Flesz: O co tak naprawdę toczy się gra w sezonie 2017/18

51

Lebron-Jordan

16 lutego, Weekend Gwiazd przed, trade-deadline już za nami, co robić? O czym myśleć? O tym czy Konkurs Wsadów da radę? Lepiej się nie nastawiać. Dwa lata temu nas zaskoczył. W tym roku MA być dobry.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Nikola Jokić, najszybsze triple-double i 24 trójki Nuggets
Następny artykułDniówka: All-Star Weekend w Los Angeles. Czy Mecz Gwiazd zostanie uratowany?

51 KOMENTARZE

  1. Tymczasem na Zachodzie 5 ekip ma po 26 przegranych, Minny i SAS 1-2 mniej, Utah tylko dwie wiecej i powoli zapominają jak wygląda porażka. Mimo przepowiedni znów WEST>EAST. ASG, a potem wraca koszykówka i sport- ZACHÓD wyrusza na wojnę

    0
  2. Najpiękniejsze w długoletnim byciu fanem NBA jest to, że na pewno za 10, 20 czy 30 lat nie powiem, że byłem fanem kiedy grał w niej LeBron. Będzie to “not one, not two, not three, not four …” rzecz, którą bym wymienił jako pierwszą.

    Stałem się fanem kiedy Źli Chłopcy łoili tyłek Jordanowi, kibicowałem Chuckowi i jego Suns kiedy połowa miasta chodziła w barwach Bulls, a kilku geeków kibicowało Knicks czy Warriors. Pamiętam rzut Paxona, ale i “Don’t ever underestimate the heart of a champion!” kiedy Suns oddali prowadzenie 3-1 w serii (rok wcześniej też odpadli z Houston po 7 meczach). Pamiętam kiedy sędziowie “delikatnie” pomagali LAL na przełomie wieków w seriach na Zachodzie (pozdro od Sterna Timie Donaghy). W końcu mój drugi ulubiony gracz (KG) trafia do Celtics i do kontuzji łoi tyłki lidze :) Kontuzja Perka. Nie ma kolejnego tytułu. W międzyczasie LeBron ucieka do Miami. Dallas 2011. Peja odgrywający się na LAL. Ostatni taniec BIG3 w 2012. Ostatni taniec Duncana i w końcu era GSW. Wymieniłem tylko kilka żywych ciągle wspomnień i 2 wybitnych graczy z całej plejady, którą miałem szansę oglądać.

    0
      • Myślę, że jest nas więcej około 40 latków :) Którzy to pamiętają, także dołączam się do tego. i dorzucę :D Jako dzieciak kibicowałem Penny :) Ja w swojej pamięci jeszcze mam nietrafione rzuty Nicka Andersona :D Wynajmowanie w czasie studiów Pubu na finały NBA :D Spurs-Detroit, Finały NYK z Sprewellem :D kurcze ogólnie ta liga jest fajna :P itd itd, każdy z nas może wymieniać a żyjemy dopiero 40 lat a myślę ze widzieliśmy jak narazie tą super część coraz szybszej gry :D

        0
        • Czterdziestolatków jak i prawie pięćdziesiątlatków. Ja zaczynałem w połowie lat osiemdziesiątych gdy Magic i Bird lali się w finałach. W telewizji meczy nie było. Wtedy to nawet telegazety nie było. Informacji było tyle co kot na płakał. Jakieś pojedyncze artykuły w gazetach typu sportowiec lub mecz. Mecze u kolegi na VHS z USA. A na treningi w szkolnym klubie farbą namalowalem sobie logo lakers.

