Nie wygrywają na parkiecie, ale wygrywają w internecie. Sacramento Kings mają social-media na absolutnie najwyższym poziomie, jeśli chodzi o skuteczność, przekaz, informację oraz treść zawartą w tym, co robią. Potrafią doprawić wpis jajem, ale potrafią też tworzyć narzędzia, w którym się zakochujesz. Dla ludzi pracujących w mediach społecznościowych, Kings stali się swoistym role-model. Nawet gdy nie dysponujesz środkami na podobnym poziomie, uczysz się kreatywności patrząc na filozofię zaangażowania, co jest moją osobistą miarą.
Pion koszykarski ekipy z Sac-Town pozostawia sporo do życzenia. Brakuje logiki i konsekwencji. Shit-storm jaki tworzą ludzie Vlade Divaca stara się zasłonić marketing, PR i komunikacja. Pod tym kątem Kings zatrudniają oderwanych od rzeczywistości specjalistów. Przy okazji przeprowadzki do Golden1 Arena, Kings opracowali aplikację, która na bieżąco informuje kibiców o tym, co się dzieje wokół drużyny; na bieżąco dostarcza informacje o twoich możliwościach, gdy jesteś już na hali. A gdy chcesz zakupić bilet, możesz wybrać dostępne miejsce i przenieść się w świat 360 stopni, by zobaczyć, jak wygląda perspektywa na parkiet.
Na twoje pytania odpowie rzecz jasna chatbot. Będąc na hali czekasz na znajomego – to ten, który mówi, że będzie za 10 minut choć prawdopodobnie obudziłeś go telefonem. By przyspieszyć proces rezerwujesz mu miejsce parkingowe. Wchodzisz do areny i zdajesz sobie sprawę, że jesteś po niewłaściwej stronie, nie ma problemu. Odpalasz aplikację i ta niczym google maps prowadzi Cię do miejsca, które kupiłeś. Siedzisz wygodnie obserwując rozgrzewkę. Zdajesz sobie sprawę, że prędzej czy później zgłodniejesz, więc odpalasz apkę i zamawiasz jedzenie z areny. Gdy robisz to regularnie, oczywiście otrzymujesz bonusy. Gdy masz ich bardzo dużo, nie tylko dostajesz darmowego drinka, podchodzi do ciebie ktoś z obsługi hali i proponuje lepsze miejsce.
Gdy już siedzisz za ławką rezerwowych, za pomocą apki możesz obstawiać, jak zakończą się dane sytuacje meczowe – wyłącznie for fun. Jeśli uważasz, że informacji dostajesz za dużo, informujesz o tym algorytm aplikacji. Kings stworzyli tak inteligentny interfejs, że telefony w biurach komunikacji, ticketingu itd. przestały bez przerwy brzęczeć. Kompleksowość działań zespołu jest imponująca. Przeżywasz niesamowite doznane technologii XXI wieku w jej absolutnie najbardziej zaawansowanym wydaniu, przynajmniej takie masz wrażenie. Aplikacja Kings stała się swego rodzaju pilotem. Robisz co chcesz i samodzielnie decydujesz o swoim pobycie w Golden1, nie musząc prosić nikogo o informacje.
Całą swoją strategię Kings dostosowali do ery smartfonów. Szefem operacji jest Ryan Montoya. To on stoi za stroną technologiczną, nadzorując prace związane z aplikacją. Wspomaga ją specjalny system sieci znajdującej się w okolicach Golden1. Rozpoznaje, iż na telefonie danego użytkownika zainstalowana jest aplikacja i w ten sposób wysyła do niego powiadomienie bedące swego rodzaj zaproszeniem do skorzystania z możliwości zaoferowanych w apce. Technologia jest już powszechnie stosowana na całym świecie przez największe sportowe marki i nie tylko.
– Telefon stał się centralnym punktem naszej pracy nad zaangażowaniem kibica – mówi. – Telefony zmieniły sposób, w jaki ludzie poszukują informacji na temat swoich ulubionych marek, a przede wszystkim swoich ulubionych drużyn. Spędzają mnóstwo czasu przeglądając wideo i zdjęcia. Chcemy im zapewnić ciekawy content w najłatwiej dostępny dla nich sposób – dodaje.
