Szósty Gracz zapowiada finały Konferencji Wschodniej: (2) Boston Celtics – (4) Cleveland Cavaliers

31
fot. Leah Klafczynski / Newspix.pl
fot. Leah Klafczynski / Newspix.pl

Dwa tygodnie zmieniły obraz w Konferencji Wschodniej. Zmieniły to, jak patrzymy na Cleveland Cavaliers. To już nie tylko sam LeBron James, ale dołączyli do niego Kevin Love, George Hill i  w serii przeciwko Toronto Raptors James wreszcie otrzymał wsparcie. Siła kolektywu właśnie za to przeprowadziła Boston Celtics przez cały sezon regularny, pojedynki w play-offach z Milwaukee, z 76ers i doprowadziła drugi rok z rzędu do finałów Konferencji Wschodniej z LeBronem Jamesem.

Zabraknie w nich “tylko” Kyrie’ego Irvinga… Mecz nr 1 w niedzielę o godz. 21:30.


Adam: To już ósme z rzędu Finały Wschodu dla LeBrona Jamesa (w sumie 10 w jego 13 playoffach). Kiedy Cavaliers męczyli się w pierwszej rundzie można było mieć wątpliwości czy ta seria nie zostanie przerwana, ale już w półfinałach James dobitnie przypominał, że to nadal jest jego konferencja. Po raz kolejny udowodnił, że sezon regularny to inny sport, dlatego pozycja w tabeli nie ma większego znaczenia w playoffach i przeszedł się po najlepszej drużynie Wschodu. Po raz kolejny też pokazał, że nie ma większego znaczenia z kim gra. Ma najsłabszy zespół od dawna, ale przecież wprowadzał już Cavs do Finałów kiedy Kevin Love i Kyrie Irving byli kontuzjowani, czy wcześniej mając do pomocy tylko Drew Goodena i Boobie Gibsona. To dlaczego teraz z Love’em i Kyle’m Korverem nie miałby zrobić tego samego? Zwłaszcza, że koledzy coraz bardziej mu pomagają, a jego indywidualna dominacja z każdym rokiem wydaje się być tylko coraz większa. W tych playoffach trafił już dwa game-winnery równo z końcową syreną, cztery razy zdobywał po 40 punktów (jego wyrównany rekord) i notuje średnią zbliżoną do triple-double 34-9-9.

Król nie zamierza opuszczać swojego tronu i nie powinno się typować przeciwko niemu, dlatego żałuję, że złamałem tę zasadę w poprzedniej rundzie. Ale te playoffy uczą nas również, że nie powinno stawiać się też przeciwko drużynie Brada Stevensa. W jego przypadku już dwa razy się pomyliłem. Osłabieni brakiem swoich dwóch gwiazd Celtics mieli odpaść w pierwszej rundzie przytłoczeni talentem Giannisa Antetokounmpo. Kiedy udało im się pokonać Bucks wydawało się, że Sixers to już będzie dla nich za dużo, a rozprawili się z nimi w pięciu meczach. Celtics błyszczą w roli underdoga, tworząc zaskakująco dobry zespół, świetnie zgrany, zawsze walczący na całym parkiecie, dobrze przygotowany i fantastycznie prowadzony przez swojego trenera.

Z jednej strony chciałoby się teraz powiedzieć, że i tak osiągnęli dużo, ale z LeBronem nie mają szans, bo z nim na Wschodzie nikt ich nie ma. Z drugiej jednak, nie można znowu nie docenić Celtics, zawłaszcza, że też trudno do końca zaufać drużynie Jamesa. Cavs rozkręcili się w ataku przeciwko Raptors, ale teraz spotkają się z najlepsza obroną sezonu i rywalem bardziej przypominającym Pacers – drużynę, która nie uklęknie przed Królem na sam jego widok, tylko będzie walczyła i starała się dojść rywalom do gardła. Celtics mają kilku ludzi (Morris, Ojeleye, Brown, Horford, Smart), których mogą wystawić przeciwko LeBronowi, żeby utrudniać mu życie, mają Horforda, który może ograniczyć Love’a i Smarta, który może przykleić się do Korvera. I oczywiście mają genialnego trenera.

