Piszę ten tekst trzeci raz. Cały problem we wstępie. Wiesz jak trudno napisać za każdym razem inny wstęp, który nie tylko przekaże, co mam do przekazania off topic, ale też zagai właściwy temat? Trudno. A jak już poczujesz flow, zaczniesz np czymś takim:
1 nad ranem w nocy w sobotę 3 nad ranem w nocy z soboty na niedzielę. Love is love i kiedy córa nie chce spać, Ty też nie śpisz. A obietnice to ważna sprawa, więc nie śpisz do 3, a od 3 piszesz.
Tak więc piję piwo i jem placek, o 3 w nocy na kanapie… w szafie mam schowaną kontrabandę z niezdrowej czekolady… przy wyłączonym telewizorze, myśląc o tym co się może jeszcze zjebać w moim sezonie fantasy. Konkretnie w lidze 6G, do której zaanonsował mnie Maciek w taki sposób, że teraz wstyd będzie nie awansować z Top5 miejsca, a do tego dalekooo. Idę więc w skrajnie ryzykowne ruchy z gatunku boom or bust.
…
To o 3:30 obudzi się Twoja córa, o 4 padniesz na ryj, całą niedzielę będziesz miał wyjętą i jak w poniedziałek wrócisz do pisania, to widząc, że musisz wymyślić wstęp od nowa ogarnie Cię takie zniechęcenie, że nagle zrobi się środa 1:30 w nocy, a Ty ciągle bez tekstu na niedzielę.
Nie przedłużając, żeby nagle nie zrobiła się niedziela, 5 rano, pełna wyrzutów sumienia, jak grudzień, dzisiaj pogadamy o graczach objętych dużą niepewnością w najbliższym czasie.
Niepewność oczywiście wynika ze zbliżającego się trade deadline, rotacje zespołów i role graczy w drużynach mogą się potężnie pozmieniać. Także, do boju, póki Mała jest niewinnym aniołkiem (czyli śpi):
- Tyreke Evans – Największa (poza Dipo oczywiście) rewelacja bieżącego sezonu fantasy i na pewno też najbardziej nieoczekiwana. Wybierany na Y! średnio ze 132. pickiem, jest 39. graczem per game, do tego zagrał już w tym sezonie w 41 spotkaniach, po 40 zagranych meczach rok temu i 25 2 lata temu. W zdrowiu oczywiście czai się pierwsze ryzyko związane z Evansem… w tym, że Grizzlies otwarcie nim handlują szukając w zamian za picku, drugie. Jeśli Reke zostanie w Memphis, prawdopodobnie jego pozycji Top50 gracza nie zagrozi nawet powrót Conleya. Wynika to z faktu, że nagle zaczął rzucać i trafiać za 3 co uczyniło go bardzo przydatnym graczem NBA, nie pytaj mnie, ja wciąż w to nie mogę uwierzyć. Jednak jeśli przejmie go inny zespół, to w mniejszej roli, w lepszej drużynie, może równie dobrze wylecieć z Top100. Evans to good stats, bad team guy, nie wierzę, że może być kozackim graczem fantasy w kontenderze, a tylko bardzo dobry zespół mógłby dać pick za niego. To zdecydowanie sell high moment, nie może już być lepszy, a zdecydowanie może być gorszy.
- Marc Gasol – to niekoniecznie sell high, ale sprzedanie Marca, to optymalizacja ryzyka, wykorzystanie faktu, że jest Top20 graczem ostatnich 2 tygodni per game i top30 ostatniego miesiąca. Hiszpan to klasyczne boom or bust:
– Może zostać w Memphis, które zaraz skończy sezon i samemu też grać mało lub wcale, żeby wyleczyć wszystkie stare małe urazy i pomóc drużynie tankować.
– Może zostać w Memphis, które po powrocie Conleya zrobi duży run, a Gasol przy Mike’u poprawi FG i znowu będzie Top20 graczem.
– Może zostać oddany do kontendera i z lepszymi partnerami, zmniejszyć usage ale poprawić efektywność i być Top20-30 graczem do końca sezonu.
– Może zostać oddany do kontendera, zmniejszyć usage i wszystkie statystyki ilościowe, oraz wcale nie poprawić FG, bo jego slump strzelecki nie wynika z partnerów tylko z nadmiaru Tequilli czy czegoś tam.
