Dniówka: Zaskakująco udany i spokojny początek sezonu dla nowego trenera LeBrona. Fox wraca do gry

3
fot. Hans Gutknecht / Newspix.pl

Frank Vogel spędził dziewięć sezonów na ławce w Indianie. Przez pierwsze lata był asystentem Jima O’Briena, którego zastąpił w trakcie 2010/11 jako tymczasowy trener i zapewnił sobie stałą pracę doprowadzając drużynę do playoffów. W kolejnych latach Indiana Pacers pod jego wodzą stali się czołową ekipą NBA i zdecydowanie najgroźniejszym rywalem na Wschodzie dla gwiazdorskich Miami Heat, z którymi dwa razy spotkali się w finałach konferencji (w sumie Heat LeBrona mieli 7 porażek w trzech seriach z Pacers i łącznie 9 w dziewięciu seriach z pozostałymi rywalami ze swojej konferencji). Ich znakiem rozpoznawczym była oczywiście defensywa, najlepsza w całej lidze w dwóch kolejnych sezonach, której ostoją był król verticality Roy Hibbert, podczas gdy liderem drużyny był wyrastający dopiero na jedną z największych gwiazd ligi Paul George.

Vogel przez pięć sezonów prowadził Pacers w roli head coacha, w tym czasie tylko raz nie zrobili playoffów (kiedy PG leczył złamaną nogę), ma najwięcej wygranych meczów NBA w historii klubu i drugi najwyższy wskaźnik zwycięstw, tylko za Larry’m Birdem. Był w gronie najlepszych trenerów NBA, ale potem Bird chciał pójść za zmieniającą się ligą, grać niższej i szybciej i uznał, że lepiej nadaje się do tego Nate McMillan. Vogel szybko znalazł wtedy nową pracę i od razu został zatrudniony przez Orlando Magic. Miał pomóc tej młodej drużynie wrócić do playoffów, a przy okazji wykorzystać defensywny potencjał Bismacka Biyombo i Serge’a Ibaki. Ale tu już nie było tak dobrze jak w Indianie. Przez dwa lata Magic wygrali tylko 33% meczów i pożegnano się z Vogelem.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (837): Czy bić dzieci?
Następny artykułKnicks gotowi handlować Juliusem Randlem

3 KOMENTARZE

    • Wyniki rzeczywiście są zaskoczeniem, jednak dla mnie to ich gra jest przede wszystkim zaskoczeniem. To jak kompleksowo w ataku gra ta drużyna to jest coś pięknego. Jest oczywiście spacing, bo z S5 tylko Sabonis nie trafia za trzy. Jest low post, bo chyba tylko Embiid gra więcej niż Sabonis tyłem do kosza, jest drive and kick, są zagrywki na rzuty dla McDermotta, są rzuty za dwa, bo przecież celne dwa to więcej niż niecelne trzy (analityka bitches!). Jest Brogdon, który będzie all starem, jest Turner z rim protection i brakuje w tym wszystkim tylko gwiazdy… O L A D I P O ! Choć ciekawe co z niego zostało po tych kontuzjach.

      0