To będzie trzecie spotkanie Jamesa ze Stevensem w playoffach. W 2015 w pierwszej rundzie skończyło się sweepem i poważną kontuzją Love’a. Rok temu zmierzyli się w Finałach Wschodu, seria rozpoczynała się w Bostonie, bo Celtics byli wówczas numerem jeden w tabeli, ale oberwali w dwóch pierwszych meczach -57 i stracili Isaiaha Thomasa. Potem wyrwali zwycięstwo w Game 3 w Cleveland, ale na zakończenie zostali rozbici -32 na własnym parkiecie. Wtedy też mieliśmy nadzieję, że Stevens znajdzie sposób na ograniczenia LeBrona i jego drużyny, ale nie byli nawet blisko. Czy teraz poradzą sobie lepiej? Powinni być lepiej przygotowani, żeby podjąć walkę i to nie powinien być już spacerek, ale ostatecznie po tym co LeBron dotychczas pokazuje po prostu nie można postawić (znowu) przeciwko niemu.

Maciek: Przez lata to faktycznie było jak tryb “videogame” z LeBronem Jamesem. Naiwnie wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie oglądać koszykówkę jego oczami i przejść do VR. Nie. Nie mamy tego umysłu, ani tych możliwości. Jesteśmy tu, bo jesteśmy świadkami.

Nigdy nie widzieliśmy takiej kombinacji w NBA. Ani Bird, ani Magic, ani Jordan, ani Wilt Chamberlain i Wilt Chamberlain zwłaszcza, czy Red Auerbach, Gregg Popovich, Brad Stevens nie byli na tym poziomie. Nawet gdyby uciąć z tego możliwości fizyczne, mówimy o katalogu znajomych już nagrań w głowie wykonawcy, których trenerzy mają tylko część. I to większość w plikach mp4, kółkach, kreskach i na deskach. W ich głowach ludzie są krzyżykami albo, nie wiem, Luke’m Kennardem. To nie jest rzeczywistość, którą widzi LeBron James. Rzeczywistość Brada Stevensa to nie jest rzeczywistość, którą widzi LeBron James.

Nikt nie widzi, tego co widzi LeBron James. Ktoś tam próbuje, ale jest za krótki.

To w starciu 11 lutego szybko wróciły nadzieje kibiców Cavaliers, że sezon nie jest stracony. Cavaliers wygrali zresztą oba mecze z Bostonem, które nie były dla Cleveland back-2-backiem.

Razem tylko 9 zawodników obu drużyn grało w finałach Wschodu rok temu. W sezonie regularnym trudno też doszukać się było ustawień Bostonu z tych play-offów, bo zdrowy w tamtych meczach był Kyrie Irving.

Cavaliers zdobywali 106.9 punktów na 100 posiadań i tracili 97.9 w średnio 34 minutach z LeBronem Jamesem na parkiecie. Nowe lineupy eksplodowały w pierwszym meczu po trade-deadline.

Ale rok temu w finałach Wschodu Tyronn Lue sławetnie przeszedł się po Bostonie w zasadzie tylko jednym ustawieniem. Pierwsza piątka Irving/Smith/James/Love/Thompson grała aż po 21.6 minut w meczu i miała net-rating +38.5(!). Mimo błagań Brada Stevensa o gang-rebounding w swojej niegrzeszącej wzrostem drużynie, żelazny lineup Cleveland szorował 28% piłek odbitych od obręczy Bostonu i to grając na kosmicznej efektywności rzutowej 67.9. Praktycznie i tak nie było co zbierać. Destrukcja. Dominacja. Blisko 1.4 punktu w każdej wycieczce na połowę obrony Brada Stevensa.

Tym razem Irvinga nie ma i choć Irving nie zagra też po stronie Bostonu, to kłopot dla Cleveland polega na tym, że Love i Thompson grają teraz w tych play-offach po 10.5 minut w meczu, a w sezonie regularnym ledwo co ze sobą razem grali. I Celtics nie tylko mogą odpowiedzieć teraz Aronem Baynesem – a nie słabszymi fizycznie Tylerem Zellerem czy Amirem Johnsonem – ale kiedy ustawienia zejdą do niższych, mogą być tym zespołem, który wygrywał będzie tablice, a raczej nie powinien ich przegrać.

