Gorący Ekspres: Przed meczem nr 3 Finałów

56
fot. League Pass
fot. League Pass

1. Te Finały są:

Bartek Bielecki: Jednostronne. Można było się spodziewać sweepu na Cavs, ale nie spodziewałem się dwóch tak jednostronnych meczów. Oczywiście sweep nie jest przesądzony i w zeszłym roku Finały też nie rozpoczęły się zbyt emocjonująco, więc jeszcze Cavs mają swoje szanse na mistrzostwo. Osobiście jestem po prostu zaskoczony tym, że Cavs nie wyglądają nawet na zespół, który w tej serii dojdzie do głosu.

Przemek Napierzyński: Bezpłciowe. Oglądając te finały czuję się trochę jak polski aktor wg inż. Mamonia: patrzę w prawo, potem patrzę w lewo, prosto, i nic… Niby grają dwie bardzo dobre drużyny, ale jedna z nich póki co jest zdecydowanie lepsza, niby mecze rozgrywane są na najwyższym poziomie i nie brakuje w nich koronkowych akcji, tylko co z tego, skoro nie przekłada się to na emocje. I pal licho już to, że dotychczasowe spotkania były dość jednostronne, ale tutaj nawet poza parkietem niewiele się dzieje. Nikt się nie pobił, nikt nie powiedział nic kontrowersyjnego, sędziowie nie wypaczyli wyniku. Nawet Mike Brown, który miał wziąć rewanż na LeBronie, został odsunięty od głównego nurtu wydarzeń. Największą historią jest to, że James udzielił wywiadu w szatni, a nie na konferencji. Suuuuuupeeeer.

Jacek Rachwał: Złe dla ligi i jej fanów. Dużo wskazuje na to, że będzie to jednak jednostronna rywalizacja i całe to oczekiwanie przez nudne finały konferencji na nic.

Grzegorz Obszański: Te Finały są demonstracją siły Warriors. Wygrali bardzo zdecydowanie oba mecze, a ciągle nie mam poczucia, że zagrali na 100% swoich możliwości. Przerażające w kontekście kolejnych sezonów jest to jak wysoko jest sufit tej drużyny i jak łatwo mogą zatrzymać w składzie na kolejne 2-3 sezony wszystkich najważniejszych zawodników.

Olek Żerelik: Kwintesencją sezonu. Już od pierwszych zdań zapowiadających ten sezon Maciek i Adam zapowiadali taki finał i się sprawdziło. Wszystko na to wskazywało i bogowie koszykówki nie powiedzieli “veto”. W finale jak na razie wszystko idzie po mojej myśli… także -> We Believe!

Krzysztof Ograbek: Rozstrzygnięte.

Maciek Staszewski: Przewidywalne. Team, który grał w domu wygrał 2 razy wysoko z teamem który grał na wyjeździe. Jedyna nieprzewidywalna tu rzecz to fakt że wszyscy są zaskoczeni.

Ola: Zacytuję mojego chłopaka – meeeeh.


2. Kto wygra mecz nr 3?

Bartek Bielecki: Warriors. Jak już pisałem, Cavs wyglądają na zespół z niższej półki niż Warriors i choć sweepu się nie spodziewam, to trudno o typowanie Cavs do zwycięstwa któregokolwiek z meczów, po tym co zobaczyłem w pierwszych dwóch meczach.

Przemek Napierzyński: Cavaliers. To doświadczona ekipa, wiedzą o co grają, byli już w tym miejscu i zdają sobie sprawę, że wygrana w meczu numer 3 jest kluczowa, by grać w tej serii o coś więcej niż tylko o honor. No chyba, że LeBron chce ścigać Michaela przy pomocy powrotu ze stanu 0-3… Przyznaję, byłoby to dość ryzykowne, ale i jednocześnie brawurowe.

Jacek Rachwał: Warriors. Patrz pkt 1. Sam stawiałem na zwycięstwo Cavs w całych finałach, bo nie wierzyłem w Duranta. Tymczasem póki co nie dość, że jego drużyna zdecydowanie wygrywa, to wygląda na to, że on wygrywa swój matchup z LeBronem i jest absolutnym potworem po obu stronach parkietu. Coach Nick świetnie to wytłumaczył. Dawno nie widziałem tak styranego LBJ pod koniec trzeciej kwarty i jeśli nie uruchomi w sobie jakichś nadludzkich mocy, żeby zdominować grę nie tylko w ataku, ale też w obronie na KD, to w piątek może być już po ptakach.

Grzegorz Obszański: Warriors. Bardzo bym chciał myśleć inaczej, bardzo bym chciał żeby w tych finałach zagościły emocje, nawet pomimo tego, że sympatyzuję z Warriors. Obawiam się jednak, że przy przewadze talentu, zgrania i na poziomie koncentracji, który osiągnęli, Warriors będą dla Cavs nie do pokonania. Jedyne co może uchronić nas od sweepu to występ LeBrona na poziomie, którego jeszcze nie widzieliśmy.

