Kajzerek: Jedyne takie Mistrzostwa?

3
Fanpop

Przed nami turniej, który wcale nie musi być tylko zajawką Igrzysk Olimpijskich. W takim świetle postrzegają go amerykańskie gwiazdy – wątek poruszył niedawno Adam. Wiemy, że NBA ma do działań FIBA duży dystans, teraz okazuje się, że koszykarze również nie postrzegają imprez organizowanych przez federację w kategorii prestiżowych. Natomiast sama kwestia reprezentowania swojego kraju ma tyle niejasnych rozstrzygnięć, że nie mam w tej dyskusji żadnego game-changera.

Spadek notowań zespołu Gregga Popovicha oznacza rzecz jasna bardzo dobre informacje dla największych rywali Amerykanów. Wiele się o nich mówiło w przekroju ostatnich tygodni, gdy Pop otrzymywał kolejne ciosy. Kto de facto jest w stanie Amerykanom zagrozić i czy w Chinach będzie drużyna grająca na podobnym poziomie?

Nadal – mimo wszystko – szaleństwem jest twierdzić, że do Chin pojedzie reprezentacja, która potencjałem przerośnie USA. Z pewnością na szansę w starciu ze swoimi kolegami z ligowych parkietów liczy Giannis Antetokounmpo. Grek przyznał w jednym z ostatnich wywiadów, że za złoto Mistrzostw Świata oddałby nagrodę MVP. Na przestrzeni ostatnich lat wielu kwestionowało jego przywiązanie do barw narodowych i ostatnimi deklaracjami Antetokounmpo probuje uciąć wszelkie dyskusje.

Grecja to historyczne przywiązanie do początków społeczeństwa i równie historyczna szkoła koszykówki. Siłę do tej pory stanowił kolektyw, ale w międzyczasie pojawił się Giannis. Taka postać determinuje podejście do kwestii systemu gry. Trener Thanasis Skourtopoulos nie będzie miał w życiu wielu okazji na wykorzystanie równie utalentowanego gracza. Trudno szukać tutaj jakichkolwiek środków pośrednich – po prostu oddajesz piłkę w ręce swojej gwiazdy i czekasz na rozwój wydarzeń. W rotacji będą także Georgios Printezis, Nick Calathes, czy Thanasis Antetokounmpo, więc Giannis może podejmować decyzje wychodząc poza ramy systemu, co zresztą robi w Milwaukee.

Grecy w grupie będą faworytami, choć oprócz Czarnogóry i Nowej Zelandii mają Brazylijczyków, których charakteryzuje nieprzewidywalność. Dotarcie do strefy medalowej byłoby dla Antetokounmpo i spółki ogromnym sukcesem. Potencjał pozwala im snuć takie plany.

Jeszcze kilka tygodni temu w podobnym tonie wypowiadano się o Kanadyjczykach. Nick Nurse swoją obecnością miał być magnesem na gwiazdy. W trakcie MŚ Kanada chciała wysłać sygnał wskazujący na to, że wchodzą do światowej elity i z dojrzewającą rotacją młodych gwiazd sprawią rywalom sprawdzonym w reprezentacyjnych bojach wiele problemów. Absencja Andrew Wigginsa była do przewidzenia. Zawodnik Minnesoty Timberwolves ma teraz znacznie poważniejsze problemy na głowie. Nowy GM Wilków oczekuje od niego break-outu, a to narzuca pewien rygor pracy.

Wózek miał ciągnąć Jamal Murray, ale uraz wykluczył go z wyjazdu. Za guardem sezon, w którym wielokrotnie niósł Nuggets na własnych barkach. To gracz o dużej świadomości swoich możliwości. Bardzo szybko przyswaja zasady gry na poziomie NBA i wykorzystuje je na swoją korzyść. Do Chin nie jedzie także Shai Gilgeous-Alexander – twarz przebudowujących się Thunder. SGA w pierwszym sezonie przerósł oczekiwania. Dobrze radzi sobie z presją defensywy rozgrywając akcje dwójkowe lub skutecznie rozrzucając piłkę. Za kilka lat może być klasycznym “floor-general”, gdy tylko pozna wszystkie tendencje swoich rywali.

Tygodnie po zdobyciu mistrzostwa były dla trenera Nurse’a wyjątkowo niefortunne. Odejście Kawhiego, problemy z rotacją kadry, a w trakcie meczu kontrolnego kontuzja kolana Kelly’ego Olynyka, która może zmusić przedstawiciela zawodnika do wycofania go z puli graczy, by zabezpieczyć zdrowie skrzydłowego na kolejny sezon z Miami Heat. Kanada z roli czarnego konia turnieju bardzo szybko została zdegradowana do ciekawostki.