Z drugiej strony, największym zaskoczeniem serii Cavaliers z Raptors mogło być właśnie to, jak niespodziewanie przewaga atletyczna ustabilizowała się po stronie Cleveland. Jak nagle Raptors wyglądali na miękki zespół. Nie dlatego, że są miękkim zespołem, ale był to efekt tego – czego Ben Simmons zrobić nie umiał – jak atletyzm Jamesa redukuje atletyzm drużyn przeciwnych. Jak “nakłada się”. Być może więc ten atletyczny Boston z serii 76ers nie będzie wcale tak atletyczny przed Jamesem i jego trupą rzucającą z dystansu. Szybkość piłki przy odrzutach Jamesa do strzelców za trzy to w gruncie rzeczy też atletyzm.

Przewagą Bostonu jest to, że poza Baynesem – który w tej serii nie ma Embiida do krycia – nie ma w składzie Celtics obrońcy, na którego Cavaliers mogliby polować, atakując go pick-and-rollami Hill/James, James/Smith, James/Love. Ale ciekawe jak Boston wyglądał będzie przeciwko zespołowi, na który po raz pierwszy w tych play-offach wystawić musiał będzie klasyczny schemat pick-and-roll. Bez żadnego przechodzenia pod zasłonami Giannisa i Bledsoe. Z kolei 76ers praktycznie postanowili nie rozgrywać pick-and-rolli Simmons/Embiid, których próbowali jesienią i potem niemal kompletnie zawiesili (hm?).

W drugą stronę – jak szybko James przejdzie do krycia Horforda (Love na Smarcie lub M.Morrisie), żeby spowolnić ten mordujący Filadelfię pick Rozier/Horford? Im szybciej dla Cleveland, tym prawdopodobnie lepiej. Wszyscy wiedzą, że Celtics będą polować na Love’a, ale jeśli robili to będą w pickach niski-niski, po to by Love wylądował przed Rozierem w izolacji, albo żeby krył popującego Morrisa, to Cavaliers raczej zdecydują się to wziąć, niż zostawiać Love’a z Horfordem. Nawet jednak, gdy to wszystko zrobią – a stawiam, że Lue to zrobi, bo ma to i pokazywał już wcześniej – to będzie to zacięta seria, bo rozpocznie się od dwóch meczów w Bostonie i ewentualne 2-0 dla Celtics może uczynić Cleveland troszeczkę poddenerwowanym. Dziubinkę, dziubeczkę, dziubcię.

Mam przeczucie, że Celtics to wygrają, bo nie ufam drużynie, którą James ma obok siebie i nie ufam w krystaliczną czystość jego intencji.

Czy zdajesz sobie też sprawę z tego, że to co oglądamy to jest 90% LeBrona Jamesa?

Że dopiero LeBron w opcji “desperacja” – czwarta kwarta przed rzutem Ray’a Allena, kiedy zdjął opaskę i dał pięć najbardziej dominujących minut po obu stronach boiska w tym sporcie, huh? Pamiętasz TEN mecz nr 6 w Bostonie? – staje się robotem odzyskującym uczucia. Zaczyna czuć nasz ludzki strach. To co daje nam motywację. Inaczej James nigdy się nie boi. Wie. Wie, że jest nr 1 play-offowej koszykówki dwa okrążenia przed innymi.

Czasem myślę, że nie ma z kim grać. Że brakuje mu rywala, tak jak wtedy, gdy MJ odszedł. Mam nadzieję, że jeszcze go kiedyś zobaczymy. Zdesperowanego Króla i apex.

Piotr Sitarz: Terry Rozier, Marcus Smart, Jayson Tatum, Jaylen Brown, Al Horford,  Marcus Morris, Aron Baynes i Semi Ojeleye – w drużynie siła, ale na tym etapie kariery LeBron James nie może przegrać serii z zespołem, którego większość graczy jeszcze parę miesięcy temu była anonimowa dla przeciętnego fana NBA. Nie może też przegrać w Finałach Konferencji Wschodniej jako lider zdrowszego i zdecydowanie bardziej doświadczonego zespołu.

