Rok 2018 dobiega końca, najwyższy więc czas podsumować krótko te ostatnie 12 miesięcy w naszej ulubionej lidze.
Mistrzami 2018 roku zostali oczywiście Golden State Warriors. Drugi rok z rzędu i już po raz trzeci w ciągu czterech lat, ale mimo że to do nich należało to najważniejsze trofeum, trudno ten rok nazwać rokiem Warriors. W playoffach po raz kolejny udowodnili ogromną przewagę talentu swojego gwiazdorskiego składu, w Finale zrobili sweep na drużynie LeBrona Jamesa, a rundę wcześniej przetrwali grając dwa mecze z nożem na gardle. Ale poza tym wcale nie byli najlepszą drużyną NBA. Byli drużyną znużoną długim sezonem, która przeważnie nie grała na miarę swoich możliwości, zatraciła radość gry, miała sporo kłopotów z kontuzjami i poważną awanturę w szatni w listopadzie. Dlatego obecnie wydaje się, że rok 2018 w przyszłości możemy wspominać jako początek końca tych Warriors.
W fazie zasadniczej w 2018, licząc oba sezony od stycznia do końca grudnia, Warriors na ten moment mają bilans 52-29. Lepsi są Houston Rockets, którzy uzbierali 58 zwycięstw i to do nich w większym stopniu należał ten mijający rok. To oni zdominowali poprzedni sezon kończąc go z 65 wygranymi, James Harden zdobył MVP, Chris Paul po raz pierwszy dostał się do Finałów Konferencji i przede wszystkim rzucili wyzwanie Warriors. Tylko jednego zwycięstwa zabrakło im, żeby zdetronizować mistrzów… Byli tak blisko i gdyby nie kontuzja Paula, może to oni graliby w czerwcu przeciwko Cleveland Cavaliers. Ale stracili swoją szasnę i coraz bardziej mogą obawiać się, że była to nie tylko ich najlepsza, ale i jedyna szansa. Kolejnej mogą już nie mieć, ponieważ nie są w stanie wrócić go tego, co grali wcześniej i teraz ich rozczarowujący początek sezonu także jest jedną z największych historii. Pozwolili odejść ważnym role playerom, a co jeszcze istotniejsze, problemy zdrowotne CP nie ustają i coraz bardziej wydaje się dopadać go starość. Dlatego ten rok zostanie zapamiętany jako z jednej strony czas fantastycznej gry Rockets, a z drugiej, zaprzepaszczonej okazji na walkę o tytuł.
2018 można też uznać rokiem Toronto Raptors, bo to oni wygrali najwięcej meczów w fazie zasadniczej (61). Byli najlepsi na Wschodzie w zeszłym sezonie, a teraz są najlepsi w całej lidze. I to oni zrobili największy transfer roku, sięgając po Kawhia Leonarda. Podjęli ryzyko, zdobyli jednego z najlepszym zawodników NBA i póki co, wygląda to bardzo obiecująco, bo stali się realnym kontenderem. Równocześnie jednak oddali DeMara DeRozana i wcześniej zwolnili też Dwane’a Casey’a, co zamknęło pewien etap w historii klubu. Ta dwójka przez wiele lat była razem z Kyle’m Lowry’m najważniejszymi postaciami koszykarskiego Toronto, choć też symbolem kolejnych playoffowych rozczarowań i bolesnych porażek z LeBronem Jamesem, dlatego zdecydowano się na tak zdecydowane zmiany. Nawet pomimo tego, że LeBron ułatwił im zadanie i opuścił Wschód.