Olek Żerelik: Warriors. Utrzymają intensywność obrony z poprzedniego meczu, a ofensywnie Curry i Durant są na poziomie, który gwarantuje w tym momencie spokój o ich postawę po atakowanej stronie parkietu. Jeśli Irving, bądź Love nie rozegrają meczu życia to marnie widzę szanse Cleveland, mimo, że Lebron pewnie po raz kolejny zrobi jakiś rekordowy wynik.

Krzysztof Ograbek: Warriors. Idą na sweep. Rok temu nie było ich w Game 3. Ale mamy rok 2017, a zawodnicy Golden State lepiej niż my pamiętają, co się wydarzyło w 2016.

Maciek Staszewski: Cavaliers. Typ życzeniowy. Tak będzie lepiej dla koszykówki i pokoju na świecie. Liczę, że LeBron spojrzy na rzucających bomby z daleka kalifornijskich terrorystów, krzyknie “Fuck you Im Cleveland” i im wpierdoli nie bacząc na rany jakie mogą mu przy tym zadać.

Ola: Lebrą.


3. Mateusz Kunach pyta: Co jeszcze musi osiągnąć LBJ by być dla Ciebie nr 1 koszykarzem w historii?

Bartek Bielecki: Nic. Hot take: Gdybyśmy dziś postawili Jordana z jego prime’u przeciwko LeBronowi, zobaczylibyśmy, że LeBron jest lepszym koszykarzem. Jasne, Jordan wygrał więcej tytułów, ale jeśli to ma być wyznacznikiem, to najlepszym koszykarzem w historii był Bill Russell. Uważam, że nie pamiętając już dokładnie przeszłości, nieco ją idealizujemy. Koszykówka bardzo się rozwinęła, koszykarze są coraz lepsi. Myślę, że przeciętny koszykarz z dzisiaj jest lepszy niż przeciętny koszykarz z lat 90-tych. Denerwuję się, gdy słyszę, że ktoś nie miałby szans w latach 90-tych, bo nie wytrzymałby fizyczności. Tylko fizyczność była pod koszem, a bardziej wydajne są rzuty trzypunktowe. Jesteś lepszym koszykarzem, kiedy dobrze rzucasz z dystansu, niż kiedy pole trzech sekund jest twoim domem. Talent i umiejętności są ważniejsze niż budowa ciała. LeBron łączy to wszystko. Jordan był liderem, był clutch. Ale LeBron też jest, tylko po prostu ma silniejszą konkurencję i/lub gorszych kolegów niż miał Jordan. Uważam, że jeśli porównujemy tylko koszykarzy, nie ich osiągnięcia zespołowe, to nie ma i nie było lepszego niż LeBron. Jeśli liczą się tytuły mistrzowskie, dlaczego w tej konwersacji nie ma Billa Russella? Wiem dlaczego. Bo taki Dwight Howard wtedy też by dominował. Tak jak LeBron w latach 90-tych.

Przemek Napierzyński: Którąś z dwóch rzeczy: 1) zdobyć jeszcze co najmniej 3 pierścienie; 2) wrócić ze stanu 0-3 i wygrać mistrzostwo w tym roku. Natomiast wiem, do czego na pewno nie może dopuścić, jeśli chce ścigać MJ-a – nie może dać się w tych finałach zesweepować. Porażka w ten sposób w sezonie, w którym miał bronić honoru NBA przed tymi kolaborantami z Warriors, po prostu nie przystoi komuś, kto chce być numerem 1.

Jacek Rachwał: Nic. Według mnie już nim jest. To mocno kontrowersyjna opinia, bo widziałem bardzo mało spotkań MJa i oczywiście kwestia zdobytych trofeów najpewniej zostanie po stronie Jordana, biorąc pod uwagę niezwykle prawdopodobną dominację Warriors w przyszłych latach. Wybieram jednak LeBrona, bo przez całą karierę czyni swoich kolegów z drużyny lepszymi, a Jordanowi trochę to zajęło, żeby to ogarnąć, a przynajmniej tak wynika z biografii MJa, którą zaraz kończę czytać. Oczywiście jest to temat rzeka i można się w nieskończoność wymieniać argumentami (do czego zachęcam w komentarzach), ale gdybym miał wybierać budowanie drużyny od zera i obu w swoim prime, chyba wziąłbym LBJ.

