Marcin Gortat przez pięć lat był podstawowym środkowym Washington Wizards. W tym czasie rozegrał najwięcej meczów w drużynie, był ich trzecim strzelcem, pomógł im cztery razy awansować do playoffów i zanotować najlepszy od lat 70-tych sezon na 49 zwycięstw. W historii klubu zajmuje siódme miejsce pod względem największej liczby zbiórek i ósme w blokach. Był bardzo ważną częścią tego zespołu, ale kiedy teraz po raz pierwszy od czasu wymiany wrócił do Waszyngtonu, nie został w żaden sposób uhonorowany i nie podziękowano mu za jego grę w koszulce Wizards.
Wizards zachowali się jakby to Gortat od nich odszedł, albo zrobił im jakąś krzywdę. Może John Wall jest nadal obrażony i nie chcieli go jeszcze bardziej denerwować? W końcu atmosfera w Waszyngtonie i tak jest już bardzo nerwowa. Ale nawet Austin Rivers przy okazji powrotu do LA dostał swoje tribute video. A to też nie jest tak, że Wizards z zasady tego nie robią. Nawet podczas tego meczu uhonorowali innych ludzi związanych kiedyś z drużyną, ale obecności Gortata jakby nie zauważyli.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Żałosne zachowanie WSH, śmieszna organizacja, niech sczezną!
Sprzedać i do Seattle
To podkresla tylko jak żenującym klubem sa Wizz!
Gortat był jaki był. Ale 5 sezonów w roli podstawowego centra coś powinno znaczyć. Kilka fajnych momentów (sweep na Toronto, dobra seria z Indianą, Atlantą, kilka meczy na 30/10) ale przede wszystkim jak to red. Kwiatkowsk powiada, doskonała konsystencja, zawsze dostępny i gotowy do gry. Iron Man.
Szkoda, że Wizards tego nie widzą. Prawdopodobnie był to ostatni mecz MG w Waszyngtonie.
Low class. Ta organizacja to low 5 w NBA.
Nie ma co się dziwić, że Durant kiedy odchodził z OKC i jeszcze był normalny, nie chciał z nim nawet gadać.
Może mają w planach ściągnąć go do siebie po tym sezonie i na razie wstrzymali się z podziękowaniami.
Durant kiedy odchodził z OKC i jeszcze był normalny – to samo się nie wyklucza?
Racja, po tylu latach grania z RW0 nie mógł być normalny. Trzeba tez pamiętać, że samo patrzenie na outfit Russa może żyć beret.
Nie, bo odejście z OKC to najlepsze co mógł zrobić. Zamiast walić głową w mur z tym trepem Westbrookiem podjął najlepszą z możliwych decyzję. Jest 2x NBA Champion oraz 2x NBA Finals MVP do przodu. Niestety w międzyczasie nie udźwignął ciężaru gówna, jakie na niego spadło i zaczęło mu odbijać.
Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę.
Game 6. Wina Westbrooka. Nie KD. Westbrooka. Nie KD. Westbrooka wina. Game 6.
No tak wracamy do narracji w której to Durant przegrał Oklahomie serię.Może zatem przypomnij mi czy mecz numer 6 to był ostatni mecz tamtego pojedynku?Może napisz gdzie Westbrook był w meczu numer 7?Bawi mnie niezmiernie ta ciągła próba przekonywania, że oto mecz numer 6 w serii z GSW to był najważniejszy mecz w karierze Duranta, że zdefiniował jego karierę.Że w zasadzie wszytko inne się nie liczy.Nie liczyły się wcześniejsze lata gdy samodzielnie wprowadzał OKC do playoffs pod nieobecność Westbrooka, to że jako jedyny stawił się na serię z Miami i walczył z BIG 3 jak równy z równym.Nie, liczy się mecz numer 6 a wszystko inne chuj.Bo przecież nie było meczu numer 7, bo przecież Westbrook zagrał w meczu numer 6 po prostu fenomenalnie a KD storpedował ten fantastyczny występ.Bo przecież to nie Westbrook popełnił 3 straty w ciągu ostatniej minuty.
@barcalover Ty mówisz o jednym meczu, ja miałem na myśli bardziej całokształt współpracy przez lata.
Napisałeś o waleniu głową mur z tym trepem Westbrookiem… ta para była tak blisko mistrzostwa w latach 2012-2016, jak tylko się da. Krótka pamięć lub ignorancja z Twojej strony.
