugiej połowie wyraźnie pokonali Golden State Warriors 122:102.

Jae Crowder i Tyus Jones zaliczyli po trzy z aż 16 przechwytów Grizzlies w tym meczu, Jonas Valanciunas – 31 PKT – miał 19 a Brandon Clarke 11 z aż 60 zbiórek. Ja Morant rzucił tylko 11 punktów, ale ponownie miał 10+ asyst (10). Dobrą zmianę ponownie dał pozyskany latem z Phoenix two-way combo-guard DeAnthony’ Melton. Ten zespół jest zdrowy, chce grać i wejść do play-offów! Dla Wielkiego Andre Iguodali jest jednak za słaby.

Te stroje:

 

How Bout Them Grizzlies?!

7) Dwayne Bacon oszalał i rzucił 24 punkty, i dopiero w czwartej kwarcie przegraliśmy w Phoenix 92:100. Bismack Biyombo oberwał w nos w drugiej kwarcie i była to już piąta z rzędu nasza porażka. O play-offach możemy zacząć zapominać. Ja ostatni…

Suns tracili piłkę zbyt często, na linii byli zbyt rzadko, no ale mieli Kelly’ego Oubre, który zawsze gra dla publiczności – 25 PKT, career-high 15 ZB. Ricky Rubio nie jest już tym samym graczem, jakim był na początku sezonu. Podobnie Aron Baynes. DeAndre Ayton drugi mecz z rzędu wrócił na ławkę (Homie Dario wrócił do piątki), rzucił 18 punktów, miał 9 zbiórek, 2 przechwyty i grał na podkręconej lewej kostce. U nas Terry Rozier po rzuceniu 23+ punktów w pięciu kolejnych meczach tym razem zupełnie nie miał dnia – 1/10 FG – i spudłowaliśmy 25 z 33 trójek.

8) Poniedziałek to trzeci z rzędu dzień z siedmioma meczami. Pelicans będą rehabilitowali się w Detroit za porażkę w Bostonie (1), 25-15 76ers grają w Indianapolis z 24-15 Pacers o 5. miejsce w tabeli Wschodu (1), a Chicago przyjeżdża do Bostonu (1:30). Na Zachodzie Andrew Wiggins podejmuje Thunder, przeciwko którym tak lubi grać (2), moi Cats są w Portland (4), a Magic udający moich Cats 2010 (najmniej punktów rzucanych i najmniej traconych) grają w Sacramento (4). Kończymy wizytą Cleveland Cavaliers u tego, który ich zostawił (4:30). Tristan Thompson próbował będzie zostać w Lakers.

9) Kaj:

 

10) Kelly:

11) Top 10 akcji z niedzieli. Było jeszcze kilka niezłych paczek, m.in. Rudy Gay dał jedną:

12 KOMENTARZE

  1. Kwestia o której mało się mówi: Kawhi jako lider drużyny. Duży pytajnik ❓

    W SAS miał Popa i Parker/Duncan/Manu na parkiecie.

    W TOR miał być i był superstarem na parkiecie ale liderem był Kyle Lowry a podejrzewam, że i Marc Gasol czy Ibaka mieli więcej do powiedzenia.

    W szatni Clippers Doc nie jest aż tak silną osobowością (players coach, w Bostonie miał Garnetta i Rondo), Paul George już pokazał, że on jest super opcja B we wszystkim (vide Anthony Davis) i to na Kawhia spada liderowanie. Bo przecież nie na Psa Beverleya czy melo Lou Willa.

    I Kawhi po raz pierwszy praktycznie samodzielny w tej roli, w swojej drużynie, daje na razie sporą plamę. Load management nie pomaga w zgraniu się, już nawet podczas meczów zdarzyło mu się negatywny język ciała okazywać i krzyczeć na kolegów, a zdawkowe wypowiedzi w mediach też słabe jak ostatnio to “wszystko”.

    Czekam na grubsza analizę tego eksperymentu tylko podejrzewam będzie ciężko Zachom Lowe tego świata skoro brak sources z otoczenia gracza.

    0
          • Tak zasugerowałem, bo tak to wygląda. To Kawhi wybierał Clippers i to on naciskał na pozyskanie PG (z listy jaką pokazał mu sztab), przychodził jako MVP finałów. Kawhi zdecydował, drużyna jest jego.

            George będąc zdrowy w OKC i Davis w tym sezonie pokazali/pokazują w jakiej roli czują się najlepiej. Zresztą nawet w Indianie gdzie PG wyrósł oczywiście na superstara miał do pomocy Hibberta i system defensywny Vogela, inne czasy.

            Kawhi, Doc Rivers, George, kto by nie był liderem to coś tam (póki co) zawodzi.

            0
    • Ttrochę przereagowujesz. Chyba zapomniałeś, że Kawhi praktycznie sam przeciągnął wtedy jeszcze Craptors przez całą serię z Philly i pół serii z Milwaukee, podczas gdy Lowry jak zwykle srał w gacie, Van Vleet myślami był z rodzącym się dzieckiem, a Gasol rzucał raz na mecz. Kawhi nigdy nie będzie mentalnym liderem drużyny i nikt tego od niego nie wymagał. Natomiast z pośród wszystkich zawodników w historii chyba tylko Jordanowi wolałbym oddać piłkę w decydującym momencie. Kawhi gwarantuje zwycięstwa i do tego został tam sprowadzony. Brak “dobrych” weteranów oraz liderów w szatni to inna sprawa.

      0
      • Wyrok nie zapadł, otwieram dyskusję, ale nic nie zapomniałem. Fakt faktem Kawhi jest w nowej sytuacji, pierwszy raz to on wybrał drużynę a nie drużyna jego wiec pytanie: dlaczego to nie od niego mamy wymagać tego mentalnego liderowania? On ma być przywódcą.

        Za to samo obrywa Harden mimo cyferek na parkiecie. Że Kawhi zrobi swoje to wiadomo, ale nawet w tych przywołanych seriach z Bucks, to Ibaka wyszedł przed szereg i gdy przegrywali to poderwał w szatni drużynę mówiąc, że on już był w takiej sytuacji i dadzą radę. Kto będzie takim głosem w szatni Clippers? Lowry mógł ssać (choć na finały razem z FVV dojechał) ale w szatni był zawsze pozytywny. Podobnie Marc Gasol, albo nawet bardziej bo on może i jeden rzut oddać ale jest ostoją na i poza boiskiem.

        Na parkiecie Lou Will, Montrez i Bev będą super ale kto pociągnie drużynę w szatni?

        Ja patrzę na Kawhia plus pomoc od George’a i obecnie tego nie widzę.

        0