Dniówka: Drużyny z samego dna tabeli

6
fot. Javier Rojas / Newspix.pl
fot. Javier Rojas / Newspix.pl

Podczas gdy Boston Celtics są jedyną drużyną, która nie przegrała jeszcze trzech meczów, a środek tabeli całej ligi jest jak na razie niezwykle wyrównany, najbardziej w tym wszystkim wyróżnia się sam dół, gdzie mamy cztery drużyny znacząco odstające od reszty. Trzy zespoły z tej grupy – Sacramento Kings, Chicago Bulls i Atlanta Hawks – od wakacji szykowały się na tankowanie, więc w ich przypadku plan działa i zajęli dobre pozycje w walce o piłeczki w loterii, ale to Dallas Mavericks jako pierwsi przegrali już 10 meczów i są w tym momencie najgorsi w całej NBA.


Jak pamiętamy, rok temu Mavs także na starcie znajdowali się na samym dnie, przegrywając 13 z pierwszych 15 meczów, ale wtedy tłumaczył ich brak kontuzjowanego Dirka Nowitzkiego, który dopiero pod koniec grudnia wrócił do zdrowa. Teraz mają Dirka, ale teraz zdobywa on najgorsze od debiutanckiego sezonu 10.5 punktów trafiając tylko 39.3% z gry i jest jednym z najbardziej minusowych zawodników w obronie. A defensywa to ogromny problem całej drużyny i tylko Cavaliers mają gorszą efektowność po tej stronie parkietu niż Mavs, którzy tracą średnio 110.1 punktów na sto posiadań. Problemem jest także strefa podkoszowa, bo nikt nie zbiera tak źle jak oni (45.8%), a tylko dwie drużyny zaliczają mniej bloków (3.4). Braki pod koszem widać także w ataku. Mavs dużo rzucają za trzy i pod względem celnych trójek (12.1, 37%) znajdują się na czwartej pozycji, ale zdobywają najmniej punktów w pomalowanym (33.8).

Maciek już dzisiaj we Fleszu pisał, że Mavs potrzebują centra. Rick Carlisle rozpoczął sezon z Nowitzkim na środku, ale ta piątka umierała, dlatego wstawił Nerlensa Noela, co początkowo wyglądało obiecująco, jednak też nie działa i ostatnio nawet Salah Mejri wyszedł w piątce (3 faule w 9 minut). W Dallas wiązali duże nadzieje z Noelem, kiedy pozyskali go przed trade deadline, a on jeszcze wyżej ceni samego siebie odrzucając w wakacje kontrakt na $70 milionów, ale na razie jego pobyt w Dallas jest dużym rozczarowaniem. Pomaga nieco w obronie, ale nie jest tu jakimś game-changerem i często irytuje trenera swoimi decyzjami jak ryzykowanie po przechwyt. Popełnia też sporo błędów w ataku i nawet gdyby Carlisle chciał go trzymać dłużej na boisku niż 18.2 minut, to nie ma takiej możliwości, bo Noel łapie aż 5.0 przewinień PER-36.

 

Do tego Harrison Barnes, który rok temu miał udany start zdobywając średnio po 20 punktów, nie wykonał kolejnego kroku i nie stał się zawodnikiem, który mógłby w jeszcze większym stopniu pociągnąć atak drużyny. Nie jest już tak efektywny w izolacjach i spisuje się na razie bardzo słabo trafiając tylko 43% z gry i 32% za trzy. Choć i tak jest jedynym w Dallas, który do tej pory miał występy na 20 punktów.

Rozczarowaniem jest także to, że zdrowszy Wesley Matthews, który w swoim drugim pełnym sezonie od czasu zerwania Achillesa, nadal nie odnalazł dawnej formy. Co prawda na dystansie ma bardzo dobrą skuteczność 42.6%, ale równocześnie duże problemy z kończeniem w okolicach obręczy i w sumie zalicza tylko 39.1% z gry.

Mavs stawiają na zbilansowany atak, bo też nie mają innego wyboru i w sumie siedmiu graczy zdobywa średnio co najmniej 10 punktów, ale najwyższą skuteczność z nich ma Devin Harris trafiając mało imponujące 43.8% z gry.

Jedynym pozytywem jest młody Dennis Smith Jr., który potwierdza swój potencjał, ale też nie zaczął swojej przygody w NBA od tak mocnego uderzenia jak podczas Summer League. Jest wyróżniającym się debiutantem, ale od startu nie ustawił się w roli faworyta do Rookie of the Year, czego niektórzy oczekiwali. Obecnie jest szóstym najlepszym strzelcem (13.3 punktów) wśród debiutantów i czwartym najlepszym podającym (4.6), jednak brakuje mu na razie jeszcze skuteczności (39.8% z gry) i regularności, a do tego miał trochę kłopotów z kolanem.

