Ligowe zespoły mogą teraz tymczasowo łatać dziury w swoich składach i podpisywać graczy na dziesięciodniowych umowach – choć jak zauważa Bobby Marks z ESPN, w związku z bardziej przyjaznymi two-way kontraktami oraz wieloma zespołami, które znajdują się powyżej luxury tax, zainteresowanie dziesięciodniówkami może nie być tak duże jak w poprzednich latach.
Wartość dziesięciodniowego kontraktu jest uzależniona od stażu w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Zawodnik wiąże się z drużyną na dziesięć dni bądź też na trzy spotkania – w zależności od tego, która opcja jest dłuższa. Po pierwszej dziesięciodniówce gracze mogą otrzymać drugi, taki sam kontrakt, ale już po jego wypełnieniu drużyny muszą zadecydować, czy chcą zatrzymać zawodnika na regularnym kontrakcie, czy też pozwolić mu odejść.
W ostatnich kilkudziesięciu godzinach jedynym zawodnikiem, który podpisał dziesięciodniówkę był Quincy Acy. Dołączył on do Phoenix Suns, którzy dysponowali wolnym miejscem w składzie po zwolnieniu Erica Morelanda.