          0
        • całkiem sporo myślę;) Neithan i mnie przypomniał moje początki…tyle że jakoś ciągle trzymałem się zachodu…pamiętam ten swój głupi uśmiech wyższości, gdy jako jedyny z nastu w mojej ekipie na osiedlowym boisku kibicowałem Jazz w drodze to finałów. Szczególnie gładkie 4:0 z LAL, a potem po przygodzie z Houston wróciłem na lata do systemowego basketu Spurs. Ciąle zerkając na Utah pod wodzą Slone’a…zaczynałem od VHS,potem TVP, a potem canal+…to były czasy:)

          0
    • Myślę, że jest nas więcej około 40 latków :) Którzy to pamiętają, także dołączam się do tego. i dorzucę :D Jako dzieciak kibicowałem Penny :) Ja w swojej pamięci jeszcze mam nietrafione rzuty Nicka Andersona :D Wynajmowanie w czasie studiów Pubu na finały NBA :D Spurs-Detroit, Finały NYK z Sprewellem :D kurcze ogólnie ta liga jest fajna :P itd itd, każdy z nas może wymieniać a zyjemy dopiero 40 lat a myślę ze widzieliśmy jak narazie tą super część coraz szybszej gry :D

      0
  3. “Po latach pomyślimy, że jednym z najważniejszych punktów resume Jamesa będzie doprowadzenie do tego, że zespół, który wygrał rekordowe 73 mecze w sezonie regularnym musiał się wzmocnić Top-3 graczem ligi, żeby pokonać Króla.”
    A możemy pomyśleć:
    “Samozwańczy Król musiał dołączyć do Wade i Bosha, żeby w ogóle zdobyć pierścień”?

    0
    • Zamień “dołączyć” na “zwiać jak tchórz” i się podpisuje po tym. ;)

      W ogóle w chuj słabe jest wypominanie jednemu pewnej rzeczy, a drugiemu tę samą rzecz puszczać płazem, ale cóż, ludzie czasami selektywnie podchodzą do rzeczywistości. Udanego weekendu.

      0
      • Gdyby LeBron przeniós talenty do Bostonu w 2010 to była by to podobna rzecz. Przenosiny do Miami to był eksperyment, powstawał nowy team, piekielnie mocny, ale nowy. Durant przeszedł do składu trzech All-Starów, do gotowego systemu gry, do najlepszej drużyny wszech czasów sezonu regularnego, do swoich pogromców.

        Nie obchodzi mnie kto kogo lubi, każdy może mieć swoje sympatie czy też antypatie, po to jest sport. Ja akurat ani za Durantem ani za LBJ nie przepadam.

        Ale mówienie, że te dwie sytuacje to “ta sama rzecz” to jakieś szaleńtwo.

        Litości.

        0
      • “Zwiać jak tchórz”? Co? Serio, co?
        Gość przez 7 lat woził na plecach ludzi, którzy w większosci nie zasługiwali by być starterami/role playerami w tej lidze, doszedł do finału NBA gdzie grali s5: on, Ilgauskas, Gooden, Gibson, Pavlovic. Jeszcze raz: Ilgauskas, Gooden, Gibson, Pavlovic. Jeszcze z artystą gimnastykiem Mikem Brownem za sterami. W ogóle co? I to przez 7, *****, lat, 7 lat. Praktycznie dzień w dzień przychodził na trening, widział tych gości, gdzie w międzyczasie mógł tylko patrzeć jak Wade dostaje Shaqa, Pierce Garnetta i Allena, Kobe Gasola, Bynuma, Artesta i nigdy mu się nie odechciało, zawsze grał na praktycznie 100% i nic nie mówił tylko pracował i czekał. Przez 7 lat. Pomyśl ile to jest czasu, ile się w Twoim zyciu wydarzyło przez ostatnie 7 lat.
        I co, miał się tam kisić całą karierę? A są dalej na tym swiecie ludzie, którzy rzekną “zwiał jak tchórz”. Niepojęte to jest dla mnie, niepojęte. No po prostu aż nie wytrzymałem i musiałem to napisać, dalej nie wiem jak mozna tak myśleć. Jeszcze 14 like’ów tego posta.

        To wyzej najważniejsze, ale jeszcze dodam, że w miedzyczasie Durant miał np. Westbrooka, Hardena, Ibakę, Adamsa
        Plus to, co Siska napisał.