Na koniec można jeszcze zwrócić uwagę, że Mavs nie mieli łatwego terminarza na otwarcie, bo rozegrali 11 meczów w pierwsze 18 dni i seria back-to-back w miniony weekend była już ich trzecią w sezonie. Kiedy będą mieli nieco więcej dni wolnych i więcej czasu na szukanie nowych rozwiązań, może wyniki choć trochę się poprawią. W końcu mają na ławce Carlisle’a, a on nigdy nie odpuszcza i zawsze potrafił sporo wyciągnąć ze swoich zawodników. Rok temu znalazł sposób, żeby odbić Mavs od dna kiedy wrócił Nowitzki i teraz też będzie szukał. Bo pewnie teraz też nie będą chcieli tankować, a przynajmniej jeszcze nie chcą o tym myśleć, ale zobaczymy czy będą sprawdzali opcję transferu po centra, żeby się wzmocnić czy jednak perspektywa wysokiego picku będzie bardziej kusząca.

(1-10) Dallas @ (5-4) Washington 1:00

Dzisiaj Mavs odwiedzą Waszyngton, gdzie super gorący w ostatnich dniach zrobił się Bradley Beal, dzięki któremu nawet nieobecność Johna Walla nie przeszkodziła Wizards w pokonaniu Raptors. Beal po raz pierwszy w karierze ma serię trzech meczów na co najmniej 30 punktów, zdobywając kolejno 40, 36 i 38.

Nie wiadomo jeszcze czy Wall dzisiaj zagra.

(4-5) Oklahoma City @ (1-8) Sacramento 4:00

Kings mają drugi najgorszy bilans w NBA, a swoje jedyne zwycięstwo zanotowali właśnie przeciwko Mavs, ale to oni bardziej pasują do określenia najgorsza drużyna ligi. W dziewięciu meczach byli średnio gorsi od rywali aż o 12 punktów, co jest najgorszym wynikiem w całej lidze. W przypadku Mavs jest to -10.0.

Kings mają trzecia najgorszą obronę i drugi najgorszy atak. Mają najmniej trafiań zza łuku, najmniej rzutów wolnych, a w ostatnich czterech spotkaniach tylko raz zdobyli więcej niż 86 punktów. Nie mają lidera w ataku i od pięciu meczów nikt nie zdobył dla nich 20 punktów. Podczas gdy De’Aaron Fox dopiero uczy się NBA, a Buddy Hiled nadal szuka skuteczności, to weterani mieli wziąć na siebie ciężar prowadzenia drużyny, ale póki co Zach Randolph i George Hill przede wszystkim starają się pomagać w tankowaniu.

Z-Bo dostaje piłkę w post-up i jest drugim strzelcem drużyny z średnią 12 punktów, ale stracił na efektywności, trafia tylko 44% swoich rzutów z gry i jest najbardziej minusowym zawodnikiem w Sacramento. Hill tymczasem to jedna z największych zagadek początku sezonu. Po świetnym roku w Salt Lake City można było oczkować, że będzie błyszczał na tle młodzieży Kings i zaliczał ładne cyferki pełniąc rolę lidera, ale po rzuceniu 37 punktów w dwóch pierwszych meczach, od tamtego czasu uzbierał łącznie tylko 30. Może nadal dokucza mu uraz palca stopy, przez który stracił sporo meczów w zeszłym sezonie? Można by też sugerować, że brakuje mu motywacji, żeby bardziej się postarać, skoro i tak będą przegrywać, ale akurat jego o to bym nie podejrzewał.

Vince Carter (6/28 z gry) jest drugim najbardziej minusowym graczem i Kings pewnie kroczą w stronę największej liczby piłeczek w ostatniej loterii przed reformą.

(2-6) Chicago @ (5-4) Toronto 1:30

Bulls mają jeszcze większe problemy w ataku niż Kings. Średnio zdobywają tylko 91.9 punktów i jako jedyni mają skuteczność z gry poniżej 40% (39.4%).

Czekają aż Zach LaVine wróci do gry i przejmie rolę pierwszego strzelca, a obecnie z braku innych opcji poza bardzo dobrze spisującym się Laurim Markkanenem (16.3 punktów), muszą oddawać rzuty zawodnikom takim jak Robin Lopez (najwięcej w karierze 13.5 FGA) czy Justin Holiday, który jest liderem Bulls pod tym względem z średnią 15.6 FGA.