To wszystko zgrywa się z doskonale prowadzonymi profilami w mediach społecznościowych, które mają w założeniu jeden cel – dostarczać zabawy. Ciekawą inicjatywą jest “Social Media Night”, w trakcie której kibice mogą korzystać ze specjalnych nakładek na zdjęcia, wrzucać wideo na jumbotrona i bawić się wszelkimi zabawkami oferowanymi przez gospodarza. Kings w trakcie social media night bardzo często przekazują swoje konta na Instagramie np. zwierzęciu. Przy jednej z okazji była to świnka “my best friend hank”, która stała się bohaterem wszystkich kanałów. Niby poważne zawody, a można zrobić z nich krzywe zwierciadło i nikt nie ma z tym problemów.
Emocje to słowo klucz w kontekście funkcjonowania social-mediów Kings. To w zasadzie klucz do funkcjonowania całego świata sprzedaży produktów, czy marki, czego dowodem są ckliwe i chwytające za serce reklamy oparte o story-tellingu. Emocjami można się bawić, można nimi grać, poniekąd manipulując odbiorcami. Jeżeli podchodzisz do tego ze zdrowym rozsądkiem i humorem, nie ma w tym nic niebezpiecznego, po prostu korzystasz z behawiorystyki. Kolejną rzeczą jest szybkość działania. Gdy twój gracz zrobi spektakularny dunk lub trafi game-winnera, czym prędzej musisz mieć unikatową treść do przekazania. Najlepiej, gdyby była ona wymownym zdjęciem lub dobrze skrojonym filmikiem w slo-mo, który nie pozostawia cienia wątpliwości, co do emocji tej chwili.
Kings w social-media wrzucają w ułamku sekund dzięki współpracy na linii fotograf – gość od SM. Wypracowali mechanizm, który pozwala działać szybko i skutecznie. Tak powstają virale – tak powstają treści, które idą w świat i zwiększają rozpoznawalność organizacji. To wielocząstkowa całość, która pracuje jak dobrze naoliwiony mechanizm. Kings robią jeszcze jedną ważną rzecz – komunikują. Przed dniem dla mediów każdy z graczy dostaje konkretne instrukcje odnośnie tego, jak ma się zachowywać, co będzie robił i o co zostanie poproszony. Nie jest łatwo, by gość zarabiający kilkanaście milionów dolarów za sezon pozostał zdyscyplinowany poza swoim naturalnym środowiskiem. Zespoły opracowały jednak specjalne programy, które pozwalają graczom NBA zrozumieć, jak ważne jest to, co robią poza koszykówką, działając w miejscowej społeczności.
Kings zaszczepili to m.in. w DeMarcusie Cousinsie. Działalność DMC jako społecznika to w dużej mierze efekt pracy z ludźmi od PR-u Sacramento Kings, którzy pomogli mu wykorzystać idący za nim potencjał.
W Sac-Town robią to do tego stopnia dobrze, że gość – niegdyś – odpowiedzialny za kontakt z kibicami w internecie poznał w ten sposób swoją przyszłą żonę. Shahbaz Khan w 2015 zobaczył, że jedna z fanek Kings wrzuciła na twittera interesujące zdjęcie. Postanowił się z nią skontaktować i poprosić o zgodę na wykorzystanie. Po wszystkim wykorzystał własnego twittera, by pochwalić się życiowym osiągnięciem, jakim było znalezienie partnerki.
When you take the “engaging with fans” part of the job a bit too seriously… ? @ferheeeen #WeMetOnTwitter pic.twitter.com/5Q6BlkTaYz
— Shahbaz Khan (@ShahbazMKhan) 30 lipca 2017
– Kiedy się tutaj przeprowadziłem to myślałem, że najlepsze co mnie w życiu spotkało to znalezienie wymarzonej pracy. Okazało się, że znalazłem też moją wymarzoną dziewczynę – pisał Shabazz na Instagramie.
Dlatego właśnie darzę Sacramento Kings pewnego rodzaju sympatią. Sportowo od lat walą głową w mur, ale Vivek Ranadive nie taki zły, jak go malują. Wprowadził model bardzo swobodnego funkcjonowania swoich pracowników, dzięki czemu Ci mogą realizować przeróżne szalone projekty wykorzystując technologię, wykorzystują humor i wykorzystując emocje. Są dobrym oddaniem modelu amerykańskiej marki sportowej, która nie ma kija wsadzonego głęboko w tyłek i buduje wokół siebie przyjemne środowisko.
Przyznajcie, nie spodziewaliście się pozytywnego tekstu o Kings…
Ooo takie teksty lubię :) Michał ostatnio poruszasz naprawdę fajne tematy, oby tak dalej!