Grzegorz Obszański: Nic. Numerem 1 w historii nie zostaje się tylko na poziomie talentu, umiejętności, statystyk czy osiągnięć. W świadomości kibiców można nim zostać tylko na poziomie emocji, tworząc swego rodzaju mit, legendę. Jordan już zawsze pozostanie tym który spopularyzował swoją dyscyplinę i wyniósł ją na nowy poziom. Można się spierać o to czy LeBron gra na wyższym poziomie, jest bardziej utalentowany i czy bardziej sprawia, że jego drużyna jest lepsza. Natomiast na pewno nie ma i nie będzie miał tak dużego wpływu na rozwój dyscypliny i nie stanie się taką legendą. Również dlatego, że w przeciwieństwie do Michaela nie towarzyszy mu mit niepokonanego. Dla mnie już zawsze to MJ pozostanie Muhammadem Alim koszykówki.

Olek Żerelik: Już jest/nigdy nie będzie. Dla niektórych ludzi już jest zawodnikiem najbardziej wszechstronnym i dominującym w historii. Szczególnie myślę tutaj o pokoleniu 20-25. Natomiast dla osób starszych prawdopodobnie nigdy nie będzie. Utożsamiają Jordana z czasami, w których żyło się inaczej i świat postrzegało inaczej. Czasami ta percepcja znacząco wpływa na nasze osądy. W mojej opinii po zakończeniu kariery Lebrona będzie można usiąść i zrobić osąd pod jakimi względami Lebron był numerem 1, a pod jakimi Jordan. Na pewno Jordan ma tę wieczną przewagę, że nigdy nie zmienił klubu, by gonić za pierścieniem (Washington nie zaliczam do takowego).

Krzysztof Ograbek: Dla mnie LBJ nie będzie nr 1. Nie lubię tych wszystkich rankingów i rozmów na temat miejsca w historii. “Dla mnie jest Top2, a dla Ciebie tylko Top5?? Jakim cudem nie Top3? Kogo masz przed nim??” Give me a break.

Maciek Staszewski: Skończyć karierę. Już tam jest ale potrzebujemy zatęsknić żeby to sobie uświadomić.

Ola: Nic. Zawsze będzie za Kobe, Iversonem i Grzegorzem Kukiełką.

56 KOMENTARZE

  1. Redaktorze Bielecki nie pamietajac dokladnie historii możemy historię idealizowac ale też umniejszac wiele rzeczy i bagatelizować. Przede wszystkim nie pamietajac dokladnie historii należy się nie bawić w takie porównania.Chociaż nie, bawić się zawsze można. Ale na koncu to zawsze bedzie tylko zabawa. Ale in the end of the Day it’s just basketball cytując klasyka.

    0
  2. A ja się z BB zgadzam w pełni – bardzo dobra, wyważona opinia. Bardzo zbieżna do mojej :)
    Z drugiej strony top100 top10 w historii (na przestrzeni kilkudziesięciu lat) to jest proszę państwa – przyznajcie mi to – bicie piany i woda na młyn dla kibiców koszykówki. Pod takimi zestawieniami, opiniami zawsze będzie burza komentarzy. Bądźmy tego świadomi :)

    0
  3. Wszyscy dyskutujący o tym czy LeBron, czy Jordan jest GOAT, powinni sobie wydrukować odpowiedź Grzegorza Obszańskiego na pytanie nr 3 i powiesić nad łóżkiem, biurkiem, obok lustra czy gdzie tam jeszcze…
    LeBron być może jest bardziej wszechstronnym, utalentowanym i dominującym koszykarzem niż Jordan. Być może LeBron zdobędzie nawet więcej pierścieni i przeskoczy MJa w większości statystyk karierowych. Może zrobi jeszcze dużo, dużo więcej, ale tragizm jego położenia polega na tym, ze nic mu to nie pomoże.

    Bo koszykówka to Michael Jordan.

    To proste jak konstrukcja cepa. Mówisz koszykówka, myślisz Jordan. Naprawdę nie wiem jak to działa. Ile w tym wszystkim marketingu, a ile szczęśliwego splotu zdarzeń (legenda Dream Teamu). Być może za 10-20-30 lat to LeBron nagle będzie synonimem koszykówki, ale nie wiem w jaki sposób się to może dokonać. Być może po prostu wystarczy zmiana pokoleniowa. To chyba tylko potwierdza bezcelowość tej dyskusji. Ale i tak będziemy dyskutowali, czyż nie? :D

    0
    • Nigdy nie będzie tak popularny i miał tylu zwolenników co Jordan ale nie jest to ostateczny argument.Jordan jest numerem jeden,miał najlepszą karierę/najlepszy prime zdominował wszystko natomiast kto możliwie najlepiej opanowała najwięcej umiejętności koszykarki? Dla mnie LeBron.

      0
      • Zgadzam się, że to nie jest i nigdy nie powinien być ostateczny argument, a jednak cała to otoczka Jordanowskiej legendy potrafi przyćmić całą sensowną dyskusję (o ile w ogóle można tu mówić o sensownej dyskusji) porównawczą.

