Dniówka: Decyzja Irvinga

2

Kyrie Irving dopiero w lipcu 2019 roku może zostać wolnym agentem, ale już teraz podjął decyzję o swojej przyszłości i ogłosił ją w miniony czwartek podczas spotkania z kibicami. Wcześniej poinformował też o tym Danny’ego Ainge’a. Zostaje w Bostonie. Za rok podpisze z nimi nowy kontrakt.

Jak mógłby opuścić tę niezwykle silną, a zarazem młodą drużynę z tak świetnym trenerem, managementem i obiecującymi perspektywami na walkę o tytuł przez co najmniej kilka najbliższych lat? Ewentualna przeprowadzka od początku nie wydawała się mieć dla niego wiele sensu z koszykarskiego punktu widzenia. Choć dopiero co dla LeBrona Jamesa koszykarskie argumenty nie były priorytetem przy przenosinach do Los Angeles, dlatego dużo spekulowało się, że Kyrie mógłby też chcieć większego blasku jako gwiazda Nowego Jorku. Tym bardziej, że to jego rodzinne miasto. Szybko jednak rozwiał jakiekolwiek wątpliwości, nie pozwalając, żeby plotki o jego wolnej agenturze ciągnęły się przez kolejne miesiące, niepotrzebnie zakłócając spokój szatni drużyny. To oczywiście świetna wiadomość dla Boston Celtics. Nie muszą już zastawiać się co będzie w przyszłe wakacje i martwić, że mogą stracić Irvinga. Ainge ma wyjaśnioną tę bardzo istotną kwestię dla przyszłości drużyny, co otwiera mu drzwi do planowania innych ruchów.

Jeszcze niedawno zastawialiśmy się, że Ainge może wytransferować Irvinga w trakcie sezonu, jeśli nie będzie pewien czy uda się go zatrzymać. Teraz ten problem ma już z głowy i może zacząć zastanawiać się co zrobić z Terry’m Rozierem, który w przyszłe wakacje jako zastrzeżony wolny agent będzie oczekiwał wysokiego kontraktu. Celtics zapłacili już Marcusowi Smartowi i wiadomo, że nie będą mogli sobie pozwolić na to, żeby zatrzymać dwóch drogich guardów na ławce. Któregoś z nich prędzej czy później będzie trzeba przehandlować i będzie to dużo łatwiejsze do wykonania, gdy już wiedzą, że Irving zostaje. A jak zwykle w takiej sytuacji od razu musiały pojawić się spekulacje o potencjalnym kolejnym wielkim transferze w wykonaniu Ainge’a. W końcu Celtics dysponują też pickiem Sacramento Kings w kolejnym drafcie (chronionym tylko w Top-1, wtedy idzie do Sixers), mają również chronione picki w pierwszej rundzie Clippers (top-14) i Grizzlies (top-8). Od kilku lat nic tutaj się nie zmienia – Celtics dysponują mocnymi kartami, jeśli chodzi o draftowe assety, stąd też jak tylko pojawi się na rynku gwiazda do wzięcia, którą będą zainteresowani – mają czym przekonywać do wymiany. Gwiazda jak Anthony Davis… To nazwisko też musiało się od razu pojawić w tym kontekście. W Bostonie od dawna o nim marzą, a on dopiero co zmienił agenta i coraz więcej jest plotek, że zamiast brać od New Orleans Pelicans super-maxa, będzie wolał zmienić otoczenie. Zresztą według źródeł Jay’a Kinga z The Athletic, Irving rozmawiał już z AD o tym jak to byłoby grać razem w Bostonie…

Several league sources have said they believe Davis could end up either with the Celtics or Lakers if the Pelicans were to move him. If he landed with the Celtics, he’d be reunited with former Team USA teammate Irving. The two have already spoken about what it would be like to play together in Boston, according to a league source.

Te wszystkie plotki tylko potwierdzają jak wielki entuzjazm wywołała decyzja Irvinga. Chce zostać, być prawdziwym liderem tego zespołu, pomóc ściągnąć tu kolejną gwiazdę, doprowadzić ich do mistrzostwa i zapracować na miejsce wśród największych legend tego legendarnego klubu. Ale można też spojrzeć na to z jeszcze innej strony, bo trudno pominąć fakt, że dla Irvinga bardzo poważnym argumentem za związaniem się z Celtics są również pieniądze. Natomiast mówienie już teraz, że zostaje może być przygotowaniem gruntu, żeby przycisnąć Celtics do zaproponowania mu 5-letniego maxa, gdyby mieli jakieś wątpliwości. Bo jak po takiej deklaracji lojalności mogliby nie dogadać się w sprawach finansowych i pozwolić mu odejść? Albo jak teraz Ainge mógłby go przehandlować, skoro już wiadomo, że chce zostać? (zgadza się, Ainge akurat byłby w stanie to zrobić)

Jeszcze w czasie wakacji zastawialiśmy się, czy Ainge będzie gotowy podjąć to ryzyko i wejść w tak ogromny, 5-letni kontrakt, biorąc pod uwagę historię kłopotów zdrowotnych Irvinga, przy równoczesnym rozbłysku talentu młodych zawodników Celtics. Zdrowy Irving to oczywiście jeden z najlepszych graczy ligi, a do tego za rok będzie miał dopiero 27 lat, jednak te powracające problemy z kolanem są poważnym znakiem ostrzegawczym. Dlatego też jemu może zależeć na jak najwyższym możliwym finansowym zabezpieczaniu. W końcu dopiero co stracił 22 mecze i playoffy z powodu kolejnej już operacji lewego kolana. Zobaczymy jak będzie wyglądało jego zdrowie w tym sezonie, ale jeśli kolano dalej będzie mu dokuczało, Celtics staną przed trudnym dylematem.