        PS. Zaraz dalej piszesz, że za drugim razem też spieprzył do superdrużyny? Czy to ta druzyna, która bez niego była 19-53, 21-45, 24-58, 33-49?

        0
        • Czyli jeden może odejść po 7 latach frustracji, a drugi po 9 nie może? To że w OKC jest Westbrook to teraz największą ich wartość, jednocześnie ten gość jako lider nigdy misia nie przytuli.

          Ps. Tak, jak zbiera się 3 all starów w jednej drużynie to jest to superteam, nawet jakby rok wcześniej byli 0-82.

          0
          • “Czyli jeden może odejść po 7 latach frustracji”
            Czyli w końcu przyznajesz, że po prostu odszedł, a nie “zwiał jak tchórz”?

            ” a drugi po 9 nie może?”
            Może, wolny człowiek, więc dlaczego nie. Chodzi tylko o to, zeby pokazać, że te sytuacja nie są aż tak podobne jak próbujesz to przedstawić. I osoby z Tobą dyskutujące próbują to właśnie zrobić.

            0
          • Bawię się tutaj narracją, “zwiał jak tchórz” mógłby tak określić fan Cavs po DECYZJI. Jak dla mnie mogą sobie odchodzić gdzie chcą, mam tylko problem, że jednego się gani, a drugiego poklepuje po plecach za te decyzje. I śmieszy mnie tu wskazywanie tych drobnych różnic, jakby to zmieniało ogólny obraz. Przypominam, że LBJ kwiatami nie był żegnany przez fanbase Cavs… Pewnie trzeba czasu, żeby rany niektórym się zagoiły, ale po prostu nie znoszę hipokryzji.

            0
  4. “Dlatego powinien przyjść do Los Angeles i zająć się rodziną”

    LBJ nie ma szans na misia, w dodatku na koncu i tak umrze, wiec wg mnie powinien odpuscic, polozyc sie na ziemi i czekac az przyjdzie smierc

    #MadroscLudu

    0
      • “Jebanie” go i umniejszanie mu przez część komentujących również, nie sądzisz? ;)
        A co do któregoś postów powyżej, to sklejenie na świeżo teamu z 3 all starów, to na początek drużyna z bardzo dobrymi grajkami, do super teamu droga jeszcze bardzo daleka :)

        0
        • Ale czy nie było odliczania ile ta zlepiana na szybko drużyna nie zdobędzie mistrzostw i jaką to dynastią nie będzie? Przypominam, że w pierwszym roku byli już w finale NBA… to samo jest teraz z GSW i podobnie jak Miami może się to skończyć w Oakland, bo Houston łatwo skóry nie sprzeda.

          Równie dobrze można przypominać, że GSW musiało zupełnie przebudować skład, żeby zmieścić Duranta i nie była to już ta sama drużyna, która zdobyła 73 zwycięstwa w RS.

          0
          • Dobre! A co ma w ogóle odliczanie Jamesa i fanów ile to tytułów nie zdobeda na prezentacji, zanim drużyna w ogóle jakilkolwiek mecz zagrała? Dopóki byli w miarę zdrowi faktycznie na parkiecie zażarło, ale wcale nie musiało, zwłaszcza na linii James-Wade… Poza tym jeżeli, jak sam twierdzisz gdzieś w tym temacie, brzydzisz się hipokryzją, to proponuję za każdym razem w temacie ucieczki Duranta nie wstawiać porównania z Jamesem, bo wbrew temu co piszesz, on zebrał swoje za pierwsze i drugie odejście (zwłaszcza za pierwsze) i nadal czasami zbiera, a Kevin widzę jakaś święta krowa, bo co ktoś poruszy temat jego odejścia, to od razu wjazd 7 lat po fakcie “a ten James Panie, to wcale nie lepszy”. Widzisz gdzieś to “równouprawnienie” do którego pijesz?

            Pozdro życząc wszystkim udanych sobotnich konkursów, bo to jedyny w miarę ciekawy kawałek All Star Weekend…

            0
          • “A co ma w ogóle odliczanie Jamesa i fanów ile to tytułów nie zdobeda na prezentacji, zanim drużyna w ogóle jakilkolwiek mecz zagrała?”