Przeprowadzka LeBrona do Los Angeles była oczywiście najbardziej medialnym wydarzeniem tego roku. Z perspektywy czasu może też okazać się tym najważniejszym, ale póki co, dołączając do tego młodego zespołu James na chwilę opuścił wyścig po mistrzostwo, dlatego w tym momencie ważniejszym ruchem był transfer Leonarda. Natomiast zanim ponownie opuścił Cleveland, już po raz ósmy z rzędu doprowadził swoją drużynę do wielkiego finału i biorąc pod uwagę jak niewielkie miał wsparcie, był to jeden z jego największych wyczynów w karierze. Potem jednak był sweep i nawet o jego genialnym występie w Game 1 już mało kto pamięta, ponieważ został przytyty przez fatalny błąd JR Smitha. Teraz w Lakers rozpoczął nowy rozdział swojej kariery, ale dopiero w przyszłym roku zaczną się prawdziwe oczekiwania, kiedy ktoś jeszcze do niego dołączy.
To był już kolejny rok, w którym bardzo dużą rolę odegrały przeprowadzki i sporo gwiazd zmieniło barwy klubowe. Drugi rok z rzędu w tym gronie znalazł się Jimmy Butler, który tylko rok wytrzymał w Minnesocie i po tym jak pomógł doprowadzić Timberwolves do ich pierwszych playoffów od 2004 roku, zaczął naciskać na wymianę. To doprowadziło do długiej dramy, ale ostatecznie dopiął swego i zmusił Toma Thibodeau do transferu. Wylądował w Sixers, którzy najpierw wrócili do playoffów, a tą wymianą wykonali kolejny duży krok i w przyszłym roku zamierzają walczyć o wygranie Wschodu. Innym gwiazdorem, który został przehandlowany był Blake Griffin. To był pierwszy duży transfer tego roku, ale ostatecznie nie odegrał aż tak istotnej roli, ponieważ dodanie Griffina nie przepchnęło Pistons do playoffów, a teraz znajdują się w wśród drużyn słabego środka Wschodu. LA Clippers lepiej wyszli na pozbyciu się Griffina, ponieważ zarówno w poprzednim sezonie, jak i teraz spisują się lepiej niż można by oczekiwać, a do tego otworzyli sobie lepsze perspektywy na przyszłość. Dlatego rok 2019 może być czasem wielkiej rywalizacji o gwiazdy na rynku wolnych agentów między drużynami z LA. Chyba, że gwiazdy pójdą śladami Paula George’a, który zrezygnował z powrotu w rodzinne strony i zdecydował się zostać w Oklahomie.
Jak zwykle duże historie musiały też niestety tworzyć kontuzje. Problemy zdrowotne nie tylko zatrzymały Rockets, ale też były powodem długiego zamieszania w San Antonio, które nieodwracalnie popsuło relacje między Leonardem i Spurs. Do tego z powodu kontuzji na wiele miesięcy straciliśmy możliwość oglądania Kristapsa Porzingisa (ACL) i DeMarcusa Cousinsa (Achilles). Dla Knicks oznaczało to wejście w spokojniejszą przebudowę, dla Boogie’go ogromne straty finansowe i odejście z Nowego Orleanu. Zszokował ligę przenosząc się do Warriors, co wzbudziło ogromne kontrowersje, ale w 2018 jeszcze nie zobaczyliśmy go w barwach nowej drużyny. Musimy poczekać z tym do nowego roku, w którym też może on być często wspominany przy okazji ewentualnego transferu Anthony’ego Davisa, bo może gdyby AD miał dalej wsparcie zdrowego Cousinsa, łatwiej byłoby mu zostać w Nowym Orleanie.