Po cichu na scenę wchodzą więc Australijczycy. Ekipa, która zawsze ma duże ambicje, ale nie potrafi znaleźć działającej dla niej formuły. Na mistrzostwa do Chin trener Andrej Lemanis zabiera grupę naznaczoną talentem z NBA. Aron Baynes (Suns), Joe Ingles (Jazz), Patty Mills (Spurs), Matthew Dellavedova (Cavaliers) oraz Jonah Bolden (Sixers) stworzą dla Boomers przewagę, która ma zdecydować dla drużyny o ewentualnym sukcesie. Szczególnie interesująco wygląda obwód Australijczyków i to on będzie podkreślany czerwonymi kreskami w raportach skautingowych rywali. W przypadku Arona Baynesa powinien zadziałać fakt, że wysoki rozwinął w znaczącym stopniu swoją grę na dystansie.

Rozciąganie przestrzeni dla penetrującego obwodu oraz jednego z najgroźniejszych strzelców na tych MŚ – Joe Inglesa, będzie w zakresie obowiązków Baynesa. Trudno powiedzieć, czy Aussies powalczą o strefę medalową. Na dobrą sprawę najpierw muszą skupić się na zadaniu w grupie. Litwa, Senegal, Kanada? Brzmi jak sporo basketu na wyrównanym poziomie. Litwini zawsze są ogromnym zagrożeniem, ponieważ charakteryzują się wysoką kulturą gry w koszykówkę. Senegal to rywal z rodzaju tych kompletnie nieprzewidywalnych. Boomers czeka wręcz niewdzięczne zadanie w kontekście awansu do kolejnej fazy.

Co natomiast z reprezentacją Hiszpanii? Kilka dni temu pokonali Litwinów w meczu kontrolnym. Ricky Rubio występuje w roli lidera. Wiele pożytku Sergio Scariolo może mieć również z Willy’ego Hernangomeza. Warto mimo wszystko podkreślić, że dla Litwy nie zagrali w tym meczu Jonas Valanciunas, Domantas Sabonis, Mantas Kalnietis, Paulius Jankunas oraz Renaldas Seibutis, którzy stanowią trzon rotacji. La Roja zrezygnowała w sparingu z usług Marca Gasola i Ricky’ego Fernandeza, by weteranów nie forsować.

Scariolo na turniej zabiera mieszankę młodości z doświadczeniem. Hiszpanie bez wątpienia spróbują wbić się w buty głównego nemesis Amerykanów. Ich ambicje nie pozwalają im postrzegać się w żadnej innej roli. Francuzi tymczasem w ostatnich latach znacząco obniżyli loty. Po Mistrzostwie Europy z 2013 roku oraz brązie z MŚ w 2014, pociąg się wykoleił. Do Chin zabierają kadrę, której nazwiska mimo wszystko robią duże wrażenie.

Nicolas Batum, Nando De Colo, Evan Fournier, Rudy Gobert, Thomas Heurtel – znakomity zestaw. Mając u siebie DPOY-a masz duży komfort pracy w aspekcie układania systemu gry. Gobert na takim poziomie rywalizacji może doprowadzić rywala do łez swoim brakiem litości. Ściągając uwagę defensywy wykreuje znakomite środowisko do pracy dla kolegów z obwodu. Osobiście ciekawi mnie w zestawie Les Bleus Frank Ntilikina. NBA pozostaje dla niego bardzo szorstka. Zobaczymy, na ile pozwoli mu szkoleniowiec Vincent Collet. Zapał do gry jest w przypadku Ntilikiny bardzo uzasadniony.

Kolejną drużyną ostrzącą sobie zęby na medal są Serbowie. Klasyczna europejska szkoła basketu, w której wszelkie heroizmy są ci wybijane z głowy na bardzo wczesnym etapie. W składzie na MŚ są m.in. Nemanja Bjelica, Boban Marjanović, Miroslav Radulijca czy Milos Teodosić. Wkrótce treningi z kadrą rozpocznie… Nikola Jokić. Dostępny będzie także Bogdan Bogdanović. Skład wygląda tak obiecująco, że zakończenie imprezy z medalem jest jedynym satysfakcjonującym rozwiązaniem. Gra Serbów zawsze kojarzyła się z przywiązaniem do perfekcyjnie egzekwowanych podstaw koszykówki, dlatego tak dobrze się ich ogląda.

Mogą być jedną z najbardziej fun-to-watch reprezentacji na Mistrzostwach Świata. Trener Sasha Djordjević to również postać znana głównie z utrzymywania dyscypliny. Niemniej wielokrotnie potwierdzał swoje kreatywne podejście. Potrafi spojrzeć na basket świeżym okiem jednocześnie utrzymując dekalog serbskiej szkoły. Połączenie kreatywności z rutyną rodzi interesujący eksperyment, ale potrafi być także destrukcyjne. Dla Serbów to kolejne podejście do wprawienia nas wszystkich w osłupienie.

Polska… Mam do Mike’a Taylora i jego grupy szacunek, który nie pozwala mi zamknąć naszych orłów w paru akapitach. Dlatego jeszcze przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata będzie TU o naszej kadrze więcej. Mając naście lat, chwytałem za plecak i ruszałem w Polskę srebrnym Fiatem Pandą. Miałem wówczas większą wolność wyboru. Czasy się zmieniły, ale kadra to kadra – zasługuje na więcej, dlatego więcej dostanie… wkrótce.

3 KOMENTARZE