Dniówka: KD robi ogromną różnicę. Czy więcej gwiazd będzie chciało teraz łączyć siły? Dwight rozśmiesza

49
fot. NBA TV
fot. NBA TV

Długo musieliśmy czekać na ten moment, ale po niemal dwóch miesiącach od startu playoffów, w swoim 15 meczu Golden State Warriors wreszcie zostali przyparci do muru, musieli grać do samego końca i dopiero w ostatnich sekundach zapewnili sobie zwycięstwo. W końcu zostali przetestowani w trudnej sytuacji w cruch time i po raz kolejny potwierdzili swoją siłę. Po raz kolejny też zobaczyliśmy jak ogromną różnicę robi obecność Kevina Duranta.

Przez większość Game 3 Durant nie błyszczał tak bardzo, jak w dwóch pierwszych spotkaniach, ale kiedy gra mocno spowolniła w czwartej kwarcie, Warriors mogli oddać piłkę do KD, a on dostarczał punkty i robił to także w tych decydujących akcjach. Najpierw z pomocą Draymonda Greena wymusił switch Tristana Thompsona, po czym ruszył do kosza i rzucił nad rywalem krótkiego jumpera, zmniejszając stratę do 2 punktów na 75 sekund przed końcem. A potem miał ten swój wielki rzut za trzy, którym przesądził o zwycięstwie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

49 KOMENTARZE

    • Bulls mieli mega przeciwników, nie zgodzę się z teoriami malolatow a nawet Maćka co mówił tak samo.A potem wszyscy w to wierzą. Bez kitu coraz gorzej tu się dzieje. Zanim zaczniecie tak gadać obejrzyjcie play offs z udziałem Bulls np vs.Magic.Masakra.Kogo poza Warriors w tym roku dobrego mieli naprzeciw sobie Cavs??

      0
      • Dziadku, dziadku! A opowiedz nam bajkę jak za Twoim czasów koszykówka była sportem dla prawdziwych twardzieli i MJ był najlepszy i grał przeciwko najlepszym zespołom!

        A potem jeszcze opowiedz nam jak się zestarzałeś bardzo brzydko nazywając nieznajomych na forach małolatami i nie zgadzając się z gościem, który oglądał więcej lat 90 od Ciebie, ma od tego mniejszy dystans czasowy a do tego może się spokojnie nazwać specjalistą koszykówki.

        0
          • Czytasz w ogóle co piszesz? Nie głupio ci?
            Nic nie wznosisz, Twoje komentarze to tylko bzdurne opinie nie poparte niczym.

            “Ja oglądałem 20 lat temu NBA i wiem lepiej”

            Przestań się mądrzyć i napisz coś konstruktywnego, albo zamknij się i wracaj na GB. To świetne miejsce do rzucania internetowych opinii.

            Jesteś jak Charles Barkley… Tęsknota za młodością przesłania ci obraz rzeczywistości.

            0
    • Wyłącz, nabierz dystansu i wróć bo się zagalopowałeś. Warriors to wzorcowo ułożona drużyna – zbudowana cierpliwie na 7, 11 i 35 numerze draftu, jeśli się nie mylę. Obudowana klasowymi zadaniowcami i z dolozoną gwiazda na koniec. Boston chociażby idzie ta sama droga.

      W CLE z kolei LeBron sprawia że większość wygląda jak gwiazdy. Poza Kyrie, on daje rade sam. “Nienormalne” jest to ile płacą za skład, ale to już prawo właściciela. Gdyby w Oklahomie tak chcieli swego czasu płacić… Ale nie, bez gdybania. Akurat tego jak zbudować mistrzowska drużynę to wszyscy się powinni od CLE i GSW uczyć

      0
    • to czekaj na finały NYK – Dallas tylko wtedy co będziesz mówić, że grają sredniaki ? a wielkie gwiazdy daly dupy ?
      Normalna kolej rzeczy, że w finałach nie gra 1 superstar w drużynie.

      Nie widziałem od dawna tak poukładanej koszykówki jaką prezentują akurat Warriors od paru lat. Ostatnio było to Miami z Lebronem. Ale ta koszykówka nie bedzie podobać się ludziom, którzy nienawidzą Warriors, Duranta …

      0
        • Nie chodzi mi o to, że GSW albo Cavs to źle zbudowana drużyna czy coś w tym stylu. Nie nienawidzę żadnego z zawodników obu drużyn. Chodzi mi o to, że nie ma już drużyn o podobnych umiejętnościach, które są w stanie ze sobą rywalizować. Nie widzę sensu w oglądaniu RS lub PO jeśli od początku wiadomo, kto spotka się w finale ligi. Brakuje tutaj emocji. Po co mam oglądać NBA jeśli wiem jak to się skończy. To jak oglądanie filmu którego zna się zakończenie, niby uwielbiasz ten film ale oglądasz go bez żadnych emocji bo wiesz co się zaraz stanie.
          Nie podoba mi się też jak mało obrony jest w tych finałach, oraz jak bardzo zmarginalizowana jest rola dobrych podkoszowych. W 2011(moim zdaniem jeden z najlepszych finałów tej dekady) tylko w dwóch meczach któraś z drużyn zdobyła ponad 100 punktów. Brakuje mi tej defensywnej intensywności, oraz świetnych pojedynków 1 na 1.
          Mówiąc krótko: Brakuje mi starej NBA, i obecna mnie w ogóle nie “jara”. Zwłaszcza łączenie się w gwiazdozbiory aby zdobywać pierścienie. Takie moje zdanie

          0
          • Barton
            Z jakiegoś powodu nie mogę ci odpowiedzieć więc odpowiadam w ten sposób.
            Tak według mnie jeśli James, Durant, Curry rzucają grubo ponad 50% z gry to dla mnie to jest mało obrony. Wracając po raz kolejny do finałów 2011. Wiesz na jakim procencie rzucał tam Nowitzki? 42% przez 6 meczy. To była obrona, a nie flopy i płakanie o wszystko do sędziów jak teraz. Tobie może się taka koszykówka podobać, i szanuję to w 100%. Ale mi się taka koszykówka nie podoba i tyle.

