Świąteczny klimat, więc bardzo lekki temat. Kilkadziesiąt lat temu, strategia związana z pokonaniem przeciwnika rozpoczynała się już w szatni gości. Gospodarze w subtelny sposób, drobnymi uciążliwościami starali się wyprowadzić rywala z równowagi. Specjalistami w tej dziedzinie byli Boston Celtics.
– Nigdy tam nie było żadnego przewiewu powietrza – mówi Kareem Abdul Jabbar. – Czasami musiałem oddychać przez maskę z tlenem – dodał. – Nawet jak chcieliśmy otworzyć okna, to nie było takiej możliwości, bo ktoś je zabił gwoździami – mówi z kolei Byron Scott. – Cztery prysznice, w tym dwa nie działały i oczywiście brak gorącej wody. Chcieli Cię podejść w psychologiczny sposób. Wiedzieliśmy, że wszystko jest ustawione, dlatego musieliśmy im się odpłacić w Los Angeles – dodał.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Mi w pamieci utkwila slynna historia play offowa gdy w szatni Blazers na hali San Antonio panoszyl sie wąż. Blazers przez caly mecz nie byli w stanie sie ogarnac. Najbardziej węży boi sie LaMarcus Aldridge bo niedlugo potem przeniosl sie do Spurs, po to by juz nie wchodzic do szatni gosci w hali AT&T.
Bardzo fajny artykuł!
Artykuł miód.
Fajny tekst. Sam raz na święta.
Mi słynny brak klimatyzacji podczas finału SAS-MIA. Sprytnie wymyślili, ze napakowane mięśnia LBJ najbardziej na tym ucierpią. Szkoda tylko, ze to nie miało nic wspólnego z prawdziwa rywalizacja.