        Natomiast nie mogę się w stu procentach zgodzić z tym, że LBJ “nigdy nie będzie tak popularny i miał tylu zwolenników co Jordan”. Może się okazać, że wystarczy poczekać na zmianę pokoleniową i nagle zupełnie naturalnie, legenda Lebrona, jego +7 finałów z rzędu, jego rekordów triple doubles w playoffs i innych spektakularnych wyczynów zacznie przynajmniej ‘delikatnie wygaszać’ legendę Jordana. Kto wie.

        0
        • Chyba tylko Kobe uzbierał porównywalną ilość hejterów co LeBron to już będzie bardzo trudno wymazać,zgadzam się i już to widzę że dzieciaki nie pamiętające decyzji,finałów z Dallas tylko patrzące już na dzisiejszego Jamesa mają nieporównywalnie więcej szacunku i na pewno jeszcze trochę zwolenników do końca kariery uzbiera ale ciężko mi uwierzyć że dobije do poziomu Jordana.

          0
    • PauGacol dokładnie, mi również najbliżej do wypowiedzi Grzegorza Obszanskiego. I Love basket Jordan był lepszy technicznie, LeBron wszechstronniejszy. Nie zapominajmy jednak o tym ze to różne pozycje inne warunki fizyczne i inne czasy.

      0
      • Trudno o tym zapomnieć :)Inne warunki fizyczne i to znacząco,MJ miał lepszy rzut był najlepszym ofensywnie graczem ever (sorry Kobe) ale trudno tu dyskutować o technice gdy LeBron jest masywniejszym wyższym graczem i robić jakieś ekwilibrystyczne,majestatyczne ruchy z piłką czy w powietrzu jest zwyczajnie trudniej i można równie dobrze to przekuć w zaletę że będąc bardziej ”drewnianym” punktuje prawie tak samo.

        0
        • Skoro przywołałeś Kobe’go, to przypomniało mi się jeszcze jedno. Przedwczoraj gadałem sobie przy fajce z kumplem z roboty, który przejawia zainteresowanie NBA na poziomie “wiem co to jest koszykówka i że w USA w to grają dobrze”. No i co? Ziomek oczywiście wie kto to Jordan, ale jak mu powiedziałem, że LeBron jest teraz bogiem koszykówki, to się okazało ze cos tam kojarzy ze jest taki grajek, ale był w ciężkim szoku, ze niby taki dobry… “jak to? lepszy od Kobasa? niemożliwe…”
          I takie to właśnie problemy ma LBJ w erze globalizacji, internetów, jutubów, “nieograniczonego” dostępu do informacji itd. Ludzie go nie znają, chociaż wśród fanów koszykówki od dawna trwają spory kto lepszy, on czy Jordan. A Jordana zna każdy.

          0
          • O to mi chodzi,Jordan jest być może najbardziej rozpoznawalnym sportowcem i LeBronowi będzie niesamowicie ciężko przebić się tak mocno do świadomości ogółu.Nawet teraz gdy jest w prime i gra finał za finałami popularniejsi są Ronaldo Messi i jakieś Bolty Phelpsy pewnie też.

            0
  4. Redaktorze Bielecki pytanie nie jest o to kto jest lepszym koszykarzem, a kto jest koszykarzem numer 1 w historii. Pośrednio sam sobie odpowiedziałeś, dlaczego przyjąłeś błędną optykę: Dwight Howard dominowałby jeszcze bardziej od Wilta Chamberlaina i koszykarsko jest dużo lepszy, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że jest wyżej w rankingu historycznym. Podobnie John Wall. Gdybyś postawił go dziś obok Johna Stocktona z prime to pozamiatałby nim podłogę, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że John Wall jest lepszy od Stocktona.

    Przywoływanie Billa Russela jest częste i sprytne, ale tylko wobec osób, które nie znają historii, a cyferki z CV. Liga liczyła wtedy 8-9 zespołów, a wielu graczy nie było do niej dopuszczonych. Wypada takie rzeczy wiedzieć.

    0
  5. Co do samej dyskusji Lebron czy Jordan to (nie)stety zdecydowana większość rzeczy przemawia za Jordanem(statystyki zaawansowane, peak, kariera, osiągnięcia zespołowe, osiągnięcia indywidualne, brak słabości, rekordy itd.).

    Najczęstsze argumenty za Lebronem są trzy.

    1. Uważam, ze jest lepszy (można jeszcze dodać: wprawdzie nie widziałem wielu meczów Jordana, ale oglądam Lebrona i uważam, że jest lepszy). Ok. Każdy ma prawo do swojej opinii, a to jedna z nich. Nie sposób polemizować.

    2. Lebron jest wszechstronniejszym koszykarzem. Ok, tylko praktycznie nigdy nie ma uzasadnienia w czym konkretnie jest lepszy. Lepiej podaje? I co dalej? Słowo wytrych: wszechstronniejszy i po sprawie. Nikt nie dopytuje.

