Arcidiacono zostaje w Chicago na nowym kontrakcie

1

Chicago Bulls kompilują interesujący skład na sezon 2019/20, licząc przede wszystkim na postępy Zacha LaVine’a, Lauriego Markkanena i Wendella Cartera Juniora. Trener Jim Boylen liczy za to, że w organizacji odnowi się duch walki i dobrej kultury w szatni z najlepszych czasów Toma Thibodeau. Tak aby zespół współgrał z miastem i lepiej reprezentował Chicago. Taki też wydaje się być cel właścicieli i menedżmentu.

I przykładem takiego gracza jest ten, którego postanowiono w Bulls zatrudnić na trzy kolejne sezony – dowiedział się Shams Charania. Rozgrywający Ryan Arcidiacono – po dwóch latach w Bulls – wygryzł sobie nowy, trzyletni kontrakt:

Arcidiacono to solidny gracz. Rozpoczął w pierwszej piątce 32 z aż 81 spotkań, na które był gotowy. Trafiał 37% rzutów za trzy, 45% z gry i miał jeden z pięciu najlepszych wskaźników asyst do strat w NBA. W 81 meczach stracił piłkę zaledwie 63 razy.

Koszykarz, którego z odległości dwóch metrów od ekranu pomylić można z innym folkowym bohaterem Bulls Kirkem Hinrichem, był przedłużeniem na boisku myśli trenerskiej Boylena. Po pozyskaniu Tomasa Satoransky’ego i wybraniu w drafcie Coby White – obaj mogą grać jako two-guardzi – o minuty znów nie będzie łatwo. Do tego się jednak Arcidiacono przez całą swoją karierę przyzwyczaił.

Podpisanie kontraktów z całą powyższą trójką tymczasem jeszcze mocniej wypycha za drzwi Krisa Dunna, z którego menedżment Bulls wiosną próbował zrobić kozła ofiarnego jeszcze jednego rozczarowującego sezonu.

1 KOMENTARZ