Debata na temat tego, kto jest najlepszym koszykarzem w historii rozkręca się raz na jakiś czas i często wzbudza sporo emocji. Generalnie ostateczny wybór to jeden z dwójki: Michael Jordan i LeBron James – debata jest tym trudniejsza, że obaj panowie mogą pochwalić się wspaniałymi osiągnięciami, zarówno tymi indywidualnymi jak i drużynowymi.
Każdy z nas ma swoje zdanie na temat tego, kto powinien być tytułowany GOAT’em i niekiedy ciężko jest przekonać drugą stronę do swoich argumentów w tej kwestii. Dlatego tym bardziej warto posłuchać kogoś, kto występował na ligowych parkietach zarówno przeciwko Jordanowi jak i Jamesowi – Allenowi Iversonowi. Zwłaszcza jeżeli AI w swoim artykule dla theplayerstribune nazywa kogoś “Czarnym Jezusem”:
Michael zawsze będzie GOAT’em. Nie zaprzątajcie mi nawet głowy jakimiś pustymi statystykami, żadne liczby nie zmienią mojego zdania w tej kwestii.
W swoim artykule Iverson wcale nie umniejsza zasług LeBrona, po prostu w jasny sposób zaznacza, że dla niego najlepszym koszykarzem wszechczasów jest Jego Powietrzna Wysokość:
Nie zrozumcie mnie źle, kocham LeBrona. Jest najlepszym koszykarzem swojej generacji, jednym z najlepszych w historii, jest wspaniałym ojcem i mężem, wzorem do naśladowania dla młodych. To co zrobił dla Akron to coś wspaniałego. Ale wiecie. Tutaj chodzi o Mike’a. Mówimy tutaj o Michaelu Jordanie. Mówimy o Czarnym Jezusie we własnej osobie.
mądrego to i miło posłuchać
Czyli tak ogólnie patetycznie i bez konkretów. Duzo takich zwolenników ma Michał.