Po raz pierwszy od kilku lat Golden State Warriors nie są stawiani w roli faworyta do zdobycia tytułu mistrzowskiego. Są nawet tacy, którzy nie widzą dla nich miejsca w przyszłorocznych playoffach, ale trzeba zaznaczyć, że dużo będzie tutaj zależało od tego, kiedy do gry powróci kontuzjowany Klay Thompson.
Wątpliwości na temat wciąż dużych możliwości Warriors nie ma jeden z ich liderów – Draymond Green, który w jednym z ostatnich wywiadów podczas media day wyznał, że drużyna pomimo przetasowań w składzie cały czas stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko:
Możemy po raz kolejny zameldować się w Finałach NBA. Mamy w składzie Stephena Curry’ego? Mamy Klaya Thompsona? Mamy, dlatego wszystko jest możliwe i nie należy nas skreślać.
Nigdy nie jest zbyt wiele przypominania, że złoci chłopcy i najlepszy obrońca w historii ludzkości razem zdobyli tylko jeden tytuł pokonując Cleveland bez Lova i Irvinga.
Nie.
Pokonali pozostałe 29 drużyn NBA żeby zdobyć tytuł.
Czysto teoretycznie, to w tym momencie sezonu nawet Knicks mają niezerowe prawdopodobieństwo występu w finałach.
Dokładnie, ZNYK!