Przecież ja sobie doskonale zdaję sprawę z wad Westbrooka. Ty natomiast ewidentnie próbujesz dać do zrozumienia, że brak mistrzostwa Oklahomy to wina Russella, a KD zrobił co mógł i nie ma sobie nic do zarzucenia.
@barcalover – gdzie i kiedy byli tak blisko jak tylko się da? Chyba tylko w 2012, kiedy przegrali z Miami. Co było później? Półfinał, finał konferencji, brak PO, finał Konferencji. Także nie wiem, kto mam tutaj krótką pamięć. Jedyne co próbuję ewidentnie dać do zrozumienia, to fakt, że nie odchodząc z OKC Durant dalej waliłby głową w mur wraz z Westbrookiem (którego mam za trepa) i guzik by im z tego przyszło. Sam sobie dopisałeś jakieś dodatkowe intencje z mojej strony. Odszedł i wybrał najlepsze dla siebie rozwiązanie, nie spodziewając się chyba jednak ogromu hejtu, jaki na niego za to spadnie. I teraz mu trochę peron odjechał, jak to się mówi. Pozdro!
Oh, a ja się bałem że problem ostatnich sezonów OKC to kontuzje Duranta, Westbrooka czy Ibaki, ale jednak udało się namierzyć decydujący czynnik – trepa Westbrooka. Nie wiem jak oni mogli prowadzić 3-1 z drużyną która wygrała 73 mecze w sezonie regularnym, gdy tylko byli zdrowi. Dobrze że Durant może teraz dzielić szatnię z sułtanem intelektu Draymondem Greenem.
A tak poważniej – piszesz o tych “pierścieniach” i MVP mimo że to nic nie znaczy poza wpisem do wikipedii i opinią niektórych użytkowników 6G. Nawet KD ma taką świadomość – przecież po takich wyróżnienia jako gracz które zapisze się w historii NBA powinieneś mieć inne sprawy gdzieś, a on tłumaczy się z fake kont na twitterze 15-latkom.
Poza tym to była podobno najlepsze co mógł zrobić, a sam przyznałeś że nie udźwignął ciężaru gówna jakie na niego spadło, a to przecież konsekwencje tej decyzji, więc czy na pewno najlepsze?
To moja opinia nt. Westbrooka – nie jest moim ulubionym zawodnikiem i mam go za trepa, uważam, że nie jest graczem, który może poprowadzić klub do większych sukcesów. Nie widzę też powodów, dla których miałbym się z tego tłumaczyć. Decyzja o dołączeniu Duranta do GSW to też moja subiektywna opinia – to najlepszy zespół to którego taki zawodnik jak on pasuje idealnie. A że spadło na niego gówno tak samo, jak spadło kiedyś na LeBrona po dołączeniu odejściu do Miami. Różnica jest taka, że LeBron te pierwsze Finały przegrał, dzięki czemu ludzie i opinia publiczna trochę odpuścili. Durant je wygrał, przez co dostał łatkę fana taniej biżuterii i ten syf go moim zdaniem przytłoczył, z czym już sobie nie poradził. Ale nie jestem w jego głowie, więc to tylko moje przypuszczenie, czemu się tłumaczył z fakowych kont. Nie wiem, jak to jest znosić taką presję, kiedy niemal każdy nagłówek krzyczy, że się połasiłeś na pierścionki i w ogóle to najlepiej, żebyś zginął. Jako zwykły człowiek operuję w opinii kilkudziesięciu osób z mojego otoczenia, które mogą cokolwiek o mnie powiedzieć, nie tysięcy czy milionów na całym świecie. Gdyby Durant zdecydował się odejść z GSW i jeszcze jakimś cudem wygrał gdzieś indziej tytuł, jestem pewien że od zaczęła by się dyskusja, czy to przypadkiem nie kolejny GOAT.
Nie wiem czemu ale wydaje mi się, że w braku jakichkolwiek podziękowań ze strony klubu dla Gortata, maczał palce John Wall.Gość wydaje się być strasznym egocentrykiem, który obraża się o byle co a przy tym jest pamiętliwy.Pewnie do dziś ma do Marcina uraz za jego komentarze odnośnie liderowania.
Washington Wizards otrzymują Laur Konkubenta za najbardziej lamerskie zachowanie w tym sezonie. Propozycja do MRAP – dyskusja pt. “Najbardziej chamskie zagrywki klubów NBA w stosunku do byłych/obecnych zawodników” Maciek, ZNYK – co Wy na to?:)