Holiday dostał piłkę i próbuje coś z nią zrobić (gra średnio 2.5 pick-and-rolli, w poprzednim sezonie 0.6), ale to dla niego za dużo. Jest tylko solidnym role playerem i na pewno nie zawodnikiem, który potrafi kreować na dobrym poziomie, a już tym bardziej takim, który powinien tak często kończyć akcje, a obecnie w całej lidze tylko 28 zawodników oddaje więcej rzutów niż on. I tak jak można się spodziewać, efekty są bardzo mizerne, bo trafia ledwie 34.4% z gry i jest to trzeci najgorszy wynik spośród wszystkich, którzy w tym sezonie oddali ponad sto rzutów.

Dzisiaj do gry wraca Bobby Portis po odsiedzeniu kary zawieszenia i będzie pełnił rolę zmiennika dla Markkanena.

(4-5) Milwaukee @ (4-6) Cleveland 1:00

Już drugi w tym sezonie pojedynek LeBrona Jamesa z Giannisem Antetokounmpo. Może będzie ciekawiej niż w pierwszym, w którym niewiele grali bezpośrednie przeciwko sobie i zabrakło też emocji, bo Cavs pewnie wygrali.

To był drugi mecz sezonu i Cavs byli wtedy jeszcze 2-0… Od tamtego czasu przegrali 6 z kolejnych 8 meczów, dlatego teraz głównym tematem nie jest nawet starcie LeBron-Antek, a problemy ekipy z Cleveland.

Dzięki wielkiemu występowi LeBrona w Waszyngtonie przerwali serię porażek i mogło się wydawać, że to będzie też moment przełamania dla całej drużyny, ale już w kolejnym spotkaniu przegrali na własnym parkiecie z najgorszym zespołem Wschodu. Znowu fatalnie bronili i znowu zawodzili starterzy, na co też zwracał uwagę Dwyane Wade, który wchodząc z ławki ciągnął zespół rozgrywając swój najlepszy mecz w sezonie. Cavs mają ogromny problem z ustawieniem dobrze funkcjonującego wyjściowego lineupu, a to przekłada się na bardzo słabe początki spotkań. Tylko Kings są gorsi od nich w pierwszych kwartach. Cavs przegrywają je średnio różnicą 4.9 punktów (w tym aż -7.4 w ostatnich ośmiu meczach).

Bucks także mają swoje problemy i serię 3 porażek, ale w ich przypadku to brak wsparcia z ławki jest największym zmartwieniem Jasona Kidda. Już przed sezonem było wiadomo, że ławka będzie ich słabym punktem, ale teraz doszedł do tego jeszcze brak kontuzjowanego Grega Monroe’a. Na razie zdobywa on tylko 6.8 punktów, ale i tak jest najlepszym strzelcem z ławki.

W sezonie rezerwowi Bucks zdobywają 25.2 punktów i tylko zmiennicy w Nowym Orleanie są od nich gorsi. W dodatku fatalnie spisują się w obronie i mają trzeci najgorszy wskaźnik NetRtg (-9.5), który podczas obecnej serii porażek wynosi aż -23.8.

(5-5) Charlotte @ (5-4) New York 1:30

Kristaps Porzingis szaleje, Knicks wygrywają i nastroje w Nowym Jorku już dawno nie były tak dobre, ale nie wszyscy mają powody do zadowolenia. Mindaugas Kuzminskas w zeszłym sezonie był ważnym rezerwowym, a teraz jest poza rotacją i jeszcze ani razu nie pojawił się na parkiecie. Oczywiście jest z tego powodu bardzo sfrustrowany i jego agent już rozpoczął starania, żeby znaleźć wymianę (jest on w ostatnim roku kontraktu z pensją $4mln).

Dla Knicks to może być nawet na rękę, bo muszą zwolnić jedno miejsce w składzie, kiedy skończy się kara Joakima Noaha i wróci on do gry. Obecnie razem z Noahem mają 16 graczy i będą musieli pozbyć się jakiejś gwarantowanej umowy, bo na pewno nie będą nawet myśleli o zrezygnowaniu niegwarantowanego kontraktu Jarretta Jacka. W końcu to właśnie od momentu gdy Jack wszedł do pierwszej piątki są 5-1. Dlatego mogą szukać wymiany Litwina jeśli nie wiążą z nim przyszłości, albo będą musieli zwolnić Ramona Sessionsa, który przegrał rywalizację z Jackiem.