Nie wypada odpaść na takim Wschodzie. Wschodzie, który rozczarował, a w drugiej rundzie wygenerował dziewięć meczów, multum błędów, kilku graczy wyrzucił z jakichkolwiek topek, kilku wprowadził do większej świadomości, ale wciąż – na poziomie, po którym James przestał chodzić lata temu. Zabawa trwa, możemy mówić o dodatkowej mobilizacji, ale w tym miejscu miała znaleźć się zupełnie inna drużyna Bostonu. Z Kyrie’em Irvingiem i Gordonem Haywardem.

Zresztą: co to za seria jeśli matchup Al Horford – Kevin Love nie będzie miał znaczenia w meczach na 30/10/10 Jamesa? Jakie taktyczne rozwiązania Brada Stevensa są ważne już dzisiaj, a jakie absolutnie kluczowe, jeśli opowieści o kontrolującym wszystko LeBronie; to co dzieje się na parkiecie, na ławkach, w akcjach ATO rywali, w playbookach i tak dalej, to prawda? Brad Stevens nie biega w zielonej koszulce, a wobec powyższego będzie za pomocą graczy (młodych!) walczył z usprawnieniami Tyronna Lue i LeBrona właśnie. Co to za seria jeśli Terry Rozier i George Hill rozejrzą się po pozycjach numer 2 i nie zobaczą graczy wyraźnie lepszych od siebie? All-Starów?

Możemy przejść przez matchupy, przez spodziewaną koncepcję Celtics dotyczącą strzelców Cavs, przez pick-and-rolle na topie, przez obronę i dodanie do tego co robili z Giannisem i Simmonsem świadomości, że zamiast non-shooterów i dwóch dominujących piłkę off-screen shooterów, James ma obok siebie spot-up strzelców. A także kilka tysięcy podań więcej od 2003 roku – gdy tamci dwaj mieli odpowiednio 9 i 7 lat.

Możemy cieszyć się z faktu, że Boston pokazał w serii z 76ers jak spowolnić wspomniany shooting. Marcus Smart jest o 13 lat młodszy od Kyle’a Korvera, każdy gracz Bostonu może kryć J.R’a Smitha, a jeśli Jordan Clarkson i Rodney Hood zaliczyli dwie fatalne serie przeciwko słabszym trenerom, to prawdopodobnie i w tej ich zabraknie (a jeśli nie, to dlaczego i jak Stevens na to pozwolił). Możemy dumać nad inteligencją Bostonu i jak to zmusi ona Cavs do gry Jose Calderonem, a więc doda sobie jednego gracza, którego może non stop angażować w obronie. Jak to zrobi z J.R’a Smitha głupka, jak to sprawi, że Kevin Love nie będzie mógł brać przeciwko pick-and-rollom Rozier – Horford. Może z tych samych powodów Jeff Green zanotuje fatalną serię pod względem efektywności ofensywnej, bo jego selekcja rzutowa nawet gdy obrona ma go w nosie bywa daleka od poprawnej? Może Tristan Thompson będzie miał po czterech meczach więcej fauli niż punktów? Ale jakie to są przewagi Celtics jeśli Cavs mają LeBrona Jamesa?

Wobec tego deprecjonować Boston to można, ale sposobem odwrotnym – dając im wydumane szanse na zwycięstwo i pchając ku Finałowi NBA. Jeśli to zrobią – super. Dzisiaj są na fali zwycięstw z dwoma zespołami, które nie potrafiły uwypuklić i wykorzystać wad i obecności dwóch najlepszych graczy poza parkietem. To było też szczęście Celtics, wspierające ogrom pracy i przygotowania od sztabu po graczy na każdy matchup i każdą ewentualność. Ale jeśli w tej serii coś nie ma limitów, to tylko i wyłącznie wiara, że uda się Bostonowi. Suma poziomu inteligencji najlepszych graczy i ludzi w Milwaukee i Filadelfii nie jest równa połowie koszykarskiej inteligencji Jamesa. I nawet jeśli to sprowadza się do pojedynku człowiek vs. ludzie to i tak nie jest to dobra wiadomość dla Bostonu.