            Pięknie pokazuje, że nie traktowano tego jak “poszedł do słabego Miami, zobacz bilans z wcześniejszego sezonu” czy “to był eksperyment, przecież nie było gwarancji itp.” jak tu się próbuje sytuację przedstawiać. GSW też mogło nie kliknąć, przecież nie było gwarancji. Koniec końców, jak pokazała historia, oba zespoły były superteamami, ale wiem, to nie takie same sytuacje, bo Miami ma inne koszulki niż GSW i w ogóle grają na innych halach, więc LBJ KRÓL, a Durant CUPCAKE, no i dobra niech żyje obiektywizm ;)

            0
        • Lucek nie lubię jak bawisz się w głupka i piszesz nie na temat kiedy zapewne dobrze wiesz o co mi chodzi. Nie wciskaj mi też proszę czegoś, czego nie powiedziałem. Odnoszę się do sytuacji kiedy Durant jest “jechany” za swoje odejście, a ktoś wskakuje z tekstem o Jamesie. Robisz to również, a klepiesz o obiektywizmie i hipokryzji…
          A co do “nie zażarcia” przez GSW, to chyba kpisz. Do trzonu Klay, Green, Curry i reszta, który wykręcił 73-9 dochodzi Durant kosztem realnie kogo? Boguta i Barnesa w zasadzie. Co miało się nie udać? A ten biedny Kevin, który musiał uciekać od Westbrooka, był już z nim w finałach gnębiąc po drodze Spurs basketball i powinien być drugi raz ośmieszając Warriors basketball, ale sam wybrał że nie chce ;) Aż tak źle, to chyba nie miał znowu.

          0
          • Widzisz przypieprzasz się, a nie czynisz wysiłku przeczytania krótkiego komentarza ze zrozumieniem. Niczego Tobie nie wciskam, odnoszę się do “argumentów”, które w tutaj w komentarzach padły.

            Na tym skończmy dyskusję, która nie miała sensu od początku, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto gówno na dywanie nazwie sztuką. Piękne to i smutne zarazem.

            0
          • Jeżeli ja Ciebie nie zrozumiałem, to Ty mnie tym bardziej. Chodzi o to, że prowadząc pod białymi sztandarami swoje hufce równości, depczące hipokryzje, coś Tobie umyka. Tak długo jak na okragło po komentarzu o Cupcake’u wyciągasz z szafy kilkuletni “szkielet Lebrona”, tak długo sam robisz trochę lipę. Musiałbyś kiedyś parę razy przy jechaniu Bronka przez kogoś wbić się z komentarzem, że ten Durant to też tchórz, Cupcake czy coś, bo rzucasz wzniosłe hasełka na tematy które Ciebie uwierają, a belki w swoim oku nie widzisz. A jeszcze co do argumentu, że Miami wcale nie było eskperymentem –
            jeżeli w jakiś – niezrozumiały dla mnie – sposób uważasz, że GSW dokonało zupełnej przebudowy, żeby przyjąć Duranta (?), to poszedłeś po bandzie. Ba, stamtąd gdzie jesteś, nawet bandy nie widać. Jeżeli to była totalna przebudowa, to Miami było eksperymentem na miarę zmiany ołowiu w złoto. I to nie ja się przypieprzam, tylko odnoszę do Twojego przypieprzania ?

