Steve Ballmer od trzech lat jest właścicielem LA Clippers i nadal jeszcze uczy się NBA, ale ma już coraz większe doświadczenie, ma też wsparcie Jerry’ego Westa, którego podebrał ekipie mistrzów i wreszcie dojrzał do tego, żeby dokonać potrzebnych zmian w managemencie swojej drużyny.
Kiedy przejmował Clippers, bardzo polegał na Docu Riversie i pozwolił mu zatrzymać pełnię władzy nad zespołem w podwójnej roli trenera i prezydenta (w 2014 roku podpisał z nim przedłużenie), ale teraz już wie, że to nie jest dobre rozwiązanie. Wie, że Paul Allen – jego kolega z Microsoftu, a zarazem wieloletni właściciel Portland Trail Blazers – miał rację, gdy na samym początku radził mu, żeby nie oddawał jednej osobie funkcji coacha i lidera managementu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Tu nawet nie chodzi o łączenie funkcji GM i trenera, które zależnie od człowieka może miec lepsze i gorsze skutki, a o samego Doca Riversa, który GM był bardzo słabym. Niestety ostatnie lata pokazują, że i trenerem nie jest za dobrym.
Tylko Przykład Popvicha jest zupełnie inny bo Popovich był najpierw Menadżerem i wiceprezydentem i został głównym trenerem czyli że tak powiem liznoł troszkę pracy za biurkiem a tak jak Rivers to całe życie na parkiecie albo przy parkiecie. Miałem wrażenie ze nic nie robi tak jak dostał gotowy produkt to więcej nic od siebie nie dodał żeby ta drużyna była lepsza tyle że po Polsku Synowi załatwił robotę ;) .
Brak mu cierpliwości. Teraz na szczęście nie będzie już tak łatwo z pochopnymi decyzjami.