Dniówka: Hayward jest ciężarem dla Celtics? Caboclo nadchodzi? Maker chce wymiany

2
fot. AP Photo

Paul George już drugi weekend z rzędu wykorzystał dużą scenę jaką są mecze na szczycie ligi transmitowane przez ESPN, żeby umocnić swoją pozycję w wyścigu po MVP. Poprzednio rzucił game-winnera w Filadelfii, teraz zdominował pojedynek z Giannisem Antetokounmpo i Oklahoma City Thunder mają już serię pięciu zwycięstw.

Ale oczywiście najważniejszym wydarzeniem minionego weekendu był mecz w Bostonie, w którym z jednej strony Boston Celtics po raz kolejny udowodnili, że potrafią rzucić wyzwanie mistrzom i być dla nich niewygodnym rywalem, a z drugiej to Golden State Warriors ostatecznie wygrali, potwierdzając swoją wyższość. Jeśli to była zapowiedź Finałów, to można mieć nadzieję na ciekawą rywalizację. Choć to dopiero końcówka stycznia, tylko mecz sezonu regularnego, a do playoffów jeszcze dużo czasu, więc też nie można przereagowywać.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Thunder zablokowali Giannisa w MVP-występie PG. 30-punktowe triple-double Doncica. CP wrócił
Następny artykułFlesz: Boogie i Hayward mogą stać się kłopotem, Bucks stają się najlepszą Drużyną Wschodu, OKC Thunder też są w procesie (r)ewolucji

2 KOMENTARZE

    • Wszyscy rzucili się na Haywarda jak hieny, a mówienie o nim jako o błędzie Ainge’a myślę, że jest na wyrost. Kto mógł przewidzieć, że chłopak złamie nogę? George sezon po złamaniu też nie grał jak gwiazda, z tym że on wracał do zespołu nadal jako jego najlepszy zawodnik. Gdyby Hayward wracał do składu drużyny słabszej, w której byłoby mniej zawodników mogących pociągnąć grę to pewnie też to by wyglądało inaczej. Dajmy mu ten sezon dograć do końca i rozliczmy go w następnym.

      0