Kontuzja Markelle’a Futlza pozostaje jedną z największych zagadek NBA, ale mimo że obecnie aspiruje on do bycia jednym z największych bustów w historii draftów, liga nie możne narzekać na napływ młodego talentu. Pod tym względem dużo działo się w 2018 i przyszłość wygląda bardzo intrygująco. Ben Simmons i Donovan Mitchell do końca zeszłego sezonu prowadzili fascynujący wyścig o tytuł najlepszego debiutanta. W playoffach błyszczał Jayson Tatum i pozostali młodzi zawodnicy Celtics. Natomiast w drafcie dostaliśmy kolejną silną klasę debiutantów. W NBA pojawił się rewelacyjny Luka Doncić, niezwykle obiecujący Jaren Jackson Junior czy wybrany z jedynką Deandre Ayton. Poza tym, oficjalnie do grona gwiazd weszli Joel Embiid, Victor Oladipo i Karl-Anthony Towns, a Nikola Jokica tylko formalnie nie jest jeszcze All-Starem. (Można już głosować na pierwsze piątki Meczu Gwiazd 2019)
Na koniec wspomnijmy jeszcze o tym, co zakończyło się w 2018 roku. W San Antonio dobiegł końca ważny etap historii najlepszej drużyny poprzednich 20 lat, ponieważ poza Leonardem, odszedł też Tony Parker, a Manu Ginobili zakończył karierę i Gregg Popovich nie ma już do dyspozycji żadnego ze swoich gwiazdorów, z którymi zdobywał mistrzostwa. Skończył się też Carmelo Anthony. Rozczarowujący sezon w Oklahomie, fatalne playoffy, nieudany eksperyment w Houston i ostatnie miesiące spędza poza grą. Może jeszcze wróci, ale już tylko jako cień dawnego Melo.
Zobaczymy co przyniesie 2019, ale już wiadomo, że najważniejszymi historiami tego nadchodzącego roku będą te dotyczące przyszłości Anthony’ego Davisa i Kevina Duranta, ponieważ ich decyzje mogą mocno zmienić rozkład sił w lidze.
To ostatnia Dniówka w tym roku, dlatego spójrzmy co ciekawego NBA przygotował dla nas na te najbliższe kilka dni.
PIĄTEK
(17-19) Brooklyn @ (16-17) Charlotte 1:00
(16-16) Detroit @ (23-12) Indiana 1:00
(26-10) Toronto @ (14-19) Orlando 1:00
(9-26) Chicago @ (13-22) Washington 1:00
(8-27) Cleveland @ (16-18) Minnesota 2:00
(16-17) Dallas @ (15-20) New Orleans 2:00
(19-16) San Antonio @ (21-11) Denver 3:00
(21-12) Oklahoma City @ (9-26) Phoenix 3:00
(20-14) LA Clippers @ (20-15) 3w4b2b LA Lakers 4:30
Końcówka grudnia to sporo pojedynków między drużynami, które w ciągu kilku dni dwukrotnie spotkają się ze sobą. I w piątek obierzmy kilka takich rewanżowych starć. Nikola Jokić i Jamal Murray na własnym parkiecie będą próbowali odpowiedzieć Spurs po tym jak w środę zostali zatrzymani w San Antonio na łącznie tylko 13 punktach. Anthony Davis ponownie zmierzy się z Luką Doncicem (w ostatnich sześciu meczach 24.3 punktów, 6.5 zbiórek i 7.8 asyst), walcząc o przerwanie serii pięciu porażek. Po raz kolejny spotkają się również Nets i Hornets, których środowy mecz przedłużył się o dwie dogrywki. Poza tym rozegrane zostaną pierwsze w tym sezonie derby Los Angeles (14-2 dla Clippers w poprzednich czterech sezonach), jednak bez udziału LeBrona Jamesa. Jego status to day-to-day, ale nie będzie spieszył się z powrotem do gry, chcąc mieć pewność, że jest w pełni wyleczony, ponieważ pachwinę podobno łatwo re-kontuzjować. Rajon Rondo może wrócić w którymś z najbliższych meczów.