            0
  5. Kurcze, czytam tego Flesza któryś raz i mam problem z tym zadaniem:
    “Po latach pomyślimy, że jednym z najważniejszych punktów resume Jamesa będzie doprowadzenie do tego, że zespół, który wygrał rekordowe 73 mecze w sezonie regularnym musiał się wzmocnić Top-3 graczem ligi, żeby pokonać Króla.”
    Ciekaw jestem, czy Maciek naprawdę tak myśli, czy to tylko takie wrzucenie granatu, żeby zobaczyć, co się zadzieje w komentarzach? Czy GSW nie poradziliby sobie z Lebronem, z którym prowadzili przecież w tamtych Finałach 3-1 zanim ich nie odcięło? W Finałach, które łącznie rozstrzygnęły się zaledwie różnicą kilku punktów i w których to Lebron na spółkę z Irvingiem musieli wznieść się naprawdę na wyżyny wyżyn swoich możliwości? Czy to nie było bardziej, że to jednak Durant dołączył do GSW, a nie Ci musieli się nim wzmocnić? Moim zdaniem to zdanie bardziej powinno mówić o tym, że drugi najlepszy zawodnik w czasie, kiedy liga należała do Jamesa, zdecydował się wybrać drużynę, która dopiero co wygrała 73 mecze w sezonie, bo miał dość ciągłego zbierania od Lebrona właśnie. Że postanowił i podjął decyzję, która obecnie sprawia, że wylewa się niego fala memów i hejtu, ale jego legacy po latach będzie mierzone zdobytymi mistrzostwami i koniec końców może mieć ich więcej, niż ten, który do tej decyzji do zmotywował.

    0
          • Czy ja napisałem, że dla mnie CP3 jest w piątce? Miałem na myśli jedynie, że wymieniłbym go w Twojej wyliczance z Dirkiem i w ogóle nie wiem z resztą czemu on tam się znajduje. Przez jakieś 12-13 sezonów był dobrym scorerem i to koniec peanów na cześć Dirka. Krzyś Paweł jest dobrym scorerem, obrońcą i generałem parkietu, tak że dla mnie no brainer. A odpowiadając dalej na Twój post, to biorąc pod uwagę co napisałem, to i owszem stawiam go nad KG i Piercem. Nie jest dla mnie wyznacznikiem ile kto ma pierścieni, bo czasem choćby skały srały, to ze swoją drużyną możesz go nie zdobyć, ale co kto reprezentuje koszykarsko i od kogo zacząłbym budowanie drużyny. A pomyśleć, że nawet go nie lubię. Na stare lata człowiek miękki się robi ?

            0
  6. W zwiazku z urodzinami Jordana proponuję kompromis, LeBron był najlepszym koszykarzem wszech czasów, a MJ najlepszym koszykarzem, który dodatkowo sprobował bejsbola?

    Ale tak poważnie, nie jestem w stanie zrozumieć, jak mozna widzieć równowagę w odejściu Jamesa do Miami i Duranta do GSW, no po prostu nie mogę.

    0
    • Mam lepszy: Jordan to najlepszy koszykarz który grał w baseball i sam brał wszystko na klatę a James to najlepszy koszykarz w ogóle któremu przez przypadek dupe uratowali Irving oraz Allen. A CP3 to 5 gracz milenium który nie jest nawet liderem swojej drużyny. Pozdro dla wszystkich którzy mają mnie za antyfana Lebrona.

      0
        • Ale mi dowaliłeś…
          Lebron: game 6 vs Spurs: hero ball Bosh & Allen ratują dupe królowi, Game 7 vs Warriors clutch Irving bierze piłkę i sam gra akcje, Król stoi. 2 razy mu uratowali tyłek. Król zdobył 2 tytuły cudem. CUDEM.
          Jordan: zawsze brał piłkę w końcówce, nigdy Pippen mu dupy nie uratował w finałach. NIGDY. Jordan zawdzięcza wszystko sobie. Podaj 1 game winner Pippena w finałach. JEDEN.
          Widziałeś kiedyś człowieka, który jak przegrywał z Pistons to zaczął chodzić o 6 rano na siłownie a nie uciekał do kolegów na Florydę? Jak nie to nie komentuj. Jak ktoś mu zarzucił brak obrony to został obrońcą roku? Porównujesz taki charakter z kolesiem, który jaja pokazał tylko krytykując Trumpa i ubierając biały i czarny but?
          Jak będę miał psa to go nazwę Pippen, jak suke to Lebron.
          Pozdro