    3. Długowieczność. Ok, ale to nie konkurs na koszykarza, który najdłużej utrzymywał się na wysokim poziomie. To może być jeden z argumentów, poboczny, a nie główny/jedyny. I wypadałoby wziąć poprawkę na czasy w jakich przyszło im grać.

    0
    • Podpunkt drugi Maciek opisywał we fleszu po pierwszym lub drugim meczu z Bostonem.Pisząc to trochę zapominasz co Bron robi w finałach od trzech lat to jest właśnie ta wszechstronność triple double do tego bloki i przechwyty i niepodważalna gra zespołowa.

      0
      • Spytałem na czym polega jego przewaga w byciu wszechstronniejszym, a odpowiedź brzmi: to pokazują triple double? Po pierwsze to tylko 3 elementy(w tym punkty w których nie jest lepszy). Po drugie to co powiedzieć o Westbrooku? Rozumiem, że jest jeszcze wszechstronniejszy od Lebrona? Żyjemy w czasach, w których Harden bije na głowę Lebrona w TD, w czasach w których Curry robi to w finałach.

        0
        • Nie ja jestem fachowcem pan Kwiatkowski jest i napisałem że odnosił się właśnie do tego w niedawnym fleszu więc jeśli chcesz poznać opinię na ten temat to przeczytaj.Nie chodzi o to że ”no tam trochę lepiej podaje” LeBron jest rozgrywającym który może (i chce!) podać każdemu i zawsze,jest dużo większy niż Nash,Stockton,CP3 przez co nie musi się martwić o podania nad obrońcami czy agresywne podwojenia,jest galaktyką wokół której krążą planety przez to że ściąga na siebie główną uwagę obrony może wykreować każdego i głównie stąd bierze się to że tworzy ludzi wokół lepszymi nagle Miller,Chalmers czy Frye są lepsi niż w rzeczywistości.Dla mnie James to pełen pakiet i szczególnie pokazał to w tych playoffs gdzie nie miał żadnego problemu punktować w każdy sposób dokładają 10 zb 10 as i regularnie bloki z przechwytami.TD LeBrona jest bardziej efektywne niż Westbrooka czy Hardena i to co cały sezon traktowano jako zarzut że LeBron ma więcej ofensywnej pomocy tu jest właśnie ta zespołowość że nie dość że sam kręci cyferki jak wspomniani kandydaci do MVP to uszczęśliwia ofensywnych graczy obok jak Kyrie Love.

          0
          • Rozumiem i przecież zgodziłem się, że jest lepszym podającym, z większą wizją gry, widzącym więcej. Wszystko kręci się wokół tego, a to za mało, żeby powiedzieć o kimś, że jest wszechstronniejszy. Taka jego rola (w końcu gra jak rozgrywający), jest najlepszy mając piłkę ciągle w rękach. Liczyłem na inne elementy koszykarskiego rzemiosła.

            Ale chyba nie sugerujesz, że jest lepszym przechwytującym, bo już w drugim wpisie pojawia się “dokłada do tego przechwyty”. Nie wiem jak dobrze znasz karierę Jordana.

            Jordan: 3 razy najlepszy przechwytujący ligi, raz 2, 4 razy trzeci.
            Lebron: 2 razy trzeci. Tyle.

            Powiesz, że to sezon regularny, a Lebron włącza swój super tryb dopiero w playoffach? Sprawdźmy(playoffy z co najmniej 10 meczami). Jordan 7 razy notował co najmniej 2 przechwyty na mecz. Lebron dwukrotnie(w tym obecne, gdzie jest na styku).

            0
        • chodzi mi o cały pakiet nie każdą statystykę z osobna,Jordan jest prawdopodobnie najlepszym obwodowym obrońcą i przechwyty to jedna z jego większych zalet ale mówimy o innych przepisach,LeBron to skrzydłowy i tam gdzie nie przechwyci to blokuje i zbiera.Michael to taki talent że być może mógłby kręcić jeszcze lepsze ”wszechstronne” cyferki ale się tego nie dowiemy bo na koniec był przede wszystkim graczem w izolacji,brał na wyspę i czterech na drugą stronę a LeBron oczywiście też gra izolacje jak każdy w historii ale głównie stara się trzymać cały zespół w grze.Być może gdyby Majk chciał byłby najlepszym podającym w historii ale tego już się nie dowiemy a u LBJ’a to widzimy,dominował każdą statystykę w poprzednich finałach jako jedyny w historii nawet Magic czy big O tego nie dokonali a też uchodzą ża super wszechstronne maszynki.

          0
          • Znow, przy Lebronie piszesz “nie przechwyci to blokuje i zbiera” sugerując, że Jordan tego nie miał, nawet jeśli już przyznajesz racje, że w przechwytach Lebron nie miał podejścia. Ale widzisz, problem w tym, że Jordan również blokowal i zbierał na nie gorszym poziomie od Lebrona. Być może kojarzysz Jordana wyłącznie z ostatnich dwóch sezonów. Lebron nie jest lepszym blokującym. Trudno też powiedzieć, aby był lepszym zbierającym.