SOBOTA
3w4b2b Brooklyn @ Milwaukee 23:00
3w4b2b Charlotte @ 3w4b2b Washington 1:00
Houston @ 3w4b2b New Orleans 1:00
3w4b2b Cleveland @ 3w4b2b Atlanta 1:30
Boston @ Memphis 2:00
New York @ Utah 2:00
3w4b2b Denver @ 3w4b2b Phoenix 3:00
Golden State @ Portland 4:00
3w4b2b San Antonio @ 3w4b2b LA Clippers 4:30
W sobotę jak zwykle dużo zmęczonych drużyn, ale nikt nie będzie w back-to-back w Portland, gdzie Warriors przyjadą wziąć rewanż za wczorajszą porażkę po dogrywce, ani w Memphis, w pojedynku dwóch top-5 defensyw ligi. Gorący James Harden, który od sześciu spotkań zdobywa średnio 40 punktów odwiedzi Nowy Orlean, rzucając wyzwanie Jrue Holiday’owi. Clippers będą mieli okazję zrewanżować się za najdotkliwszą porażkę tego sezonu, kiedy prawie trzy tygodnie temu w San Antonio zostali rozbici -38.
NIEDZIELA
Detroit @ Orlando 21:30
Minnesota @ Miami 0:00
Chicago @ Toronto 0:00
Oklahoma City @ Dallas 1:00
Philadelphia @ 3w4b2b Portland 3:00
Sacramento @ 3w4 LA Lakers 3:30
Kolejny pojedynek De’Aaron Foxa i Lonzo Balla (Kings mają dwa dni na odpoczynek i wspominanie buzzer-beatera Bogdanovica). Timberwolves po raz pierwszy zmierzą się z Heat, z którymi nie dogadali się w sprawie wymiany Jimmy’ego Butlera i będą mogli przekonać się, czy rzeczywiście powinni żałować, że nie zdobyli Josha Richardsona. Thunder i Mavs rozegrają pierwszą część serii back-to-back między sobą.
PONIEDZIAŁEK
3w4 Atlanta @ Indiana 21:00
3w4b2b Orlando @ 3w4 Charlotte 0:00
Memphis @ Houston 1:00
Boston @ 3w4 San Antonio 2:00
3w4b2b Minnesota @ 3w4 New Orleans 2:00
3w4b2b Dallas @ 3w4b2b Oklahoma City 3:00
Golden State @ 3w4 Phoenix 3:00
W Sylwestra najciekawszym meczem będzie pierwszy w tym sezonie pojedynek Brada Stevensa z Greggiem Popovichem. Anthony Davis zmierzy się z Karlem Townsem. W ich rywalizacji jest 5-5, po tym jak Wolves wygrali pierwsze starcie tego sezonu. Harden sprawdzi obronę Grizzlies. Steve Clifford po raz pierwszy wróci do Charlotte, chcąc wziąć rewanż na swojej byłej drużynie za porażkę -32 z pierwszych dni sezonu.
WTOREK
Utah @ Toronto 1:30
Detroit @ Milwaukee 2:00
New York @ Denver 3:00
Portland @ Sacramento 3:00
Philadelphia @ LA Clippers 4:30
Raptors już tradycyjnie zostali pominięci w świątecznym grafiku, ale w Nowy Rok NBA nie daje im odpocząć. Rok temu, pierwszego stycznia rozegrali świetny mecz przeciwko Bucks, kiedy DeMar DeRozan rzucił 52 punkty prowadząc ich do zwycięstwa. Teraz do Toronto przyjadą Jazz, będziemy mieli więc starcie Leonarda z Mitchellem. Ciekawie może być też w Los Angeles, gdzie pojawi się Joel Embiid. W zeszłym sezonie zrobił ładne show w Staples Center. Co prawda bardziej błyszczał w pojedynku z Lakers, ale przeciwko Clippers też dominował zaliczając 32 punkty i 16 zbiórek.
Słownik pojęć przydatnych nie działa ?
będą emocjeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
bez Kniazia około 7 potyczek ……………………….bilans 0-1, będzie z 2-5
bez Palatyna dalszych 7 szranek ………………………będzie z 4-3
więc w sumie kiedy bedą znów razem zawiadywać to bez nich z 6-8 … około 49-50 bitwy sezonu …..
i będą gonic play-ofssssssssss i jak sie rozpędzą …………….. jeśli dopędzą to tak sie rozpędzą ……
Król na Tronie w Koronie!
podziękowania Adamie za całoroczną pracę!
Absolutnie- trzeba docenić.