          0
          • Ratowanie dupy to dla Ciebie dwie piłki pod koniec meczu? Ile tytułów zdobył MJ bez all around gry monstrum Pippena u boku? Zeeeeeeero. Dziwnym zbiegiem okoliczności 6 tytułów MJa zbiegło się z tym jak po trzech latach w lidze Pippen okrzepł i zaczął kręcić coś w stylu 20/7/7, będąc potworem w obronie. Tak że jak dla mnie, to do tytułów MJ musiał mieć przy sobie mini Lebrona, który oddał mu trochę scoringu. Ale niech będzie jak mowisz, że zalatwiła to siłownia i Malyszowskie bułki z bananami plus marnotrawienie snu na trening
            o 6 rano. Pewnie chodził też z kłodami po zaspach słuchając muzyki z Rocky’ego IV ???

            PS. Aleś Ty nerwowy ☺

            0
          • Odbiegasz od tematu. Od początku mój post jest o byciu clutch w finałach a nie o całej karierze. Już się obudziłem i jestem spokojny :)

            0
          • LeBron James has taken 10 go-ahead shots in final 5 sec. of 4Q or OT in playoffs. He’s made 6. Michael Jordan was 5-of-11 in his career.

            — Brian Windhorst (@WindhorstESPN) May 11, 2015

            Tak że tego…. ?

            Co do game winnerów Pippena w finałach, to może ich nie ma, ale MJ miał tylko “The shot” z Utah, wiec majtek przez głowę nie ściagajmy.

            No i nie odbiegam od tematu, bo odnoszę się do kwestii, która sam poruszyłeś, czyli bzdury pod tytułem “jak to MJ ciężka pracą sam Detroit pogrążył”.

            0
          • Napisz mi prosze taka statystykę dla finałów bo ja o tym ciągle mówię. Piszesz argumenty nie o clue tematu. Przypomnę Ci tylko gamę 4 z Phoenix czy game 1 z Utah w 97. serio tylko The shot? A co do Detroit to chodziło mi o charakter a nie o to że sam ich pokonał. James 0 takich zagrań w finałach, 2 razy seria 4:3 gdzie miał uratowany tyłek przez kogoś innego. zresztą nie wiem po co to pisze skoro tylko przyjmujesz argumenty red. M.K.

            0
          • Seria z GSW jako całość
            FG.494 3PT.371 29.7/11.3/8.9/2.6/2.3

            W G7 miał 9 z 24, a Kyrie był on fire. Ty uważasz, że lepiej za wszelką cenę pokazać jaja biorąc wszystko na siebie (Kobe style!), ja uważam, że prawdziwym pokazaniem cojones jest maksymalizowanie szansy drużyny na wygraną i dobrze, że Irving rzucał tą trójkę. Poza tym nie wiem o czym mówisz, bo ostatnią akcje Cavs grał James osobiście na dunk nad Greenem, tylko ten ostatni skasował go przy obręczy i były osobiste. Spójrz na linijkę na górze raz jeszcze i powiedz, że ktoś cudem ratował mu tyłek ?

            A w G6 ze Spurs to przecież najpierw James rzucił trójkę zmniejszając stratę do dwóch punktów i na wygraną też rzucał on, a Allen poprawiał po tipie Bosha. Oczekiwałeś, że 4 czy ile sekund przed końcem, Allen poda do Jamesa mając corner trójkę na Parkerem? Ale tak ok, to wina mięczaka Lebrona ?

            W G7 37Pts 53% z gry 5 z 10 za 3. Ale pewnie ktoś mu tyłek znów ratował…

            Co do Jordana, to fakt, poza G6 było G1 w 1997 my bad. I to chyba tyle. Game 4 z Blazers nie wiem o co chodzi, bo ją przegrali ?

            Z tym red. M.K. to nie rozumiem. Jakaś wycieczka osobista, bo mam inny punkt widzenia niż Twój?
            Nie rozumiem też w ogóle tego całego wynoszenia pod niebiosa ostatnich rzutów. Dla mnie liczy się to, czy ktoś zagrał dobry mecz i czy wygrał jako drużyna.

            0