Wiemy, że w NBA rzeczy potrafią szybko się zmieniać, a tu mówimy o odległej, przyszłorocznej wolnej agenturze, dlatego nawet przy takich deklaracjach nic nie jest do końca przesądzone. W obecnej sytuacji jednak coraz bardziej wygląda na to, że te tak wyczekiwane wakacje 2019 wcale nie będą obfitowały w gwiazdy do wzięcia. Lista potencjalnie dostępnych na rynku najlepszych zawodników szybko się kurczy. Irving zostaje w Bostonie. Kemba Walker przekonuje, że chce dalej grać w Charlotte. Klay Thompson na każdym kroku zapewnia, że nigdzie nie będzie mu lepiej niż w Warriors. Jimmy Butler najpewniej podpisze nowy kontrakt z drużyną, do której zostanie wytransferowany (o ile do tej wymiany kiedykolwiek dojdzie). Nawet w przypadku Kawhia Leonarda już nie ma takiego przekonania, że na pewno będzie chciał opuścić Toronto.

Może jednak Los Angeles Lakers nie mają na co czekać i powinni zacząć szukać wymiany po drugą gwiazdę?

Największą nadzieją na ekscytujące wakacje pozostaje Kevin Durant, który w odróżnieniu od Irvinga, nic nie deklaruje i wprost mówi o tym, że chce zostawić sobie otwartą furtkę. To nie musi oznaczać, że myśli o odejściu, bo w końcu nigdzie nie będzie miał tak idealnych warunków jak w Golden State, ale skoro tego nie wyklucza, przez cały sezon będzie teraz w centrum spekulacji o przyszłym offseason. Tym bardziej, że przede wszystkim jest wiązany z Nowym Jorkiem. Oczywiście dla niego przeprowadzka do MSG też nie byłaby koszykarską decyzją, ale może pójść śladami LeBrona. Może też szukać większego uznania, bo nie ukrywa, że nadal nie czuje się usatysfakcjonowany mimo dwóch mistrzowskich pierścieni i dwóch statuetek dla MVP Finałów. Cały czas męczy go krytyka i próba odbudowy koszykówki w Nowym Jorku mogłaby być dobrym sposobem, żeby poprawić swój wizerunek.


Tom Thibodeau ma jeszcze nieco ponad tydzień na wytransferowanie Jimmy’ego Butlera, żeby przystąpić do sezonu z nowymi zawodnikami, mając już zamknięty rozdział niezadowolonego gwiazdora. Albo ma też tydzień, żeby jeszcze przeciągnąć sprawę i zmusić Butlera do powrotu do drużyny… Cały czas są poważne podejrzenia, że wolałby nie robić wymiany. Może właśnie dlatego w ostatnim momencie podbił cenę, przez co niemal ustalony trójstronny transfer z Miami Heat nie doszedł do skutku? A może nie mając i tak już nic do stracenia, chce wyciągnąć ile się da w zamian i sprawdza jak bardzo Patowi Riley zależy na zdobyciu Butlera? Już udało mu się przekonać Heat do udostępnienia Josha Richardsona, którego początkowo nie chcieli oddać. Próbował dalej, ale najwidoczniej przeszarżował. Teraz pozostaje pytanie, czy jeszcze będą w stanie wrócić do tych rozmów, czy Heat mają już dosyć negocjacji z Wolves, a to co byli gotowi oddać to była ich ostatnia, najlepsza oferta? Wkrótce się przekonamy. Jeśli Heat się wycofają, Thibs znowu będzie musiał zaczynać od nowa, bo z nikim innym nie prowadzi bardziej zaawansowanych rozmów. LA Clippers i Houston Rockets są zainteresowani, jednak dla nich cena jest na razie zaporowa, a też zniechęca ich obawa, że to tylko starta czasu, bo Thibodeau nie chce oddać Butlera.

Ale skoro było już tak blisko transferu, że nawet wymieniono się raportami medycznymi i zaangażowano właścicieli obu klubów, nie można wykluczyć, że jeśli Thibodeau nie będzie w stanie popchnąć tej sprawy, Glen Taylor sam dogada się z Micky’m Arisonem. Wydaje się, że Taylor chce mieć załatwioną tę sprawę przed startem sezonu, więc jeśli nic się nie wydarzy, pewnie przyszły weekend będzie dla niego deadlinem i wtedy może wziąć sprawy w swoje ręce.

Przy okazji fragment tekstu Sama Amicka z The Athletic i chyba mój ulubiony moment tej całej dramy:

Dwóch mężczyzn, którzy spędzili razem cztery sezony w Chicago, zjadło śniadanie w Los Angeles krótko po tym jak Butler przeszedł niewielką operację prawej ręki na początku sierpnia. Po spotkaniu jednak, jak mówi źródło, ich wspomnienia o tym co zostało powiedziane nie mogły bardziej się różnić.

Butler, który szczyci się swoją skłonnością do bycia brutalnie szczerym nawet jeśli prawda może zranić, był przekonany, że dał jasno do zrozumienia, że chce odejść. Ale Thibodeau, którego upór jest legendarny, przysięga, że nie widział tego w ten sposób i dalej miał nadzieję, że sytuacja może zostać naprawiona.

Piękne.

2 KOMENTARZE