Po prostu nie wiesz co się z nim stanie. Moja rada:
Jeśli jesteś średniakiem i potrzebujesz dużego ryzyka, żeby skoczyć do góry, spróbuj go pozyskać za rozsądną cenę. Marc albo będzie kozacki i ze średniaka staniesz się kontenderem, albo będzie bustem, ale czy jesteś średniakiem czy przegrywasz, to raczej wszystko jedno, warto podjąć to ryzyko. Natomiast jeśli jesteś kontenderem z Gasolem w składzie… spróbuj go wymienić za gracza o podobnej wartości, będziesz bezpieczniejszy. - LaMarcus Aldridge – Top20 gracz tego sezonu per game, dużo ostatnio możesz przeczytać, jak Pop postanowił pod niego zmienić grę Spurs po jego żądaniu wymiany. Z drugiej strony, wobec tajemniczej kontuzji Kawhiego nie wiesz co się może stać z tym sezonem Spurs. Możliwe, że zaraz LMA, Ginobili i T.Parker trafią do komór hibernacyjnych, a San Antonio pójdzie do loterii po talent. Wiesz, że oni są do tego zdolni, ta organizacja nie pierdoli się w tańcu. Pamiętasz w jaki sposób przechwycili Duncana? Dodaj do tego fakt, jak dużo gorszą miał drugą połowę sezonu od pierwszej rok temu. Kolejny gracz na swoim tegorocznym suficie. Lepszy nie będzie na pewno, a może być gorszy. Warto go wymienić na kogoś pewniejszego jeśli masz taką możliwość.
- Otto Porter – Nie dziw się tak, ale Wizards potrzebują wstrząsu i wzmocnień. Biorąc pod uwagę rozwój lubiącego macać swoje jajka Oubre, Porter może być ich najlepszym assetem transferowym. Boję się, że bez Walla Otto nie będzie aż tak dobry (w roto) od razu. Sprawdź tylko co się z nim działo jak John nie grał.
- Enes Kanter – Top50 gracz per game i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że Knicks mają potężny logjam pod koszem, mają zmęczonego Kristapsa i mają króla Nowego Yorku, króla wszystkich króli i ukochanego chłopaka Marysieńki, Mike’a Beasleya. Boję się o minuty Kantera w drugiej części sezonu… i nie jestem wcale pewien, że będą grane akurat w Nowym Jorku. Sentymenty sentymentami, szukanie nowej rodziny szukaniem, ale pamiętamy co mu zrobiła poprzednia rodzina zastępcza z Oklahomy. Ci ludzie są bez serca, nawet jeśli Lance Thomas pożycza mu komiksy i jest jego nowym bratem.
- Nikola Mirotic – od powrotu na boisko gra na jakieś top50 ligi per game. I ciągle chce wymiany. Przed tym sezonem był raz w życiu w Top100 – 86. Czy jego efektywność teraz to fluke? Czy w innej drużynie będzie równie dobry? Lepiej obserwować rozwój sytuacji mając za niego w składzie bezpiecznego Top60 gracza, na przykład Trevora Arizę lub Tobiasa Harrisa.
- Evan Fournier – Sprzedawaj póki możesz. Gość zaraz zostanie oddany też w prawdziwej NBA i tylko raz w życiu do tej pory był w Top100. Jeśli ktoś Ci za niego da top60-70 gracza, bierz. Jest skrajnie obarczony ryzykiem, jest też w nim upside i jeśli potwornie potrzebujesz talentu, możesz podjąć aż takie ryzyko. Ale to naprawdę long shot, lepiej trzymać się z daleka, bo jeszcze trafi do Pistons, a SVG zrobi mu to co w fantasy zrobił Bradleyowi.
- Thaddeus Young – Nie dość, że mocno ostatnio obniżył loty, to jeszcze wydaje się wcale nie być aż tak potrzebny młodej Indianie. Tyle, że trudno go sprzedawać, dużo gorszy niż teraz już nie będzie. To raczej buy-low okazja, w innej drużynie, lub nawet za jakiś czas w Indianie, może na powrót rozkwitnąć.
- Lonzo Ball (i Alex Caruso) – po trade deadline Lakers zupełnie nie będą mieć po co grać takim Clarksonem i paroma innymi leszczami, których wartość teraz pompują. Podejrzewam, że wartość i usage Zo mogą zanotować piękny skok w górę.
- Brook Lopez – Sorry, ale Lakers będą głupi, jeśli go teraz nie zdealują. Brook jest za dobrym graczem, żeby go traktować tylko jako spadający kontrakt. A Lopez wszędzie będzie lepszy niż w Los Angeles… zanim jednak po niego pobiegniesz, pamiętaj, że jest też drugie ryzyko, jeśli Magic z Pelinką nie sprzedadzą go za rozsądną dla siebie cenę i zostanie w składzie, mogą mu zaraz, z byle powodu, chamsko zamknąć sezon, żeby rozwijać choćby takiego Zubaca.
- Ersan Ilyasova – nie daj go sobie wcisnąć – w lepszym klubie niż Hawks będzie gówno wart, a zbyt wysokiej ceny to za niego nie ustalili.
- Hassan Whiteside – jeśli Miami jednak nie zrobi tego znów, to Riles może zacząć po cichutku sprawdzać wartość swojego centra już niedługo.
…
I nagle jest 3:30 w nocy, z sypialnii słyszę odgłosy świadczące o tym, że mam jakieś 50% szans na “Tata baja!” już za chwilę, już do rana, więc o graczach, którzy teraz są okazjami na rynku i mogą eksplodować po trade deadline, poczytasz innym razem.
what a wstęp!
Porzingis i D.Smith Jr za Goberta i K.Walkera to chyba nie jest wyrównana wymiana?
Nigdy w życiu.
Chyba że w keeperze / Dynastii
W naszej lidze (Orange) przeszła.