Mówią, że wszystko może się zdarzyć. Odpadnięcie Cavs i LeBrona z tymi Celtics będzie porównywalne z zapaścią w Finałach 2011. A od 2014 roku jeśli James przegrywa to z najlepszymi zespołami w historii gry. Z takimi, w jakich nigdy nie grał, a może spędził raptem 1 (!) z 15 sezonów w NBA. Policz ile w sumie ma pierwsza piątka Boston Celtics.


Adam: Cavaliers w 7

Maciek: Cavaliers w 6

Piotr: Cavaliers w 5

Cząstkowe wyniki Typera: 65.8% na wygraną Cavs.

Wasze typy zostawiajcie tutaj.

31 KOMENTARZE

  1. Boston z tych playoffs bardzo przypomina Philadelphia Eagles z playoffs NFL.Też stracili największą gwiazdę,nikt na nich nie stawia a przeciętni zawodnicy nagle zaczęli grać jak gwiazdy(Rozier=Nick Foles)

    No i obie drużyny imponują obroną?

    0
    • No tak, bo sędziowie rzucali za LeBrona po 40 punktów…

      Kocham tę drużynę Bostonu, serio, są fantastyczni, ale fani Celtics bywają baaardzo trudni. Czy takimi tekstami, czy najazdem na fora Cavaliers i odgrażaniem się, jak szybko to James nie pojedzie na wakacje.

      Oglądałeś tamtą serię, czy tylko te highlighty w których wygodnie było zobaczyć błędy na korzyść Cavs? Wyżej piszesz o goaltedningu, ale już że piłka wcześniej powinna być dla Cavs, to nie widziałeś czy nie chciałeś widziec? Bo ja widziałem pomyłki w obie strony i też na korzyść Indiany (faule na Oladipo, kluczowa piłka dla Pacers w game 5), tak samo jak pomyłki w innych seriach na korzyść Jazz czy Rockets itd. Sędziowie to ludzie i robią błędy, tak jak zawodnicy robią błędy. No ale przecież gwizdki zawsze są pod LeBrona. Przeciwnicy wcale nie dają pretekstów, kiedy w zasadzie w każdym meczu walą go nawet nie po łapach, ale po głowie (tak było w serii z Pacers). Słabe to.

      0
      • Czepiam się star-calls, bo to zjawisko wypacza wyniki, a LeBron jest wystarczająco dobry bez pomocy sędziów. Uważam, że sędziowie pozwalają mu na dużo więcej niż innym, co nie znaczy, że go nie doceniam.

        0
        • Star-calls dotyczy w takim samym stopniu LeBrona, jak i Hardena czy Duranta. Zaraz pewnie zacznie występować również u Tatuma czy Roziera. Jeśli jesteś lepszy, to w ciągu siedmiu meczów to pokazujesz, a jeden czy dwa gwizdki zazwyczaj nie mają takiego znaczenia. Tym bardziej, że chętniej widzimy złe gwizdki dla gwiazd, a dla gorszych graczy już nie, mimo że one też są.

          0
  2. Maciek skłania się ku zwycięstwu Celtics, ale daje Cavs w 6 xD Cóż za konsekwencja. Okej, inteligencja Buck i Sixers wzięta do kupy, to nawet nie połowa inteligencji Bronka. Ale inteligencja Lue, Caseya i McMillana (z całym szacunkiem dla Dwaynea i Natea), to połowa inteligencji Stevensa.
    Ja tam liczę na 7 meczów i czuję, że w tej serii mogą powrócić mityczne skurcze LeBrona, spowodowane grą po 49 minut w każdym meczu.

    0
    • Właśnie.Stevens.Wszyscy mówia o legendarnej wielkości Lebrona co jest oczywistością.Może czas żeby Brad Stevens zbudował SWOJĄ legendę trenera który zrobił coś z niczego i wygrał wszystko…może Stevens powoli przemienia się w takiego Lebrona wśród trenerów?

