To będzie już trzecie z rzędu spotkanie Golden State Warriors i Cleveland Cavaliers w wielkim Finale, ale mimo że ponownie to te same drużyny, nie wszyscy najważniejsi aktorzy tego przedstawienia są tu po raz trzeci. W 2015 roku LeBronowi Jamesowi brakowało jego dwóch najlepszych partnerów, teraz Kevin Durant dołączył do ekipy z Oakland, a do tego najprawdopodobniej po raz trzeci obejrzymy inny pojedynek trenerski. W 2015 roku Cavs prowadził David Blatt, a rok temu po tytuł sięgnął dla nich już Tyronn Lue. Tymczasem w Warriors co prawda cały czas head coachem pozostaje Steve Kerr, ale bardzo możliwe, że przez kłopoty z plecami nie będzie go na ławce podczas Finałów.
Minął już ponad miesiąc od momentu, kiedy stan zdrowia Kerra na tyle się pogorszył, że musiał przekazać prowadzenie drużyny swojemu asystentowi. W międzyczasie przeszedł szereg badań i poddał się kolejnemu zabiegowi, dzięki czemu teraz czuje się lepiej, ale jeszcze nie na tyle dobrze, żeby wrócić do trenowania w pełnym wymiarze. Dlatego istnieją poważne obawy, że te kilka dni do Finałów niewiele już zmienią i Warriors rozpoczną walkę o tytuł bez swojego head-coacha przy linii bocznej. Oczywiście w Oakland jeszcze nie tracą nadziei. Może uda mu się wrócić, może chociaż w trakcie Finałów, a może wystarczy jego pomoc w roli trenera z szatni, który motywuje i doradza przed meczem, a także w czasie przerwy, tak jak to było w serii z San Antonio Spurs.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
In Klay we believe!
ciekawe za ile pojdzie toster na aukcji po 4-0 GSW
Jakoś ciężko mi kibicować Majkowi Brałnowi: https://www.youtube.com/watch?v=uGpSpXJwlJ0
Ktos policzył ile zarobił w ostatnich latach? Chyba grubo ponad średnią trenerską nie?
Jasne 3 sweepy w playoffs robia wrazenie ale nie zapominajmy o szczegolach… blazers to druzyna z ogromnymi problemami w defensywie z 2 wybitynymi strzelcami (nie potrafiacymi bronic) i masa sredniakow… utah to mlody zespol z duza doza talentu ale bez ani jednej super gwiazdy i game changera (choc sweep na nich to niewatpliwy sukces) a potem spurs bez leonarda i parkera… pierwszy mecz ze spurs pokazal ze Ci GSW sa do pokonania i to wcale nie musi byc spacerek dla nich… uwazam ze brak rim protectora bedzie ich karal caly czas bo Lebron uwielbia takie druzyny, curry z irvingem beda miec swoj pojedynek (i wcale steph nie musi go wygrac) a thompson musi znalezc swoje miejsce w druzynie bo na razie jest trzecia/czwarta opcja i definitywnie marnuja jego potencjal… wedlug mnie czeka nas bardzo zacieta seria… i powtorka z zeszlego roku czyli 4-3 dla cavs
tak btw to Blazers i Utah też były mocno kontuzjowane. Cavs w 6.
“Cleveland Cavaliers obronią tytuł. Kyrie i LeBron to najlepsi zawodnicy 1-na-1 w lidze, Warriors będą grali szybkie tempo co tylko im pomoże. LeBron i KD wzajemnie się znoszą. Steph i Kyrie tak samo. Zdecydują pozostali. Tylko, że Klay Thompson jest w dołku, to najlepszy shoooting guard w lidze, ale nie dostaje już podań, nie może złapać rytmu. Cavs w sześciu grach.” – Charles Barkley
sounds legit
tak a propos Barkleya, fota która pokazuje skale tego sportu (wiem że stare, ale dla mnie nowość)
http://imgur.com/OF9wECJ
Trzeba pamiętać ze James wygrał tyle razy wschód grając w zdecydowanie najlepszym zespole tej konferencji. Trudno winić Browna za to ze jego Cavs nie mieli takiej siły i musieli sie mierzyc np z Bostonem wielkiej trojki.
Pytanie czy w ogóle GSW potrzebuje wibitnego trenera. Wydaje sie ze tak samo jak Cavs nie maja takiej potrzeby przy skali talentu w składzie.
Nie ma czegoś takiego jak samograj trener jest najważniejszy,szczególnie że mówimy o finałach i zespole bez ustalonego lidera w crunch time.To Kerr jest Warriors nie spalsh bro czy Green.
It’s over. Stephen A. obstawia Warriors. 4-ty dla Króla :D
Jeszcze nikt nie wrócił z 0-3… kto jak nie lebron…