            Lebron nie jest najlepszym podającym w historii. Jest nim Magic. A co do Jordana to miał okres w którym grał jako rozgrywający i widzieliśmy co potrafił. Ale nie o tym przecież rozmowa, kto na jakiej pozycji grał.

            0
        • Jeśli chodzi o playoffs Lebron jest 7 w zbiórkach Michael 36,w asystach Bron 3 MJ 10,przechwyty Bron 2 MJ 3.O ile w punktach i przechwytach można to tłumaczyć mniejszą ilością meczów to w Zb i asystach różnica jest ogromna do tego LeBron jako jedyny nie PG jest w top 20 strzelców i podających,do tego wszystkie linijki w samych finałach i to co już wspomniałem jedyny lider finałowej serii w każdej kategorii.Nigdzie nie napisałem że jest lepszym podającym niż Magic.I co do tych przechwytów skoro tak do tego wracasz inne zasady tej gry.

          0
          • Ale co ty podajesz? Sumy, czyli wracamy do punktu 3 – długowieczność. Chwała mu za to, ze gra tak długo na takim poziomie, ale nie tego dotyczy dyskusja. Naturalne, że grając 100 meczów(dobije do tej różnicy) więcej w playoffach pobije Jordana we wszystkich kategoriach.

            W stratach też jest najlepszy w historii playoffów:

            1. Lebron 763 TO
            2. Magic 696

            Co za przewaga nad drugim. Jordan ma ponad 200 mniej i nie ma go top10. O tym o dziwo się nie pisze, ale o sumach w innych kategoriach już chętnie (ten ostatni akapit proszę potraktować z przymrużeniem oka).

            0
          • Nie jestem wielkim fanem Lebrona, co wiecej Jordana ogladalem tylko na yt (nie highlighty) ale w tym momencie juz sa na rowni. Moze przez to ze nie zyje tym mitologicznym Jordanem? Sam nie wiem, ale nasunelo mi sie pytanie, czy Jordan mialby wieksze szanse (podstaw tu dowolna druzyne chicago) niz Lebron z obecnymi GSW? Moglby krecic lepsze numerki i obojetnie jakie by mial wsparcie, GSW (klay, iggy, durant,dray) zameczyloby go tak, ze musislby odpuszczac bardziej niz Lebron w obronie i nie wytrzymalby 40+ min na takich obrotach.

            0
        • ”Grać w koszykówkę na poziomie, jakiego wcześniej nie widziałem. MJ był wielki, gdy był wielki, ale to z reguły funkcjonowało gdzieś na jego wyspie. Szedł z piłką na jedną stronę, czterech graczy na drugą. To nie było tak zarażającym wokół, ściągającym do środka dziełem, które LeBron maluje nie tylko sam, ale pozwala malować innym. Ludzie nie byli tak razem, jak są z LeBronem. Nie marzły im ręce z tej samotności, bo mogli oklaskiwać geniusz GOATa, ale to nie było to samo” Ja zdanie Maćka niezwykle szanuję,nie twierdzę że się znam i nie śmiem nic umniejszać jego powietrzności ale zdania nie zmienię że Lebron jest most complete ever.

          0
  6. Heh płakać mi się chce jak ktoś porównuje Lebrona do Jordana tu nie ma czego porównywać 
    Każdy kto mówi ze brałby Lebrona przed Jordanem niech lepiej odstawi leki .
    Porównajcie sobie czasy w których grali a następnie sobie wyobraźcie ze Lebron gra w erze Jordana a MJ w dzisiejszych :P
    I macie wynik tssss 
    Jak ktoś nie ma wyobraźni to zaraz podam przykład Lebron wjeżdża pod kosz aaaa ściana twardy faul Lebron płacze ręce w górze chcąc pokazać jak ciężko oberwał a sędzia na to nic nie było piłka z boku hihihi jak się wam wydaje ile wjazdów pod kosz by zrobił grając np. Detroit Pistons lat 90.
    A teraz czas na MJ dzisiejsze czasy ten sam scenariusz wjeżdża pod kosz i wyskakuje obrońca nic nie dało dunk .MJ wraca szybko do obrony zaraz zaraz sędzia wzywa go z powrotem przecież był faul + 1 obrońca leciutko go dotknął  chwila chwila hymmm a kto lepiej rzuca osobiste :P

