Jak wyliczył Kevin Pelton z ESPN, w zeszłym roku w pierwsze dwa dni wolnej agentury uzgodniono 44 kontrakty, podczas gdy obecnie mamy ich jak na razie tylko 28.
W głównej mierze jest to na pewno związane ze znacznie mniejszymi możliwościami drużyn, które nie mają aż tyle wolnej gotówki co rok temu. W 2016 roku byliśmy świadkami wyjątkowej sytuacji, gdy większość ligi miała miejsce na zmieszczenie maksymalnego kontraktu, co przełożyło się na prawdziwe szaleństwo wydatków. I to też ma duży wpływ na obecną sytuację wielu drużyn. Stąd tematem są teraz doniesienia o kolejnych zespołach, które zbliżają się – albo już przekroczyły – pułap luxury tax, lub znalazły się pod hard capem. Pieniędzy na rynku jest mniej, dlatego trzeba je uważniej wydawać, choć równocześnie po tym co działo się w zeszłorocznym offseason zawodnicy mogą mieć większe oczekiwania i może dlatego też czekają z podejmowaniem decyzji, mając nadzieję, że dostaną jeszcze lepsze propozycje.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Thibs nie potrzebuje nikogo na ławkę dla Butlera. Jimmy będzie po prostu grał po 48 minut. W czym problem? :)
Trochę śmieszne są te gadki, że ktoś pójdzie do danego teamu lub w nim zostanie, bo kumpel już z nimi podpisał (Ingles). Sądze, że w sytuacji gdy ktoś decyduje o losie swojej kariery kumpelstwo jest nieistotne. To nie podstawówka.
Może bardziej w takim znaczeniu, że Hayward uważa Inglesa za wartościowego zawodnika i jego brak w Utah bez podpisania kogoś na jego miejsce, uznał by za krok w tył czyli pewnie coś, w czym on udziału brać nie chce.
Właśnie rozumiem ten temat w kontekście wzajemnej miłości LBJa, Melo i CP. Tak jak szanuję Inglesa (głównie za to, że nie wygląda jakby dobrze grał w kosza tylko jak mechanik) tak dla lidera jakim jest (chce być) Hayward zatrzymanie role playera ponad jego wartość może być słabym argumentem. Zresztą nie wiem co mu w głowie siedzi, ale kumpelstwa bym w to nie mieszał.
Popatrz na to jak na kumpli w pracy. Jeśli lubisz z kimś przebywać, to chcesz by kumpel został w robocie. Jeśli cię wkurwia, to cieszysz się gdy w końcu odchodzi. Tu jest podobnie. Ci goście w trakcie sezonu spędzają więcej czasu ze sobą niż z własnymi rodzinami. A Jingle Joe to ponoć jeden z najlepszych ziomków Gordona Haywarda. Ramona w dodatku sugeruje, że sprowadzenie Rubio (niesamowity +/- w minusowym teamie) też było pod Gordona. To nie podstawówka, to biznes i dorosłe życie, gdzie kumple z pracy są bardzo istotni. :)
hmm..walka w finale konfy > gra z kumplem, który i tak zaraz może odejść w wymianie
“Co ciekawe, spotkanie nie odbędzie się w Salt Lake City, ale w San Diego (czy to coś znaczy?).”
Gordon ma dom w Rancho Santa Fe (około 30 km od San Diego), a arena i ośrodek treningowy Jazz są remontowane:
https://twitter.com/DJJazzyJody/status/881579965979836416
Jakby Griffin został gm NY to mógł by sam ogarnąć dwie strony wymiany z Cavs ;p
Thibs chyba słabo wyciąga wnioski, już miał jeden team bez sparingu i najwyraźniej montuje sobie kolejny