Na pewno Kuzminskas ma znacznie większe szanse na przeniesienie się do innej drużyny niż Luol Deng na wyrwanie się z Los Angeles.

Deng w rozmowie z Ramoną Shelburne z ESPN otwarcie mówi o tym, że chciałby odejść z Lakers i znaleźć się w drużynie, w której mógłby liczyć na minuty gry. Obecnie jest skazany na siedzenie na końcu ławki, bo Lakers stawiają na młodzież, a po zwiększeniu minut dla Brandona Ingrama i pojawieniu się Kyle’a Kuzmy, nie ma już miejsca w rotacji dla weterana. Kontuzja Larry’ego Nance’a mogła być szansą dla Denga, ale nawet to mu nie pomogło. Luke Walton przesunął do piątki Kuzmę, a Deng pozostał na końcu ławki. Do tej pory tylko raz w tym sezonie wyszedł na boisko, a warto też przypomnieć, że w zeszłym sezonie (w którym przez większość czasu był starterem) już pod koniec lutego został odsunięty od gry, kiedy Lakers tankowali.

Lakers także chętnie by się go pozbyli, ale problemem jest oczywiście ten okropny kontrakt – $17.2 milionów w tym sezonie i potem jeszcze prawie $37mln za dwa kolejne. Dlatego mimo że agent Denga rozmawia z Lakers o opcjach wymiany i buyoutu, trudno oczekiwać, żeby udało im się znaleźć jakieś rozwiązanie w najbliższym czasie. Jedyne czym może pocieszać się Deng (poza sprawdzaniem stanu swojego konta) to fakt, że najpóźniej do startu przyszłorocznej wolnej agentury Lakers będą musieli coś z nim zrobić, ponieważ będą potrzebowali wolnych pieniędzy. Tak więc albo wtedy znajdą wymianę i sporo zapłacą komuś, żeby przejął kontrakt Denga, albo w ostateczności zwolnią go wykorzystując stretch-provision.

(5-4) Philadelphia @ (5-5) Utah 3:00

Niestety nie obejrzymy dzisiaj pojedynku Joela Embiida z Rudy’m Gobertem, ponieważ center gości będzie odpoczywał. Sixers co prawda rozpoczynają trasę po Zachodzie mając za sobą trzy dni odpoczynku, ale lekarze monitorujący uważnie stan zdrowia Embiida i obciążenie jego ciała uznali, że potrzebuje on dłuższej przerwy. Dlatego dzisiaj nie zagra, co mocno utrudni Sixers walkę o przedłużenie serii 4 zwycięstw. Ciekawe czy w tej sytuacji Jahlil Okafor dostanie szansę przypomnienia o sobie?

Obejrzymy za to ciekawy pojedynek debiutantów Bena Simmonsa z Donovanem Mitchellem, który w ostatnich meczach stał się pierwszym strzelcem Jazz zdobywając w pięciu poprzednich średnio 20 punktów przy 44% za trzy.

Z pozostałych meczów interesująco zapowiadają się dwa starcia na szczycie Zachodu.

(5-4) 3w4 LA Clippers @ (6-4) San Antonio 2:30
(6-4) 3w4 Memphis @ (6-4) Portland 4:00

(4-6) b2b Brooklyn @ (5-5) Denver 3:00
(5-5) New Orleans @ (5-5) Indiana 1:00

 

6 KOMENTARZE

  1. Artykuły o drużynach, które grają źle są czasami bardziej interesujące od tych z pierwszych miejsc w lidze. Przynajmniej ja zawsze lubiłem temat “drużyn z dna tabeli” i co roku przed sezonem zastanawiam się który team będzie najgorszy. Pamiętam jak kiedyś Denver Nuggets osiągnęli niesamowity bilans 11-71, a było to w sezonie 96/97 chyba. Oglądałem wtedy ich mecz z Chicago Bulls (TAMTYCH Chicago Bulls) na DSF-ie. Cóż to było za widowisko ;)
    A jeżeli chodzi o Noela i jego odrzucenie kontraktu na 70 milionów, to chłopak źle zrobił. W dzisiejszej NBA center nie ma przecież takiej wartości jak kiedyś, a small ball bedzie się rozwijał coraz bardziej. Jeżeli więc myśli, że po tym sezonie grając w tankującej drużynie (bo chyba czas na następcę Dirka Nowitzkiego) ktoś zaproponuje mu jakiegoś maxa, to moim zdaniem się myli i to bardzo. W każdym razie ja Noela lubię i od kiedy przeszedł z Philly przestałem się pasjonować grą Sixers. Zobaczymy jak będzie dalej.

    0