    0
    • będę bardzo miły i ograniczę się do słowa “bredzisz”. Gracze dostosowują grę do przepisów. Skoro teraz łatwiej gwiżdżą faule, to tacy gracze jak Harden dostosowywują się od przepisów. Lebron “płacze” bo z tego ma punkty. Jordan nie “płakał” bo płakanie nic by mu nie dało. Mówisz o czasach. jak się sięgnie do historii, to najlepszym obrońcą na Jordana był Craig Ehlo (sławny “the shot”), chudy białas, który dzisiaj zostałby zjedzony na parkiecie. Dziś obrońcy są lepsi. Są bardziej atletyczni i muszą umieć więcej chociażby z uwagi na przepisy które nie pozwalają bić atakującego po łapach. Do tego są bardziej atletyczni.
      Przez 20 lat koszykówka się zmieniła zasadniczo. Jordan był w tamtych czasach atletycznym freakiem. W tych jest LeBron. Zmieniło się wszystko. Przede wszystkim taktyka i rozumienie gry. Każdy rzut jest analizowany, każde zagranie jest brane pod lupę. Teraz obrona jest kozacka. Wystarczy przeczytać artykuł Piotrka o obronie GSW. Bad Boys tak nie potrafili bronić. Mówisz o wjazdach pod kosz. Ciekawe czy przy takiej drużynie jak obecni CAVS bronili by bad boysi. stali by pod koszem?? powodzenia.
      Jordan był mniej efektywnym (niewiele) strzelcem niż Lebron (wystarczy porównać procent rzutów i rzutów za 3 z całej kariery). Nie mówię, że LeBron jest lepszym koszykarzem niż MJ bo to jest niesprawdzalne, ale pisanie, ze zawodnik ze “starych” czasów nagle grał by tak samo 20 lat później jest bzdurą.

      0
      • Zgadzam się.
        Tak samo jak z bitkami na parkiecie. Teraz im nie wolno. Musza tłumić emocje. Nie mogą wisieć na obręczy dłużej. Nawet dotknąć się nie mogą, a czasami coś złego powiedzieć. Dawniej było inaczej i zawodnicy przez to zachowują i grają inaczej.

        0
      • Tak jak napisałem powyżej ciężko jest porównać dwie epoki ale jeśli wyślesz Lebrona ze swymi skillami do lat 90.Myslisz ze nadal będzie taki wszechstronny niezniszczalny.Kto będzie miał lepsze staty na koniec : )
        A co do LeBrona to możemy już zapomnieć ze zdobędzie swój kolejny pierścień. Żeby nie było że nie miał okazji .
        Chyba ze jako rezerwowy GSW za 3lata : )
        https://www.youtube.com/watch?v=WLIlnLwytLo
        Mam nadzieje ze większość graczy zauważy ze ich okienko się zamyka na okres 3lat i spróbują dołączyć do kogoś w pogoni za pierścieniem nie za kasa. Aby następny sezon był o wiele ciekawszy niż ten :/

        0
      • “najlepszym obrońcą na Jordana był Craig Ehlo” no w tamtym meczu tak. To tak samo jakbys napisał, ze najlepszym obronća na LeBrona jest Tobias Haris bo akurat dzis Cavs grają z Pistons. Fajnie jak sobie odbieramy sytuacje do naszych argumentów – jak chcesz psa walnąc zawsze kija znajdziesz.

        0
        • Craig Ehlo był w tym czasie uważany za “Jordan stoppera”. Poza nim Jordana bronili nieźle Gerald Willkins, John Starks i Joe Dumars.
          Więc nie pisz głupot, ze “w tamtym meczu”. The Shot był wielki między innymi dlatego, ze bronił go “Jordan Stopper”.
          Zanim zaczniesz zarzucać komuś nierzetelną dyskusję poszerz wiedze, bo na bądź co bądź specjalistycznym portalu nie błyśniesz ignorancją.

          0
          • Gdzie ja napisałem że the shot był wielki bo bronił go Ehlo? Jest wręcz odwrotnie bo uważam, że ktokolwiek by wtedy go krył to i tak przeszedlby do historii. The shot tak się nazywa bo był w meczu nr 5 gdy kryło go 3 gosci i było to wygranie serii a nie Craig Ehlo na stoperze. The Block Lebrona też jest znany z tego że był na Iggim czy dlatego że był w końcówce game 7 finałów?

            0
          • przeczytaj jeszcze raz to co napisałem. Zarzuciłeś mi, ze “Fajnie jak sobie odbieramy sytuacje do naszych argumentów” i porównałeś Craiga Ehlo do Harrisa. Ja odpowiedziałem że nie masz pojęcia o tamtych czasach.
            Po słowach “w tamtym meczu” jest kropka (taki znak interpunkcyjny, który kończy zdanie).

            0
          • A jakie Ty masz pojęcie? Gdzie oglądałeś tamte mecze? Nikt tego wtedy nie transmitowal. Z Pro Basket czy Magicbasketball czerpiesz wiedzę i udajesz znawce. Skąd Ty możesz wiedzieć ile mam lat i od kiedy oglądam NBA? Podniecasz się widzę bo mnie wyzywasz – czyli mam rację.

            0
          • Nie wyzywam Cię, po prostu stwierdzam że nie masz pojęcia o tych czasach.