            0
          • G1: 113:91
            G2: 132:113
            G3: 118:113

            Po wynikach można domyślić się, że to nie finały z Detroit’04 czy Boston’08.

            0
          • Polecam zerknac na nie tak zaawansowana statystyke jak tempo gry (liczba posiadan) w jakim grane sa te finaly, a znajdziesz wiele argumentow za dobra obrona w tej serii. Fajne bylo masowanie sie pod koszami czy hero ball na poldystansie Kobasa. Tylko ze porownujac rok 2010/11 do obecnych finalow to tak jak przekonywac do telefonu z klawiatura i bez internetu kogos posiadajacego iphone’a. To historia na ktora patrzy sie z wiekszym czy mniejszym sentymentem ale przyszlo nowe i ci ktorzy sie nie dostosuja beda wiecznie zrzedzic frazami “kiedys bylo lepiej”…

            0
          • Vonziu ok ja również uwielbiam defensywę i jest dla mnie kluczowa, tylko ze ja twierdzę że nie masz racji bo Golden State świetnie broni i jest to jeden z najważniejszych elementów ich gry i powód dla którego są gdzie sa. Stąd taki a nie inny komentarz.

            0
          • Nie umniejszam, kunsztu GSW w obronie, ponieważ na tyle na ile ich widziałem to grali z reguły bardzo dobrą obronę. Nie kwestionuję również ilości punktów gdyż spowodowane jest to zdecydowanie szybszym tempem niż parę lat temu. Chodzi mi o to, że gwiazdy zdobywają punkty na ponad 50% skuteczności i nie da się z tym nic zrobić, gdyż jeśli spróbujesz zatrzymać jednego zaraz odpala 2,3 albo nawet 4(!) allstar. Obrona niewątpliwie ewoluowała na przestrzeni ostatnich lat, dla jednych to dobrze dla innych nie. Mnie natomiast bardzo denerwuje odpuszczanie obrony paint przez niektóre zespoły (bo bardziej opłaca się odpuścić 2 niż 3 pkt). Jako obserwator NBA od zawsze wolałem oglądać drużyny grające w wolnym tempie, niż te idące w show. Po raz kolejny mówię, że to jest moja subiektywna opinia. Dla wielu z Was ta nowa NBA może się wydawać lepsza, dla mnie natomiast taka nie jest, i to jest puenta mojej wypowiedzi. Kompletnie mnie przestała interesować NBA po ostatnim mistrzostwie San Antonio. Jeżeli chodzi o tegoroczne Playoffs to najbardziej mi się podobały serie MIL-TOR oraz SAS-MEM, grane w wolnym tempie ze świetną obroną. Cóż nic nie poradzę, o gustach się nie rozmawia. Pewnie stara NBA już nie wróci-trudno. Pojedyncze mecze nadal warte są obejrzenia z odtworzenia i taka jest moja taktyka na następne lata.

            0
  1. Według mnie najbliżej do postawienia się Warriors są obecnie Spurs. Potrzebują tylko wypchnąc Parkera i zastąpić go dobrym obrońcą np. Bradley z BOS. Mając na obwodzie Bradleya, Greena i Leonarda można rzucić wyzwanie w obronie Curremu, Thompsonowi i KD. Plus Spurs muszą wyciągnąc za rok mięso pod kosz typu Cousins co zmusi Warriors do gry wysokimi. Aldridge out i w to miejsce dobra w obronie, mobilna czwórka. O zadaniowców u POPa nie trzeba się martwić.

    0
  2. Niezły plan ten powyżej.
    Mięso pod kosz typu Cousins,czyli mięso za maksymalny kontrakt.
    Jeszcze tylko wypchnąć Gasola,dać na czwórkę mięso typu Anthony Davis też na maksymalnym kontrakcie i jazda.Błagam trzymajmy się realiów.Na tej zasadzie to z każdego zespołu w lidze można zrobić contendera i zagrożenie dla Warriors.I Bradley lub gracz w jego typie któremu trzeba byłoby zapłacić duże pieniądze na miejsce Parkera.Po co wypisywać takie cudeńka?

    0
  3. @Zywy19
    Kto chce problem pisali w gazetach wszystkich bez wyjątku.Nikt nie chciał Ronaldinho, nie było inaczej, Po świetnych mistrzostwach nadal nikt nie chciał gościa bo wszyscy twierdzili że ma kłopot z głową że nie podola w wielkim klubie.Dlatego porownalem go do Rodman bo mieli bardzo podobną sytuację.Po latach oczywiście nikt tego nie pamięta lub nie chce pamiętać…Jakby co polecam grać na Currego na MVP bo kurs jest mega 14/1 a na Duranta 1/50 więc warto zaryzykować choć raczej Durant będzie MVP.NBA może na siłę dać Curremu tak może być myślę jeśli dziś wygra Warriors a Curry zagra lepiej niż KD.

    0
  4. Dobrze, ze Durant gra w finałach. Tacy koszykarze powinni grać w takich seriach. Wiem, ze poszedł sobie całkowicie na skróty i to pewnie w najgorszym możliwym momencie, ale mimo wszystko… dobrze jest go oglądać w finałach.

    0