      Celtics w 6.

      0
  3. Jaki ten zespół Cleveland by nie był to porażka z tym Bostonem przy całym szacunku do tego co dokonali byłaby lekką skazą na legacy LeBrona,nie da sobie odebrać kolejnej wycieczki do finałów.Pamiętajmy że jest dużo bardziej wypoczęty niż przed poprzednimi seriami a zespół trochę się ogarnął czym jest i kto ma jaką rolę.

    0
  4. BOS od momentu zatrudnienia Stevensa z roku na rok się poprawia (w RS poprawa o +2 zwycięstwa względem poprzedniego roku), w zeszłym roku było 1-4 w ECF, także Piotrek Twój typ na CLE w 5 nie wejdzie, Min. będzie 6 spotkań ;)

    Patrząc na dwóch najlepszych graczy przeciwników Bostonu:
    to Giannis z Middletonem ugrali 3 mecze,
    Embiid z Simmonsem 1,
    czas na Lebrona no i… Love’a

    0
  5. Najpierw seria z wielką Indianą Oladipo, potem znakomici Raptors i teraz Celtics pozbawieni dwóch najlepszych graczy. Najpierw kryty przez znakomitego Bojana Bogdanovica (debiutant miesiąca w kwietniu 2015) do spółki z cenionym rezerwowym Lancem Stephensonem, potem cała seria przeciw wybranemu z 23 numerem rookie, a teraz największe wyzwanie: drugoroczniak. Lebron robi rzeczy, jakich nie byliśmy świadkami ;)

    0
  6. X-factorem tej serii będzie dyspozycja Jamesa.
    Celtics bez Irvinga i Haywarda i tak ugrali już wynik ponad stan.

    Jeśli tylko LeBron będzie w 100% zdrowy, to ja tu stawiam zdecydowanie Cavs w 6.
    Jeśli natomiast coś mu będzie dolegać, to Boston Celtics w 7.

    0
  7. Z jednej strony podoba mi się to co robi/gra Celtics i chciałbym długiej serii ale… to LeBron James.
    Pamiętam co pokazał w tym meczu z C’s po wymianach. Pamiętam jaka była narracja przed meczami z Hawks i co robił wtedy z Horfordem. Sądzę, że James będzie chciał pokazać przewagę nad każdym kryjącym go zawodnikiem (bez strat dla drużyny), a że tak ową ma nie podlega dyskusji. Krycie go też jest zupełnie inne niż Giannisa, Middletona, Simmonsa czy Embiida to raczej krycie na raz każdego z nich po trochu.
    Chce długiej serii ale spodziewam się że Cavs zaczną od zwycięstwa i wygrają 4-1.

    0
  8. “Nigdy nie widzieliśmy takiej kombinacji w NBA. (…) Nawet gdyby uciąć z tego możliwości fizyczne, mówimy o katalogu znajomych już nagrań w głowie wykonawcy, których trenerzy mają tylko część. I to większość w plikach mp4, kółkach, kreskach i na deskach. W ich głowach ludzie są krzyżykami albo, nie wiem, Luke’m Kennardem. To nie jest rzeczywistość, którą widzi LeBron James. Rzeczywistość Brada Stevensa to nie jest rzeczywistość, którą widzi LeBron James. Nikt nie widzi, tego co widzi LeBron James. Ktoś tam próbuje, ale jest za krótki.”

    Istnieje coś takiego jak zdolność “budowania modeli mentalnych.” Z grubsza chodzi o układanie sobie w głowie każdego możliwego scenariusza wydarzeń na parkiecie/ w pracy / w życiu. Dzięki temu nagła – potencjalnie niespodziewana sytuacja – nas tak naprawdę nie zaskakuje i jesteśmy w stanie szybko reagować na wydarzenia. Tyczy się to zarówno fuck-upów w pracy, pękniętej rury czy usprawnień obrony w czasie meczu.

    Lebron jak widać przeczytał wszystkie książki o tej tematyce i dla niego nie ma kryzysowych sytuacji. Podejrzewam, że na tym polu też wyprzedza ligę o kilka dekad.

    0