Za nami najgorsza, bo najbardziej rozczarowująca noc tych dotychczas bardzo dobrych playoffów. +36 w Toronto i +26 w Denver to dwa najwyższe zwycięstwa całych półfinałów konferencji. Zupełnie nie to, czego oczekuje się po kluczowym Game 5. Miejmy nadzieję, że dzisiaj będzie ciekawiej, gdy Boston Celtics będą walczyć o przetrwanie i przedłużenie swojego sezonu, a w Oakland obejrzymy starcie jak na razie najbardziej wyrównanej serii, w której każdy z czterech pierwszy meczów rozstrzygał się dopiero w crunch time.
Wcześniej najwyższe zwycięstwo tej rudny należało do… Celtics, którzy otworzyli rywalizację z Milwaukee Bucks pokonując ich 22 punktami i to oni też byli ostatnią niepokonaną drużyną tych playoffów. Wydawało się wtedy, że wreszcie oglądamy ten zespół z Bostonu, na który czekaliśmy przez cały sezon (Paul Pierce ogłosił nawet “It’s over”, bo Celtics mają za dużo talentu). To było ledwie półtora tygodnia temu, a już można o tym nie pamiętać, tak szybko odwróciła się sytuacja. Rozpoczęli playoffy od sweepu, mieli serię pięciu zwycięstw, ale teraz przegrali trzy kolejne mecze, znaleźli się pod ścianą i jako pierwsi mogą zakończyć swoje występy w półfinałach konferencji.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Bucks robią Irvingowi bostonska herbatkę ;)
W sensie, że zaraz wyrzucą ich za burtę? ;)
W sensie, że kolega wie, że gdzieś biją dzwony tylko niekoniecznie wie w którym kościele…
A nie, nie, metafory z dzwonami to Philadelphia, nie Boston. Nie mieszaj.
Liga Mistrzów > Playoffy w tym roku 😮