            “Gdzie oglądałeś tamte mecze?”
            na video, trener dostawał kasety od rodziny ze stanów. Poza tym NBA była transmitowana od 1989 r w Polsce. Poza tym nie wiem czy wiesz, ale nawet dzisiaj można obejrzeć te mecze w Internecie.

            “Z Pro Basket czy Magicbasketball czerpiesz wiedzę i udajesz znawce”

            Niektórzy znają angielski, poproś kogoś może poczyta Ci artykuły-analizy gry Craiga Ehlo.

            “Podniecasz się widzę bo mnie wyzywasz – czyli mam rację.”

            logika z piaskownicy

            0
  7. myślę, że akurat jest całkiem niezły moment na porównanie średnich najważniejszych statów w dorobku MJa i LJ porównania ich wg formuły H2H znanej z fantasy (zamiast 3PM wziąłem 3P%) – dane wg BR

    REGULAR SEASON / PER GAME
    MJ 1072 GP .497 FG% .327 3P% .835 FT% 6.2 REB 5.3 AST 2.3 STL 0.83 BLK 2.7 TO 30.1 PTS
    LJ 1061 GP .501 FG% .342 3P% .740 FT% 7.3 REB 7.0 AST 1.6 STL 0.77 BLK 3.4 TO 27.1 PTS

    MJ wygrywa 5:4

    PLAYOFFS / PER GAME
    MJ 179 .487 FG% .332 3P% .828 FT% 6.4 REB 5.7 AST 2.1 STL 0.9 BLK 3.1 TO 33.4 PTS
    LJ 214 .484 FG% .329 3P% .744 FT% 8.8 REB 6.8 AST 1.8 STL 1.0 BLK 3.6 TO 28.3 PTS

    LJ siadają % z gry i za 3 ale poprawia nieco bloki, niemniej MJ wygrywa 6-3..
    oczywiście to tylko cyferki więc dodajmy do tego clutchness, maniakalną chęc wygrywania popartą ilością mistrzostw (i przegranych w finałach) i GOAT może być tylko jeden :)

    0
  8. Fenomen Jordana to przede wszystkim fakt, że jest największą jednoosobową marką, trafił na świetne czasy dla sportu, kiedy wkraczał do niego wielki marketing i koncerny, największy w historii boom przeżywała branża reklam – w świecie sportu potrzebowano twarzy, a prym wiódł wtedy Jordan, który świetnie wpisywał się w retorykę brandów sportowych ze swoją mentalnością – just do it, możesz osiągnąć wszystko, ciężka praca, blablabla… Gdyby nie to, nie mielibyśmy całej tej świętej otoczki, tylko “po prostu” jednego z najlepszych koszykarzy w dziejach, prawdopodobnie najlepszego – z tym, że w takim wypadku LeBron już teraz byłby uważany za lepszego.

    0
  9. Koleżanki, koledzy kochający koszykówkę, proszę Was bardzo przestańcie dyskutować o rzeczy oczywistej, GOAT jest tylko jeden, to MJ, dlaczego? Bo sam LeBron powiedział w wywiadzie że ściga się z Jego legendą a to o czymś świadczy, prawda?

    I taka pomoc dla kolegi Jacka Rachwała, w Twojej odpowiedzi na 3 pytanie, pozwól że Cię zacytuję (bo “you make my day”) “Jacek Rachwał: Nic. Według mnie już nim jest…ale gdybym miał wybierać budowanie drużyny od zera i obu w swoim prime, chyba wziąłbym LBJ.”
    LeBron GOAT według kolegi Jacka R. ale jednak CHYBA. To jak, GOAT czy chyba GOAT?

    0
    • ‘Chyba’ znaczy że się waham, ale trzeba zdecydować, więc wziąłbym LBJ :) Zresztą mam wrażenie, że rózni ludzie róznie rozumieją to pytanie “Kto jest najlepszym koszykarzem w historii?”, bo jedni podają argumenty kto ma/miał lepsze umiejętności (tutaj wg mnie LBJ), a inni kto był/jest większą ikoną koszykówki (tutaj bezprzecznie MJ). Ja odpowiedziałem na pierwszą wersję i zostaje przy swoim, aczkolwiek mega ciężko ich porównać przez inne czasy i inne pozycje na których grają.

      0
  10. bez sensu są takie rankingi. Lebron może mieć miejsce 2 (po Jordanie), ale równie dobrze nie być w 5 czy 10, biorąc pod uwagę niepewny jak na taki top rzut, grę tyłem do kosza, wiele przegranych, szukanie lepszej dla siebie drużyny i wiele innych rzeczy, które spychają go dalej w hierarchii.
    Zresztą większość ocenia po tytułach, a wiele wtedy umyka, np. klasa Dr J i wielu innych, którzy nie grali w najlepszych drużynach, z ogromnym talentem.

    0